Prolog do książki fantasy
Prolog
Mimo że od zakończenia turniejów króla Norwida, które rozegrano z myślą uczczenia największego zwycięstwa królestwa masów, minęło już kilka tygodni, we wszystkich miastach i wioskach wciąż jest on wspominany. Wszędzie mówi się o niezapomnianych konkurencjach i wspaniałych wojownikach biorących w nich udział. Każdy jego zawodnik, mimo nie osiągnięcia ostatecznego celu, był teraz poważany przez wszystkich jak równy zwycięzcy. Uczestniczyli w nim bowiem tylko najlepsi i najdzielniejsi wojowie całego królestwa.
Jednak w zamku królewskim nie tracono czasu na rozpamiętywanie tego co było. Dzięki pracy szpiega królewskiego ujawniono podchody oraz poczynania małej grupy, mającej za zadanie zniszczenie od środka królestwa Masów. Wszystko wskazywało, że królestwo Borgów, z których pochodzili, miało większe ambicje i zagrażało nie tylko Masom, ale i wszystkim sąsiednim królestwom. Przez to król Norwid, niezwłocznie rozesłał swoich posłańców do wszystkich sąsiadów, z zaproszeniem na wspólne spotkanie w Morgardzie – stolicy Masów. Miało się ono odbyć już za kilka dni, lecz poza królem Konradem, władcy królestwa Irmenów, ochoty do niego nie wykazywał żaden z pozostałych trzech władców.
Tymczasem Witold, dowódca czerwonych rycerzy najbardziej oddanych królowi oraz pozostali dowódcy żołnierzy królewskich, zajęli się przygotowywaniem swoich ludzi do walki na polach bitew. Mimo usilnych próśb nie uzyskali pozwolenia od króla na zakłóceni spokoju w królestwie i werbowanie siłą każdego zdolnego do walki człowieka. Nie chciał on bowiem zniszczyć ładu i stabilności w królestwie, które osiągnął dzięki rozegranym wcześniej turniejom. Wierzył, że dzięki udziałowi wojsk sojuszniczych sąsiednich królestw, wspólnie pokonają wroga bez konieczności wyciągania do walki rolników, myśliwych, czy kupców. Zawsze stawiał na jakość swoich wojsk, a nie na ich ilość, co już nie raz odpłacało mu wspaniałymi wynikami w walce.
Jednocześnie swojego uzdolnionego doradcę Remka, wysłał na wschodnie ziemie, bliżej granicy z Krasami, skąd miało nadejść zagrożenie. Tam jego mądry i niezwykle pomysłowy człowiek, wraz z najlepszymi cieślami, drwalami oraz całą rzeszą pomocników konstruował maszyny, mające zatrzymać pochód wrogiej armii. Remek uwielbiał zajmować się machinami wojennymi, które siały spustoszenie w szeregach wroga. Na wielkim polu, tuż przed małą wioską, już ukończył pierwszą z maszyn zdolną nieść olbrzymie kamienie na sporą odległość. Stara, ale wciąż niezawodna maszyny artyleryjska, zwana trebuszem, była dość łatwa do wykonania, przez co Remek właśnie od niej rozpoczął swoje działanie. W planie miał ich kilka, ale w międzyczasie już konstruowano wielkie kusze, zdolne do wypuszczenia kilkunastu śmiercionośnych bełtów naraz, wyrzutnie zdolne do wypuszczenia w powietrze dzbanów z zapaloną naftą oraz coś specjalnego, nad czym pieczołowicie pracował osobiście wraz dwoma najlepszymi swoimi ludźmi. Była to niespodzianka zarówno dla króla, jak i przede wszystkim dla wroga, o szczegółach której nikomu nie mówił.
Ostatnią grupą, wyznaczoną do specjalnych zadań, była skromna, pięcioosobowa drużyna, składająca się z: królewskiego szpiega Henryka Korby, mistrza maga Sylwestra oraz trzech wojowników oddanych królestwu Masów, czyli: najstarszemu z nich Karolowi, wielkiemu jak dąb Michałowi oraz nie mającemu sobie równych w łucznictwie Mateuszowi. Wyruszyli oni na wschód, by dotrzeć w głąb ziemi Borgów, gdzie została uwięziona czarodziejka o imieniu Cecylia wraz z kilkoma magami mogącymi pomóc w walce ze zbliżającym się wrogiem.
Wiem, że jest to kontynuacja książki z serii „Cena pokoju”, z którą z pewnością nie zetknęliście się, ale chodzi o samą budowę, błędy i ogólnie odczucia. Jeśli ktoś chciałby ocenić ten tekst, udzielić kilku rad i co najważniejsze, podzielić się spostrzeżeniami, to będę wdzięczny. Pozdrawiam

Komentarze (11)
No dobra.
Niestety prolog jest jedną wielką ekspozycją, która nie zapowiada żadnej ciekawej historii. Jak chcesz rozbudować to do ciekawej formy, to trzeba dodać trochę fabuły. Obecnie masz jeden wielki opis, który czyta się jak listę zakupów.
Ja wciąż mam wiele do poprawiania i robię masę błędów, a opowiadań trochę napisałem. Książkę od razu? Może jeden na wielu da radę, ale tutaj nie ma potencjału na dobrą książkę. Nawet imiona są nudne.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania