Poprzednie częściPrzypadek Martyny

Przypadek Ryszarda

Krucjata, tak to się nazywa!

Ryszard wbiegł na scenę trzymając konia dmuchanego miedzy nogami.

Biega w kółko i krzyczy.

- Nadaremno tu nie jestem! Świat mnie jeszcze pozna ! Zobaczycie ! Wszyscy zobaczycie udowodnię światu swoją wartość ! Tylko musicie chwilę poczekać

Na to Julek wyszedł zza kulis.

- Proszę Cię Ryszardzie. Przestań na moment. Mam przy sobie butelkę wódki. Napijesz się ze mną ?

Ryszard podbiegł do Julka

- A tak, nalej mi kielicha. Jak nie masz popity, to tragedii nie będzie. Należę do twardych ludzi co mogą pić samą czystą.

- Jak chcesz. Ja wolę z popitą.

Wypili po kielichu.

- To na druga nogę? - Zapytał Julek

- Dlaczego nie? - Z uśmiechem odpowiedział Ryszard.

Wypili po następnym

Rysiu wyrzucił konia ze sceny.

- Nie chce już tej zwierzyny. Nic mi w życiu nie pomogła. Same problemy miałem przez tego konia.- Ryszard z całej siły rzucił koniem w publiczność

- A masz jakieś 15 złotych ? Bo kupiłem tę flaszkę za 30 i jak pijemy razem to zrzucamy się fifty fifty.

- Później ci oddam. Jak babcia dostanie emeryturę.

- Ok. Wierzę Ci bo jeszcze nigdy mnie nie zrobiłeś w ciula. Tak właściwie to Julka nie da się zrobić w ciula.

- Sam wiesz jak jest. - Odparł Ryszard

- Ile ty masz lat, ze czekasz na emeryturę babci ?

- Mam trzydziesci -cztery lata.

- Nie wnikam w to czy pracujesz czy nie. Pieniądze można mieć bez pracy, tylko trzeba ruszyć głową.

- Proponujesz mi jakiś interes ?

- Napijmy się jeszcze po kielichu, i możemy rozmawiać dalej.

Napili się po kielichu, a później polali sobie następnego i następnego.

Julek wyciągnął z reklamówki ogórki kiszone.

- To na zagrychę. Małosolne.

Tymczasem ktoś z powrotem wrzucił konia na scenę.

- O zobacz! - Julek zrobił zdziwioną mine na widok lecącego konia.

- Powiedz mi właściwie, po co Tobie ten koń ? - Zapytał się Julek

- A biegam sobie na nim dla zabicia czasu . Chcę coś robić, no i biegam sobie po scenie w tą i z powrotem .

- Jak chcesz coś robić to idź do pracy.

- Problem w tym że w żadnej pracy mnie nie chcą. Zawsze mi coś nie wychodzi. Jak znajdę już jakąś robotę to po paru dniach mnie z niej wyrzucają. Mam chyba życiowego pecha. -

- Ja pracuje na wysypisku śmieci. Nie jest źle. Już jako dziecko nie rokowałem że będzie ze mnie człowiek ale pracuje, i mam na jedzenie oraz wódkę aby móc sobie świat pomalować.

- Ja nic nie znaczę na tym świecie. Biegam na tym koniu z nerwów. Wiem ze życie marnuje ale nie odrobię strat z dzieciństwa. Na studia nie pójdę bo ledwo skończyłem podstawówkę.

Rysiu się rozpłakał.

Julek podszedł do plastikowego konia i z powrotem wyrzucił go na widownię.

- Nie musisz mi oddawać tych 15 złotych. Zostanę dłużej w pracy o 2 godziny i zarobię te pieniądze a teraz idę sobie bo czekają

na mnie z obiadem . -

- Zaraz. Zostań ze mną i nalej mi kielicha. - Ryszard poprosił Julka

- A idź ty ! Odpowiedział Julek. Schował do kieszeni butelkę wódki i poszedl do domu.

Rysiu został sam na scenie i myślał: „ Do czego ja zostałem stworzony? Żebym siedział na scenie i bujał się na plastikowym koniu? Dlaczego los mi nie dał żadnego talentu , tak abym mógł dobrze zarabiać i żyć godnie. Inni mogą to dlaczego ja nie mogę choć tak bardzo się zawsze staram. Tu chodzi o moje życie....”

Na scenie pojawił się mężczyzna ubrany w granatowy garnitur.

-Cześć Rysiu - krzyknął - Pewnie mnie nie poznajesz ?. Wiele lat upłynęło od ostatniego naszego spotkania. W podstawówce jak rozdali świadectwa, nawet się nie pożegnaliśmy.

-To było 20 lat temu. Ale już sobie przypominam .Waldek tak ? Jak milo widzieć ciebie! Tyle lat! Co u ciebie? Pewnie jesteś bardzo dobrze ustawiony. W szkole nauka szła ci przecież bardzo dobrze. Zawsze miałeś szczęście w życiu. Słyszałem ze skończyłeś studia dziennikarskie z wyróżnieniem. Marta mi coś wspominała o tobie. Była zawsze tobą zafascynowana.. Ty to masz szczęście , taka dziewczyna się w tobie podkochiwała, a ty ą olałeś.

- Tak ukończyłem studia dziennikarskie ,ale nie pracuje w swym zawodzie. Mam własny interes a właściwie to... Zaczekaj zaraz wszystko tobie opowiem. Napijemy się czegoś ? Mam w reklamówce 30 letnie whisky . Napijemy się z jednego kubka. Miałem wypić to sam ale podzielę się z tobą.

- Nie mam pieniędzy żeby się dorzucić do tej flaszki.

- Za spotkanie po latach

- A cola?

- Takiego trunku nie pije się z colą.

Waldemar otworzył butelkę i nalał pełny kubek. Wypił na raz. po czym polał dla Ryśkowi.

- Masz! Napij się.– podłl Ryszardowi kubek z Whisky do ręki . Zaraz wytłumaczę ci że nie pijemy tylko za spotkanie po 20 latach ale za życie.

- Twoje zdrowie !

- Więc tak. Miałem interes. Moim szczęściem było że nauka szla mi bardzo dobrze. Poznałem piękna i inteligentną kobietę. Mam z nią dwójkę dzieci. Biznes szedł mi bardzo dobrze. I co? Jak jest dobrze to człowiek szuka czegoś więcej. Szczęścia mi nigdy nie brakowało w życiu aż tu nagle: bum ! W karty się wciągnąłem Hazard mnie zgubił.

- Mam długi. Muszę zamknąć firmę. Straciłem rodzinę. -Waldemar złapał się za głowę

- Ty? Taki inteligentny. Ryszard popatrzył się na Waldemara z politowaniem.

- Jaki ja inteligentny? Studia na 5 a takie ze mną kłopoty.

- Zazdrościłem ci zawsze. Mi nigdy w życiu nic nie szlo.

- Masz długi ?

- Nie mam

- Więc teraz ja tobie zazdroszczę, bo nie masy takich problemów jak ja mam. .

- Napijmy się po kubeczku. Zapytał się Waldemar i oznajmił swemu koledze

- Nawet nie wiesz jak bym chciał być teraz tobą .

- Tak nie może być ! Nie denerwuj mnie. Masz głowę do myślenia i powinieneś sobie w życiu poradzić.

- Jestem uzależniony od hazardu i już z tego nigdy się nie wykręcę. Rozpieprzyłem sobie życie – Waldek zaczął płakać.Tak. Teraz dopiero doceniam moja żonę. Kiedy jej nie ma . Idę sobie. Mam dość tego wszystkiego . Masz tą butelkę i dokończ ją sobie.

- Nie chce. Ja już więcej nie piję. Raz w tygodniu starczy. A ty znajdz prace abyś miał za co żyć. !

- Po co Mi praca ?

- Żeby mieć pieniądze na chleb i masło. Przecież musisz żyć za coś.

- Co ty do mnie mówisz ? Ja w Paryżu kawior jadłem popijając go szampanem w najdroższych restauracjach. Mam teraz pracy szukać ? - I ironicznie się uśmiechnął

- Zresztą to co zarobię i tak mi komornik zabierze.

- Ty, śmiesz mówić, że mi zazdrościsz. Ja nigdy nie bylem w Paryżu. Kawioru nigdy nie jadłem To że masz długi a ja nie ?

- Miałeś rację że się nie uczyłeś dobrze. Ja bylem w szkole pilnym uczniem. Po co mi to wszystko było ?

- Nie mów tak! Ja chciałem się dobrze uczyć , tyko nic mi nie wychodziło. -Głośnym tonem odpowiedział Ryszrd Waldemarowi.

Rozmowa na moment ucichła. Oboje spoglądali na siebie I mileczeli. Po krótkiej chwili odezwał się Waldemar.

- Poczekaj niech sprawdzę ile mam pieniędzy w portfelu.

Wyciagną z kieszeni portfel I go odtworzył.

- 400 złotych. Zostało mi do końca zycia. Mam tak wielkie długi, że już z nich nie wyjdę. Wiesz jak mi pomóc ?

Złapał Ryszarda za koszulę i zaczął go szarpać. Ten nie wytrzymał i uderzył go pięścią w nos.

- Zobacz co zrobiłeś. Ty mój kolega ze szkoły. Krew mi leci z nosa.

- Przepraszam Cię bardzo. - Ryszard podszedl do Waldemar I chciał mu podać ręke, ten odwrócił się w drugą strone.- Idę sobie. Żegnaj. -

Tydzień później

Ryszard siedzi dalej na scenie i zastanawia się nad polepszeniem swojego życia. Nagle podchodzi do niego dwóch policjantów.

- Czy wie pan może gdzie jest tu stacja benzynowa?

-Tak, Proszę pójść w lewo i później w prawo. Niedaleko.

Policjanci rzucają Ryśka na deski

- Jesteś aresztowany. Tydzień temu z rzeki zostały wyłowione zwłoki Waldemara G. Ostatni raz widziano go z tobą pijącego alkohol. Będzie miał pan coś do powiedzenia na komisariacie.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • maga 20.11.2015
    Tekst podam całkowitej korekcie. Zrobię z tego sztukę. Dodam kilka elementów w tle i będzie spoko:)
  • maga 06.01.2016
    Poprawiłem tekst ! )
  • elenawest 06.01.2016
    Ty żeś to poprawił? Oj facet, zobacz, jak poprawnie ten tekst powinien wyglądać.

    "Krucjata, tak to się nazywa!
    Ryszard wbiegł na scenę(,) trzymając konia dmuchanego miedzy nogami.
    Biega(pomieszany czas. Powinno być biegał) w kółko i krzyczy(krzyczał).
    - Nadaremno tu nie jestem! Świat mnie jeszcze pozna(bez spacji) ! Zobaczycie(bez spacji) ! Wszyscy zobaczycie(,) udowodnię światu swoją wartość(bez spacji) ! Tylko musicie chwilę poczekać(.)
    Na to Julek wyszedł zza kulis.
    - Proszę Cię(, słowo cię z małej, bo nie piszesz listu) Ryszardzie. Przestań na moment. Mam przy sobie butelkę wódki. Napijesz się ze mną ?
    Ryszard podbiegł do Julka(podbiegł do niego./do kolegi.)
    - A tak, nalej mi kielicha. Jak nie masz popity, to tragedii nie będzie. Należę do twardych ludzi(,) co mogą pić samą czystą.
    - Jak chcesz. Ja wolę z popitą.
    Wypili po kielichu.
    - To na druga(drugą) nogę(nóżkę)? - (z małej)Zapytał Julek
    - Dlaczego nie? - (tak samo)Z uśmiechem odpowiedział Ryszard(odpowiedział z uśmiechem Ryszard).
    Wypili po następnym(.)
    Rysiu wyrzucił konia ze sceny.
    - Nie chce(chcę) już tej zwierzyny. Nic mi w życiu nie pomogła. Same problemy miałem przez tego konia.(spacja)- Ryszard z całej siły rzucił koniem w publiczność(.)-przecież już go wyrzucił :-/
    - A masz jakieś 15(piętnaście) złotych ? Bo kupiłem tę flaszkę za 30(trzydzieści) i jak pijemy razem to zrzucamy się fifty fifty(pół na pół-nie wrzucaj anglojęzycznych zwrotów, bo to źle wygląda. Poza tym niepoprawnie to napisałeś fifty-fifty).
    - Później ci oddam. Jak babcia dostanie emeryturę.
    - Ok. Wierzę Ci(z małej i przecinek po ci) bo jeszcze nigdy mnie nie zrobiłeś w ciula. Tak właściwie to Julka nie da się zrobić w ciula.
    - Sam wiesz jak jest. - (z małej)Odparł Ryszard
    - Ile ty masz lat, ze(że) czekasz na emeryturę babci(bez spacji) ?
    - Mam trzydziesci -cztery(trzydzieści cztery) lata.
    - Nie wnikam w to czy pracujesz(,) czy nie. Pieniądze można mieć bez pracy, tylko trzeba ruszyć głową.
    - Proponujesz mi jakiś interes ?
    - Napijmy się jeszcze po kielichu,( bez przecinka) i możemy rozmawiać dalej.
    Napili się po kielichu, a później polali sobie następnego i następnego.
    Julek wyciągnął z reklamówki ogórki kiszone.
    - To na zagrychę. Małosolne.
    Tymczasem ktoś z powrotem wrzucił konia na scenę.
    - O zobacz! - Julek zrobił zdziwioną mine(minę) na widok lecącego konia.
    - Powiedz mi właściwie, po co Tobie(ci) ten koń ? - (zapytał.))Zapytał się Julek
    - A biegam sobie na nim dla zabicia czasu(bez spacji) . Chcę coś robić, no i biegam sobie po scenie w tą i z powrotem(bez spacji) .
    - Jak chcesz coś robić to idź do pracy.
    - Problem w tym(,) że w żadnej pracy mnie nie chcą. Zawsze mi coś nie wychodzi. Jak znajdę już jakąś robotę(,) to po paru dniach mnie z niej wyrzucają. Mam chyba życiowego pecha. -(po co ten myślnik?)
    - Ja pracuje(pracuję) na wysypisku śmieci. Nie jest źle. Już jako dziecko nie rokowałem(,) że będzie ze mnie człowiek(,) ale pracuje,(bez przecinka) i mam na jedzenie oraz wódkę(,) aby móc sobie świat pomalować.
    - Ja nic nie znaczę na tym świecie. Biegam na tym koniu z nerwów. Wiem(, że) ze życie marnuje(marnuję,) ale nie odrobię strat z dzieciństwa. Na studia nie pójdę(,) bo ledwo skończyłem podstawówkę.
    Rysiu się rozpłakał.
    Julek podszedł do plastikowego(a pisałeś, że był dmuchany:-/ )konia i z powrotem wyrzucił go na widownię.
    - Nie musisz mi oddawać tych 15(piętnastu) złotych. Zostanę dłużej w pracy o 2(dwie) godziny i zarobię te pieniądze(,) a teraz idę sobie bo czekają(bez entera)
    na mnie z obiadem . -(znów niepotrzebny myślnik)
    - Zaraz. Zostań ze mną i nalej mi kielicha. - Ryszard poprosił Julka(poprosił go Ryszaed.)
    - A idź ty(bez spacji) !( - odpowiedział) Odpowiedział Julek. Schował do kieszeni butelkę wódki i poszedl do domu.
    Rysiu został sam na scenie i myślał: „(bez spacji) Do czego ja zostałem stworzony? Żebym siedział na scenie i bujał się na plastikowym koniu? Dlaczego los mi nie dał żadnego talentu(bez spacji) , tak(,) abym mógł dobrze zarabiać i żyć godnie.(?) Inni mogą(,) to dlaczego ja nie mogę(,) choć tak bardzo się zawsze staram(?). Tu chodzi o moje życie....(...)”
    Na scenie pojawił się mężczyzna ubrany w granatowy garnitur.
    -(spacja)Cześć(,) Rysiu - krzyknął - Pewnie mnie nie poznajesz(bez spacji i kropki po pytajniku) ?. Wiele lat upłynęło od ostatniego naszego(naszego ostatniego) spotkania. W podstawówce(,) jak rozdali świadectwa, nawet się nie pożegnaliśmy.
    -To było 20(dwadzieścia) lat temu. Ale już sobie przypominam(bez spacji) .(spacja)Waldek tak(bez spacji) ? Jak milo(miło) widzieć ciebiejak miło cię widzieć)! Tyle lat! Co u ciebie? Pewnie jesteś bardzo dobrze ustawiony. W szkole nauka szła ci przecież bardzo dobrze. Zawsze miałeś szczęście w życiu. Słyszałem(, że) ze skończyłeś studia dziennikarskie z wyróżnieniem. Marta mi coś wspominała o tobie. Była zawsze tobą zafascynowana..(.) Ty to masz szczęście(bez spacji) , taka dziewczyna się w tobie podkochiwała, a ty ą(ją) olałeś.
    - Tak(,) ukończyłem studia dziennikarskie(bez spacji) ,(spacja)ale nie pracuje(pracuję) w swym zawodzie. Mam własny interes(,) a właściwie to... Zaczekaj zaraz wszystko tobie(ci) opowiem. Napijemy się czegoś(bez spacji) ? Mam w reklamówce 30(trzydziestoletnie) letnie whisky(bez spacji) . Napijemy się z jednego kubka. Miałem wypić to sam(,) ale podzielę się z tobą.
    - Nie mam pieniędzy żeby się dorzucić do tej flaszki.
    - Za spotkanie po latach(.)
    - A cola?
    - Takiego trunku nie pije się z colą.
    Waldemar otworzył butelkę i nalał pełny kubek. Wypił na raz.(,) po czym polał dla Ryśkowi(po czym polał Ryśkowi).
    - Masz! Napij się.– podłl(podał mu) Ryszardowi kubek z Whisky do ręki(bez spacji) . (- )Zaraz wytłumaczę ci(,) że nie pijemy tylko za spotkanie po 20(dwudziestu) latach(,) ale za życie.
    - Twoje zdrowie(bez spacji) !
    - Więc tak. Miałem interes. Moim szczęściem było(,) że nauka szla(szła) mi bardzo dobrze. Poznałem piękna(piękną) i inteligentną kobietę. Mam z nią dwójkę dzieci. Biznes szedł mi bardzo dobrze. I co? Jak jest dobrze(,) to człowiek szuka czegoś więcej. Szczęścia mi nigdy nie brakowało w życiu aż tu nagle: bum(bez spacji) ! W karty się wciągnąłem(.) Hazard mnie zgubił.
    -(bez tego myślnika, bo to dalej wypowiedź Waldka) Mam długi. Muszę zamknąć firmę. Straciłem rodzinę. -(spacja)Waldemar złapał się za głowę(.)
    - Ty? Taki inteligentny. ( - )Ryszard popatrzył się(bez się) na Waldemara z politowaniem.
    - Jaki ja inteligentny? Studia na 5(piątki, a) a takie ze mną kłopoty.
    - Zazdrościłem ci zawsze. Mi(mnie) nigdy w życiu nic nie szlo(szło).
    - Masz długi(bez spacji) ?
    - Nie mam(.)
    - Więc teraz ja tobie(ci) zazdroszczę, bo nie masy takich problemów jak ja mam. .(zbędna kropka)
    - Napijmy się po kubeczku. Zapytał się Waldemar i oznajmił swemu koledze
    - Nawet nie wiesz jak bym chciał być teraz tobą .
    - Tak nie może być ! Nie denerwuj mnie. Masz głowę do myślenia i powinieneś sobie w życiu poradzić.
    - Jestem uzależniony od hazardu i już z tego nigdy się nie wykręcę. Rozpieprzyłem sobie życie – Waldek zaczął płakać.Tak. Teraz dopiero doceniam moja żonę. Kiedy jej nie ma . Idę sobie. Mam dość tego wszystkiego . Masz tą butelkę i dokończ ją sobie.
    - Nie chce. Ja już więcej nie piję. Raz w tygodniu starczy. A ty znajdz prace abyś miał za co żyć. !
    - Po co Mi praca ?
    - Żeby mieć pieniądze na chleb i masło. Przecież musisz żyć za coś.
    - Co ty do mnie mówisz ? Ja w Paryżu kawior jadłem popijając go szampanem w najdroższych restauracjach. Mam teraz pracy szukać ? - I ironicznie się uśmiechnął
    - Zresztą to co zarobię i tak mi komornik zabierze.
    - Ty, śmiesz mówić, że mi zazdrościsz. Ja nigdy nie bylem w Paryżu. Kawioru nigdy nie jadłem To że masz długi a ja nie ?
    - Miałeś rację że się nie uczyłeś dobrze. Ja bylem w szkole pilnym uczniem. Po co mi to wszystko było ?
    - Nie mów tak! Ja chciałem się dobrze uczyć , tyko nic mi nie wychodziło. -Głośnym tonem odpowiedział Ryszrd Waldemarowi.
    Rozmowa na moment ucichła. Oboje spoglądali na siebie I mileczeli. Po krótkiej chwili odezwał się Waldemar.
    - Poczekaj niech sprawdzę ile mam pieniędzy w portfelu.
    Wyciagną z kieszeni portfel I go odtworzył.
    - 400 złotych. Zostało mi do końca zycia. Mam tak wielkie długi, że już z nich nie wyjdę. Wiesz jak mi pomóc ?
    Złapał Ryszarda za koszulę i zaczął go szarpać. Ten nie wytrzymał i uderzył go pięścią w nos.
    - Zobacz co zrobiłeś. Ty mój kolega ze szkoły. Krew mi leci z nosa.
    - Przepraszam Cię bardzo. - Ryszard podszedl do Waldemar I chciał mu podać ręke, ten odwrócił się w drugą strone.- Idę sobie. Żegnaj. -
    Tydzień później
    Ryszard siedzi dalej na scenie i zastanawia się nad polepszeniem swojego życia. Nagle podchodzi do niego dwóch policjantów.
    - Czy wie pan może gdzie jest tu stacja benzynowa?
    -Tak, Proszę pójść w lewo i później w prawo. Niedaleko.
    Policjanci rzucają Ryśka na deski
    - Jesteś aresztowany. Tydzień temu z rzeki zostały wyłowione zwłoki Waldemara G. Ostatni raz widziano go z tobą pijącego alkohol. Będzie miał pan coś do powiedzenia na komisariacie."
    Reszty tekstu już nawet nie poprawiam, bo to zbyt żmudna praca. Tekst tekst zarówno ze względu na błędy, jak i tragiczną fabułę oraz przede wszystkim nieudaną próbę napisania, jak podejrzewam jakiejś sztuki teatralnej zasługuje ni mniej ni więcej na 1. I taka rada na przyszłość: nie chwal się, że poprawiłeś błędy, skoro jest ich od groma i trochę.
  • maga 07.01.2016
    Dopisałem brakujące zdania w tekście i w zasadzie to tylko tyle. Niemniej jednak jestem bardzo wdzięczny za skorygowanie tekstu.
  • maga 07.01.2016
    Dziękuję :)
  • maga 07.01.2016
    Już nigdy nie opublikuje opowiadania z błędami.
    Doceniam prace jaką dokonałaś przy poprawianiu moich błędów. Pozdrawiam :)
  • maga 07.01.2016
    Dziękuję ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania