Prosto jak maszyna
Miasteczko leżało na uboczu, między polami a lasami, a jego największą dumą była fabryka części do maszyn rolniczych. Szare budynki przytłaczały małe, kolorowe domki, a ich kominy dymiły nieustannie, nawet w święta. Większość mieszkańców pracowała w fabryce, w tym Marek i Adam — najlepsi przyjaciele od dziecka.
Każdy ich dzień wyglądał podobnie. Poranna zmiana, hałas maszyn i potem chwila oddechu w warsztacie, gdzie realizowali swoją wspólną pasję — renowację starych motocykli.
— Ty, Adam, słyszałeś? Ludzie gadają, że fabryka ma być zamykana — rzucił Marek pewnego popołudnia, wycierając ręce brudne od smaru.
Adam wzruszył ramionami.
— Jak zamkną, to co? Trzymaj się prosto, jak maszyna.
Marek parsknął śmiechem. To powiedzenie towarzyszyło im od lat, przypomnienie, że nawet kiedy wszystko się wali, trzeba trzymać fason.
Warsztat był ich drugim domem, a stary motocykl marki Junak ich największą dumą. Od miesięcy go naprawiali, wymieniając każdą śrubkę i polerując każdą blachę.
— Jak skończymy, zabiorę Anię na wycieczkę. Mała też będzie zadowolona — powiedział Marek, wspominając o swojej żonie i córce.
Adam pokiwał głową, ale w jego oczach kryła się odrobina tęsknoty. Nie miał rodziny. Tylko Marek i ten warsztat sprawiali, że czuł się potrzebny.
---
Powrót Tomasza
Wieczorem poszli do baru na obrzeżach miasta. Przy jednym z drewnianych stolików, otoczonych znajomymi twarzami, poczuli się jak zawsze — swojsko. Wtedy do środka wszedł Tomasz.
Elegancki garnitur, drogi zegarek, pewny krok. Wyróżniał się na tle reszty, jakby przypadkiem trafił do tego miejsca.
— No proszę, dwie maszyny ciągle na chodzie! — zawołał, widząc ich.
Adam aż wstał.
— Tomek? Ty tutaj?
Tomasz rozsiadł się przy ich stoliku, zamówił drinka i zaczął opowiadać o swoim życiu w wielkim mieście. O biznesach, o podróżach, o pieniądzach. Marek słuchał go z dystansem, ale Adam pochłaniał każde słowo.
— Adam, widzę w tobie potencjał. Powinieneś zrobić coś więcej z życiem — powiedział Tomasz, klepiąc go po ramieniu.
Marek zmarszczył brwi, ale milczał.
---
Tomasz w życiu Ani
Kilka dni później Tomasz zaprosił się na kolację u Marka.
— Chciałem zobaczyć, jak się urządziliście — tłumaczył, gdy Marek otworzył drzwi.
Ania, żona Marka, przywitała go z uprzejmym uśmiechem, choć była zaskoczona jego wizytą. Tomasz szybko zdominował rozmowę, prawiąc Ani komplementy i żartując z Marka.
— Aniu, muszę przyznać, że Marek miał szczęście. Piękna i mądra kobieta — powiedział, patrząc na nią nieco zbyt długo.
Marek poczuł ukłucie zazdrości, ale powstrzymał się od komentarza. Ania, choć uprzejma, wyraźnie unikała wzroku Tomka.
Wieczorem, kiedy Tomasz wyszedł, Marek zapytał ją wprost:
— Co o nim myślisz?
— Jest... inny. Pewnie sukces zmienia ludzi — odpowiedziała, ale w jej głosie było coś, co zaniepokoiło Marka.
---
Manipulacja i upadek
Tomasz coraz częściej pojawiał się w życiu Adama, zabierając go na przejażdżki do sąsiednich miast, pokazując świat luksusowych restauracji i drogich samochodów. Adam, coraz bardziej pod jego wpływem, zaczął spóźniać się do warsztatu i ignorować Marka.
— Adam, nie zauważasz, że on tobą manipuluje? — zapytał Marek pewnego wieczoru.
— A może po prostu chcę czegoś więcej, Marek? — odpowiedział Adam. — Ty masz rodzinę. Masz warsztat. Ja? Nic.
Kilka tygodni później Tomasz zaproponował Adamowi intratny interes.
— Chodzi o części samochodowe. Znasz się na tym, Adam. Wszystko legalne, ale nikt nie pyta o faktury — tłumaczył Tomasz.
Adam długo się wahał, ale w końcu przystał na propozycję. Sprowadzał części, sprzedawał je dalej i zaczynał wierzyć, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Jednak pewnego dnia Tomasz zniknął. Telefon milczał, a na miejsce transakcji niespodziewanie przyjechała policja. Adam został aresztowany pod zarzutem handlu kradzionymi częściami.
W celi czuł się zdruzgotany. Marek, dowiedziawszy się o wszystkim, pojawił się jako pierwszy.
— Dlaczego to zrobiłeś? — zapytał, patrząc na przyjaciela przez kratki.
— Bo chciałem być kimś...
— Adam, zawsze byłeś kimś. Ale musisz się trzymać prosto, jak maszyna. Jak się zegnie, to pęknie.
---
Nowy początek
Po wyjściu Adama na wolność Marek pomógł mu wrócić do pracy w warsztacie. Ich relacja była napięta, ale wspólna praca nad motocyklami powoli odbudowywała dawną więź.
Pewnego dnia Marek przyniósł boczny wózek do Junaka.
— Myślałem o tym, co mówiłeś. Może faktycznie czas zrobić coś nowego.
Adam uśmiechnął się lekko.
— Trzymaj się prosto, jak maszyna, co?
— Dokładnie.
Kiedy skończyli pracę, Ania i mała przyszły zobaczyć efekt. Adam, patrząc na rodzinę Marka, poczuł coś, czego dawno nie czuł — spokój.
Komentarze (1)
Dzisiaj, po latach, wiem że życie to nie bajka, ale i tak może ono niekiedy uczyć, bawić, inspirować. Myślę, że to zależy, co komu zostało dla kogo przeznaczone. Dla mnie widocznie było przeznaczone, abym w czasach obecnych pisał opowiadania i komentarze na Opowi.pl.
5, pozdrawiam 🙂
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania