Prolog nowej powieści
Prolog nowej powieści, gatunek: kryminał.
Długo oczekiwana przeze mnie noc przyprawia mnie o gęsią skórkę. Przygotowania do niej nie zajęły mi dużo czasu. Moje chęci zemsty niedługo się zrealizują, staną się czymś namacalnym.
Siedzę przy barowym kontuarze, popijając drinka. O tej porze nie ma ruchu. Dotykam palcem brzegu szklanki. Zaspany barman nie zwraca na mnie uwagi. Spoglądam na dwóch klientów siedzących przy stoliku i pijących coś z małych kieliszków. Wydają się być znudzeni. Światło jest słabe, ale nie na tyle, żeby nie rozpoznać, że mężczyźni wyglądają obrzydliwie. Typowe ochlapusy. Tacy jak oni powinni zapierdalać do roboty, a nie ciągle chlać!
Nie podoba mi się ciemny wygląd obskurnej knajpy, miejsca dla meneli. Ja tu zupełnie nie pasuję. Krzywię się, czując smród. To te dwa pasożyty zioną. Whisky przyjemnie rozgrzewa mnie od środka. Dokańczam picie i wychodzę, obiecując sobie, że moja noga nigdy więcej tu nie postanie.
Wciągam świeże powietrze. Smród szybko się ulatnia. Patrzę bystro dokoła. Sklepy są pozamykane, a w domach ludzie dawno śpią. Gwiazdy i księżyc wiszą na czarnym niebie. Latarnie rozjaśniają puste ulice. Panuje tajemnicza atmosfera, którą tak uwielbiam. Zaczynam biec.
Po krótkim czasie docieram do zadbanej okolicy składającej się z samych domów jednorodzinnych. Nocą stanowią przerażający widok, ale we mnie wzbudza on podniecenie. Napawam się nim. Blisko jest wyludniona działka. Na gołej ziemi równolegle do siebie stoją cztery ławki. Staję przy jednej z nich i opieram stopę na jej siedzenie. Nie ma tutaj parkingu. W ciemności patrzę na swój samochód, zaparkowany przy krawężniku na samym końcu rzędu innych pojazdów. Jest niedostępny dla ciekawskich oczu. Nie słyszę żadnych dźwięków. Całe sąsiedztwo chrapie w najlepsze. Ciszę przerywa mój ożywiony chichot ponuro brzmiący wśród otoczenia. Po chwili tłumię go w sobie przez zakrycie dłonią ust. Nikt nie może mnie zobaczyć i usłyszeć. Czekam moment, żeby sprawdzić, czy śmiech wzbudził jakieś zainteresowanie. Nie. Nic się nie zmienia. Nadal jest cicho i upiornie. To bardzo dobrze.
Nadchodzi właśnie wyśniona przeze mnie chwila…
Komentarze (3)
Nie wiem czy takim był zamiar, ale nie czyta się tego dobrze. Same zdania proste cóż... sprawiają że tekst wydaje się prosty. Są dobre, gdy chce się trochę udynamicznić i przyśpieszyć akcję, ale w opisie sceny wygląda to dosyć źle. Ja na Twoim miejscu chociaż troszeczkę więcej się tu rozpisał, zamiast raz zarazem rzucać tylko suchymi faktami opisu otoczenia ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania