Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Zaleca się uregulowanie trybu życia.
Momenty spędzane w Trójmieście mają swój urok, mimo że w praktyce niemal zawsze ocierają się o pracę. Choć samo słowo praca bywa tu podejrzanie nieadekwatne - jakby ktoś przykleił etykietę do czegoś, co wymyka się prostemu opisowi.
Od lat mam problem ze snem. Siedzę do czwartej nad ranem. Zasnąć normalnie nie potrafię, jakby organizm buntował się przeciwko oddawaniu nocy na sen. W dzień - proszę bardzo, mogę zasnąć na stojąco. Paradoksalne. Zabawne też, że jeśli człowiek rzeczywiście sypia te przysłowiowe osiem godzin, to przesypia jedną trzecią życia. Jedną trzecią czasu na tym padole.
Dziś spałem cztery i pół godziny. I czuję się dobrze. Gotowy. Na dostawy i ich brak. Na użeranie się z kelnerami, dostawcami i losowymi cymbałami. Nie chodzi o to, że czuję się lepszy, kiedy tak ich nazywam. Po prostu są fakty, którym trudno zaprzeczyć.
Myju, myju. Kawa. Blaczek. Śniadanie? Tja. O szesnastej. Czyli jeszcze jakieś dziesięć godzin. No to co, sru do roboty.
Grudzień. Do Wigilii chyba tydzień. Ciemno. Oj, bardzo ciemno. I pusto. Pusto? Świętojańska o tej porze zwykle już żyje.
Ale nie dziś. Sama pustka nie byłaby jeszcze niczym dziwnym. Dziwna jest cisza. Niemiłosierna. Nie słyszę nawet SKM-ki, która powinna właśnie mi spierdalać. Morza szumu brak. Brak wiatru. I ciepło. Jak na grudzień - aż podejrzanie. Chłód gdzieś tam jest, ale taki niekomfortowy, znajomy. Jak ból, który już kiedyś czułem. Tylko nie pamiętam kiedy. I dlaczego.
Otwieram oczy.
Kolor peerelowskiej zieleni na ścianach. Jarzeniówki, kurwa, jakie nieprzyjemne. Skrzypienie, jakby starych kółek, zza drzwi. Jakiś pokój. Łóżka. Monitory. Okno. Dzień. Słońce niemal majowe.
Co jest, do kurwy nędzy.
Ta zieleń. Praski. Szpital.
Co ja robię w Warszawie?
Komentarze (5)
Mam nadzieję, że teraz czujesz sie lepiej. Trrzymaj się.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania