Prowincja

Miasteczko, choć niewielkie, kryje w sobie niespotykaną magię. Każdy zakątek,

każda uliczka, opowiada o ludziach, którzy tu żyją. Niektórzy zdążyli pobrać się tutaj.

Uwili rodzinne gniazdka.

Inni wymaszerowali niby w lepszą historię. Całe miasto ma wiele znaczeń i można zmieścić je

w główce od szpilki, pod względem pojęć. Jedną nogę moczy w rzece, drugą opiera

na niewielkim wzgórzu.

Jest most z przęsłami u góry. Łączy nie tylko brzegi, ale też serca ludzi. Rzeka niczym

srebrna wstęga, odbija blask słońca, tworzy refleksy na wodzie, które przypominają

o ulotności chwili.

 

Kiedy słońce dopiero zaczyna malować niebo złotymi promieniami. Miasto budzi się

do życia, jak olbrzymie coś. Jego ulice, to żyły, przez które płynie rzeka ludzi. Budynki

wyrastają z ziemi, jak stalowe konstrukcje, dźwigi portowe. Przybierają stopniowo

architektoniczny ciąg.

Każdy swobodny krok ulicznika, na brukowanej ścieżce, rozbrzmiewa śpiewem przechodniom wzajemną historią.

W powietrzu unosi się zapach świeżo parzonej kawy, niczym obietnica nowego

początku. Wiatr niesie ze sobą szelest liści, które tańczą w rytm nieznanej melodii.

W sercu tego miejskiego labiryntu. Czas zdaje się płynie inaczej. Stoi jeszcze budynek

gdzie mieściła się miejska biblioteka. (Dziś są jakieś biura)

Jej drzwi, były kluczem do niekończących możliwości. Każda strona książki to skrzydło motyla,

delikatne i pełne życia. Gotowe unieść czytelnika poza granice, ponad wszystko.

Tutaj czas zatrzymuje się na chwilę. Bowiem miasto chce się pochwalić swoją mądrością.

 

Światło dnia maluje cienie na ścianach domów. tworzy różne obrazy i długie cienie.

Znikają wraz z nadejściem zmierzchu.

 

Teraz wszystko jest możliwe. Marzenia mają wolną rękę.

Niech myśli dryfują jak samotne asteroidy. (tylko tobie podobne)

Czas nie istnieje. Jak nieuchwytny kwazar, rozciąga się i kurczy.

Prowadzi do ...?

Meteoryty przelatują przez nocne niebo miasta. Niektóre nikną w nurtach rzeki,

inne rozbijają się o wzgórze.

Zostawiają za sobą świetlisty ślad nadziei.

 

- tak oto, w tej symfonii codzienności, gdzie każdy dźwięk i zapach tworzą

niepowtarzalną melodię i życie toczy się dalej, a miasto niczym cierpliwy

narrator, opowiedział niekończącą się opowieść.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Grain 3 dni temu
    PISiorów, katol, nabożników nie ma. Lemmingrad Mazowiecki. Sierpień 2925 rok. Po wyborach.
  • Starszy Woźny 3 dni temu
    Uchlał się katol.
    nie może być!
  • ... do szuflady 3 dni temu
    Starszy Woźny🫠

    Chyba powinnam iść na spacer - przewietrzyć swoją głowę... może nawet wykąpać się w jeziorze, które mam na wyciągnięcie ręki.
    Może powinnam zamknąć/wyłączyć telefon i nie włączać go przez tydzień/tak zrobię i pójdę dzisiaj wcześnie spać... ja wiem, że jestem normalna inaczej, ale czy Wy Panowie = Ty i Grisza... uwzięliście się na mnie - wklejając takie teksty, które muszę czytać... właśnie dzisiaj/dla mnie właśnie dzisiaj.

    Serdeczności
  • Starszy Woźny 2 dni temu
    Dziękuję powracająca z szuflady.
    Byłem niedawno w miasteczku, gdzie spędziłem młodość i chodziłem do szkoły.
    Stąd ten tekst.
    Serdeczności !!
  • Marian 2 dni temu
    Ładny tekst. Niestety nie każdy ma takie miasteczko, bo ludzie z dużych miast nie mają i nawet nie czują tych klimatów. Ja mam takie miasteczko i dlatego tekst mi się podobał.
    Popraw edycję tekstu bo jest bałaganiarska.
  • Agrafka 2 dni temu
    A na miejscu mojej dawnej biblioteki jest jakaś nędzna knajpa.
    Kiedyś było ich więcej. Inne czasy.
    Fajny nostalgiczny tekst

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania