Przebudzenie część 1

Była zupełna cisza.Obudziłam się w bardzo jasnym pomieszczeniu, gdzie światło aż raziło po oczach. Próbowałam podnieś się i usiąść, ale coś przytrzymywało mi łokcie i nogi.Nie wiedziałam jak właściwie się tu znalazłam i po co.

Nagle coś za mną mocno zaskrzypiało i po chwili usłyszałam czyjeś kroki po posadzce. Ten tajemniczy ktoś poczylił się nade mną i powiedział:

-Dobrze się spało? Chyba sobie jeszcze trochę poleżysz- uśmiechnął się do mnie z satysfakcją-Zaraz uśpimy cię, żebyśmy mogli zrobić na tobie badania związane z twoją mocą. Ostatnia dawka była ciut za słaba, za szybko się obudziłaś, Loren.

Nic nie zrozumiałam co powiedział. Jaka moc? Jaka dawka? Jak ja się tu w ogóle znalazłam? Tyle pytań kłębiło mi się w głowie. Chciałam zapytać tego faceta, ale podejrzewam, że on raczej jest przeciwko mnie i nic mi nie powie. Pozostało mi tylko leżeć i czekać.

Mężczyzna podszedł do mnie ze sztrzykawką i się nachylił. Pamiętam tylko, że coś w tamtej chwili mówił, ale ja już słyszałam przytłumiony głos. Obraz zaczął się rozmazywać i poczułam jak odpływam w nicość.

Kilka godzin potem obudziłam się znowu na tym samym miejscu. Poczułam na prawej dłoni lekkie ukłucie bólu. Podniosłam ją nieco do góry i zobaczyłam ranę w kształcie gwiazdy. Nie przypominałam sobie, żebym cokolwiek takiego miała przed przybyciem do tego budynku czy jak go tam zwą. Musieli mi to zrobić podczas ich "badań". Ciekawe jaką ja niby moc posiadam, żeby musieli mnie tak badać.

Z tego co wiem, na świecie jest dużo osób z mocami. Trafiają się przypadki ludzi tak potężnych, że rząd decyduje po prostu je im odebrać. Zazwyczaj trafia się jednak najprostsza z możliwych, czyli telekineza.

Tak więc poobracałam głową na prawo i na lewo, ale to co zobaczyłam było tylko nudną białą szafą i niczym więcej. Spróbowałam uwolnić łokcie i nogi z żelaznych zamków, ale i z tego nic nie wyszło.

Znowu coś zaskrzypiało i do środka weszła średniej wieklości kobieta, ubrana w szarą sulienkę do kolan. Powoli zaczęła rozpinać zamki specjalnym kluczykiem. Pomogła mi wstać, a potem wyprowadziła mnie z tego dziwacznego, jasnego pokoju przez długi korytarz. Szłyśmy w milczeniu do chwili, gdy dotarłyśmy do krat zamiast ściany. I wtedy zrozumiałam, że to ma być moje mieszkanie do momentu aż mnie wypuszczą. Jeśli w ogóle planują to zrobić. Dziewczyna wprowadziła mnie do środka i przekręciła klucz w zamku.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania