Przebudzenie
Pewnego ranka obudziłem się inny. W lustrze to samo ciało, ale jednak. Wyjrzałem na zewnątrz i okazało się, że to chyba świat się zmienił. Jakiś taki ładniejszy. Ludzie milsi. Zacząłem się zastanawiać skąd takie zmiany. Stałem tak przez chwile, wgapiony w błękitne niebo.
— Nieważne — powiedziałem i wybiegłem z domu.
— Nie ma nic lepszego niż poranny chłodek.
— O, dzień dobry Pani sąsiadko! O, i Panu również dobry!
Podskakiwałem jak dziecko.
Chodnik przykryła cienka warstwa śniegu. Parę razy się poślizgnąłem i upadłem z łomotem na ziemię. Jak jebany debil kurwa. Za trzecim razem jeszcze wytrzymałem, ale za czwartym… Wpadłem w błoto i dostałem takiego wkurwu, że wróciłem do tego pierdolonego domu i cisnąłem się przed kanapę. Zasłoniłem rolety, ale przedtem pokazałem faka sąsiadce, która nie sprzątnęła po psie.
Komentarze (16)
"O dzień dobry" - dałbym przecinek po "O"
*Czemu dialogi nie są po enterach? Dziwnie to wygląda. Zbyt zbity ten tekst.
No, świat bywa piękny... Do czasu. Łatwo człowiek traci cierpliwość i chyba równie łatwo potrafi zignorować pewne rzeczy. Niezła miniaturka.
Pozdrawiam
— Nieważne — powiedziałem i wybiegłem z domu.
— Nie ma nic lepszego niż poranny chłodek.
— O dzień dobry Pani sąsiadko! O i Panu również dobry! — Podskakiwałem jak dziecko.
Kurna nie wiem. Znaczy mi też lepiej wygląda tak, ale idk czy to błąd.
Tak w ogóle to dzięki.
Niestety masz sporo błędów, postanowiłem więc poprawić cały tekst. Mam nadzieję, że się nie pogniewasz. Nie robię tego, aby Ci dopiec, ale aby pomóc.
Pewnego ranka obudziłem się inny. W lustrze to samo ciało, ale jednak. Wyjrzałem na zewnątrz i okazało się, że to chyba świat się zmienił. Jakiś taki ładniejszy. Ludzie milsi.
Zacząłem się zastanawiać, skąd takie zmiany. Stałem tak przez chwilę wgapiony w błękitne niebo.
— Nieważne — powiedziałem i wybiegłem z domu. (—??? - czy to, co dalej, to na pewno wypowiedź???) Nie ma nic lepszego niż poranny chłodek.
— O, dzień dobry, pani sąsiadko!
— O, i panu również dobry!
Podskakiwałem jak dziecko.
Chodnik przykryła cienka warstwa śniegu. Parę razy się poślizgnąłem i upadłem z łomotem na ziemię. Jak jebany debil, kurwa. Za trzecim razem jeszcze wytrzymałem, ale za czwartym… Wpadłem w błoto i dostałem takiego wkurwiu (???- a nie, wkurwu???), że wróciłem do tego pierdolonego domu i cisnąłem się przed kanapę. Zasłoniłem rolety, ale przed tym (??? przedtem???) pokazałem faka sąsiadce, która nie sprzątnęła po psie.
To chyba tyle. Poprawiłem przecinki, wersyfikację, niepotrzebne duże litery i bodajże jedno słowo.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam ciepło :)
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania