Prometeusz w ogniu

Nie każdy może być gościem porannego programu w telewizji a już w szczególności emitowanego w niedzielne przedpołudnie. Tym bardziej Prometeusz czuł się wyróżniony. Wprawdzie ani on sam ani nikt na całym świecie- od teraz poprzez inne wieki- nie podejrzewał go o próżność i tanią sławę, no ale popularność ma w sobie coś z afrodyzjaku. A on już dawno nie czuł dreszczyku podniety, który nie jest związany z bólem. Jego pamięć jest mglista co utrudnia mu przypominanie sobie czegokolwiek. Ma to oczywiście związek z niedokrwieniem mózgu, trudno, żeby mózg był prawidłowo ukrwiony, skoro codziennie wyrywana jest z niego wątroba, a to wiąże się z niekontrolowanym upływem krwi. To rodzaj wiedzy na poziomie podstawowym a Prometeusz, mimo że pochodzi z czasów, w których nie istniały szkoły, bo nie było ani nauczycieli, ani uczniów, nie było też gmachu szkoły i nikt nie wiedział o nauczaniu zdalnym, posiadł wiedzę nie tylko podstawową, ale wręcz kosmicznie boską.

Niełatwo było dostać się do Warszawy. Trzeba było przeczekać cały dzień i z poćwiartowaną wątrobą złapać nocny samolot. Do tego dochodzi jeszcze konieczność testu, oczywiście można zrobić ten szybki z krwi, ale w przypadku Prometeusza krew jest towarem deficytowym, więc został tylko ten inny, na który trzeba czekać. Nie pomogły tłumaczenia, że praktycznie to on codziennie staje się ozdrowieńcem, skoro wątroba mu od wieków samoczynnie odrasta. Ten rodzaj uzdrowienia nie kwalifikuje się do bez testowych lotów.

Zanim jednak doszło do jego obecności na lotnisku, musiało dojść do buntu żony orła. Orzeł to ten wyżerający wątrobę Prometeusza. A skoro zbuntowała się orlica to orzeł zbuntował się rykoszetem.

Nie wdając się w szczegóły – jedno słowo inflacja. Nie samą wątrobą orły żyją w końcu nadmiar żelaza spożywany od wieków ma niekorzystny wpływ na zdrowie i rozwój, no i stanowczo zamyka ścieżkę do świadomego i duchowego rozwoju, a żona orła chce być świadoma swojej duchowości. Oczywiście wiedziała czym się zajmuje jej wybranek i zgodziła się na dzielenie z nim życia znienawidzonego kata, ba nawet dostosowała swoją garderobę by nikt nie wątpił w jej oddanie, no ale terapia kosztuje i ostatnio nawet coraz więcej. Dlatego też jako dobra szyja, która kręci głową wysłała swojego męża na Olimp – niech choć raz coś zrobi. W końcu po takim czasie wyżerania wątroby Prometeusza i ciągłego spożywania tym samym jego krwi, powinna w nim zakiełkować odwaga przeciwstawienia się bogom. Oczywiście tak to nie działa, no ale orły o tym nie wiedzą zanurzone w mitach, dlatego orzeł poleciał a w tym czasie Prometeusz obwiązał cieknący fragment wątroby jednorazową plastykową reklamówką i co sił w nogach a w zasadzie w umyśle udał się na lotnisko.

Oczywiście nie doszłoby do tej podróży, bo skąd mityczny bóg, tytan czy orzeł, czy w ogóle skąd cokolwiek mogłoby dojść gdziekolwiek, gdyby nie wakacje pewnego celebryty dziennikarza.

Ów dziennikarz bowiem oddalając się od grupy natrafił na konające ciało Prometeusza czego w tamtym czasie zupełnie nie pragnął. Jego pragnienia były wówczas nakierowane na panią przewodnik, która zaniepokojona jego zniknięciem miała udać się na poszukiwania, by w końcu w cieniu wiszącej skały odnaleźć nie tylko jego, ale również swoją dziką kobiecość obudzoną jego nieziemskimi, seksualnymi umiejętnościami.

Zamiast tego dziennikarz natknął się na temat życia, z którym absolutnie nie wiedział, jak sobie poradzić. Pod wiszącą skałą na Kaukazie trudno o zasięg i telefon do producenta, trudno też o racjonalną ocenę sytuacji. W takiej sytuacji pozostaje tylko wciśnięcie wizytówki w wciąż zaciśniętą dłoń i oddalenie się z miejsca pozostając w zgodzie z etyką dziennikarską, która nakazuje bezstronną obserwację zdarzeń. Etyka w przeciwieństwie do koszuli została nieskazitelnie biała. Koszula uwięziła krople krwi, która wystrzeliła karierę dziennikarza wprost na kanapę programu telewizyjnego w paśmie największej oglądalności. Okazało się bowiem, że po zbadaniu próbki DNA, ten ktoś bez wątroby jest powiązany z największym przekrętem od czasów nie wiadomo jakich. Te ktoś bowiem jest w 99,9 % ojcem wszystkich ludzi na świecie.

Na szczęście dla dziennikarza Prometeusz uległ pokusie i skorzystał z wizytówki – może stało się tak dlatego, że kiedy się ocknął po całym dniu tortur jego mózg zapragnął uciec z miejsca, do którego na wieki został przykuty a może skusiła go zwykła ludzka ciekawość której zupełnie nie powinno w nim być, bo przecież nie był człowiekiem?

Gdyby nie to pewnie dziennikarz musiałby zawiadomić Interpol, a to wykluczyłoby na pewien czas przeprowadzenie wywiadu ze współczesnym Ojcem Wergiliuszem – jak zdążyła już prasa ochrzcić Prometeusza.

Po wielu niezbyt przyjemnych przygodach związanych z kiepskim stanem zdrowia i cieknącą krwią, która bryzgała na wszystko i wszystkich o co i kogo ocierał się w tłumie, Prometeusz usiadł w końcu na pokrytej zabezpieczoną folią kanapie i mógł udzielić wywiadu.

- Witamy Państwa w ten pięknie słoneczny dzień, w ten cudownie wręcz piękny dzień, w ten pięknie krwisto- czerwony piękny dzień, w ten barbarzyńsko wręcz cudowny dzień. W ten ociekający żywą krwią dzień – krew ścieka po naszej podłodze w studio czyniąc naszą scenografię ożywioną śmiercią, drodzy Państwo którzy dzisiaj macie to wyjątkowe szczęście dzielenia z nami tego poranka – dziś w niedzielę w naszym studio wyjątkowy gość – Ojciec Wergiliusz – dzień dobry panu, czy mogę zwracać się do pana Promyk?

Nie czekając na odpowiedź dziennikarz mówił dalej o krwi i wszystkim co z krwią może być powiązane w przeciętnym mózgu przeciętnego widza. Powszechnie wiadomo przecież, że to właśnie krew musi być motywem pierwszym w wiadomościach by przyciągnąć uwagę widza, na drugim miejscu kwalifikuje się ogień – wyjątkowe szczęście, że Prometeusz zapewnia te dwa tematy na raz.

- Drodzy Państwo nasz gość jest oskarżony o nielegalne zapłodnienie wszystkich kobiet na świecie, mało tego oskarża się go o bycie inspiracją dla licznej grupy naśladowców. Jednym z nich jest dr. Cline, no ale jego poczynania kwalifikują się raczej jako wybryk w porównaniu do osiągnięć naszego gościa Prometeusza. Mało tego akt oskarżenia dotyczy również przekazania swoim nieodpowiedzialnym potomkom ognia a tym samym bycia odpowiedzialnym za wszystkie pożary, które od zarania wieków trawią ziemię. Tak więc panie Promyk, jak do tego doszło, co panem kierowało?

- Mną kierowało dobro ogóły.

Prometeusz nie przywykł do udzielania wywiadów, po prawdzie w ogóle do mówienia nie przywykł, zdziwiło więc go niesamowicie, że z taką płynnością posługuje się językiem polskim.

- No dobrze, ale jak to jest uprawiać seks ze wszystkimi kobietami świata?

- Nie wiem, może zapytajcie Don Juana.

- Oj proszę nie być taki skromny.

- Stworzyłem człowieka z gliny i łez, proszę mi wierzyć, że z seksem na to niewiele wspólnego

- Czyli nie tylko kobiety? Mężczyźni również

- Co pan insynuuje? Że jestem seksualnie nieokreślony?

- Ależ oczywiście, że nie, przecież biseksualność to rzecz zupełnie naturalna. Ale wracając do tematu – dziennikarz zdawał sobie sprawę, że problem orientacji seksualnej dawno już wybrzmiał na salonach a tym bardziej w studiach telewizyjnych. O wiele ciekawsza jest historia kogoś kto ma wyżeraną wątrobę i mimo tego ciągle żyje, zapładniając kobiety a może nawet i mężczyzn, bo czemu nie, wszystko może być możliwe.

- Tak więc kiedy się to zaczęło?

- Kiedy ulepiłem pierwszego człowieka?

Dziennikarz trochę się speszył, na szczęści miał słuchawkę w uchu a w niej glos producenta – kurwa, nie pozwól mu teraz nawiązać do patriarchatu – facet lepiący człowieka, pewnie jeszcze mężczyznę jako pierwszego – to katastrofa, zaraz feministki nas żywcem spalą na stosie, zmień temat – pożar naprowadź go na pożar.

- Panie Promyk a co z pożarem? – dziennikarz chwycił się brzytwy, która podcięła mu gardło, tak to w tamtym momencie odczuł.

- Tak pożary, starałem się wytłumaczyć, nauczyć jak posługiwać się ogniem, ale oni mnie nie słuchali, nigdy nie słuchają.

- Jacy oni?

- No ludzie. Są jak dzieci albo nie, raczej jak bogowie.

Teraz to już na dobre dziennikarz stracił grunt pod nogami. Rozmowa zahaczająca o filozofię i teologię to obszar, po którym nie potrafił się poruszać ze swoim olśniewającym uśmiechem. Jego uśmiech idealnie pasował do tematów związanych z galami rozdania nagród filmowych, no może z pospolitymi przestępstwami, ale na pewno miał się nijak do ludzkiej i boskiej natury. Zdawał sobie sprawę, że zostało im niecałe trzy minuty zanim Prometeusz na zawsze zniknie zalany blokiem reklamowym a być może nawet wykrwawi się na śmierć na oczach dwóch milionów widzów. Trzeba było działać szybko, wyciągnąć z niego jakiś pikantny szczegół, coś co pozwoli podwoić liczbę oglądających. Wbrew pozorom umierający jegomość w studio telewizyjnym nie robi już takiego wrażenia. Ludzie przywykli, odkąd transmitowało się egzekucję a może nawet wcześniej, kiedy skazańców wieszało się na rynku i każdy mógł sobie na żywo pooglądać.

- Panie Prometeuszu czy chciałby pan coś powiedzieć swoim potomkom, wszystkim, których pan opuścił, w których wychowaniu Pan nie uczestniczył, czyniąc sierotami bawiącymi się bez nadzoru ogniem?

- Nie mam nic do powiedzenia.

- Jak to nic, nawet pan nie przeprosi, za to, że musimy patrzeć na pańskie męki? Niektórzy są wrażliwi i mdli ich pański widok.

- Nie mam nic do powiedzenia?

Dziennikarz czuł, że jego gość pęka, dopingowany głosem producenta nie odpuszczał. Stawka była wysoka.

- A co z biednym orłem, który od wieków pełni rolę kata, znienawidzony przez fanatycznych zwolenników altruizmu, dla których jest pan prominentnym liderem wszechczasów?

- Nie mam mu nic do powiedzenia, zresztą przegadaliśmy wiele wieków i teraz naszą znajomość scala milczenie, przez co stała się bardziej zażyła niż kiedykolwiek.

Dziennikarz stracił wszelką nadzieję, w duchu modląc się by krew i pożar przysłoniły jego niekompetencję i banalność jego gościa.

- Dziękuję panu za wizytę w studio, jakaś myśl na koniec?

- Zamiast ognia, mogłem im dać dwa kamienie, może gdyby się sami nauczyli krzesać ogień, świat wyglądałby inaczej

- Dlaczego więc pan tego nie zrobił?

- Bo jestem narcystycznym skurczybykiem.

 

-

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania