Przeciek
Za tysięcznym słowem
stoję w skórze uszytej z niepokoju.
Krzyk – fragment oddechu,
nazywają go nadzieją, choć dusi.
Boję się świtu – oka dnia,
boję się zmierzchu – szeptu nocy.
Stąpam na palcach chwil,
które nie mają kierunku.
Deszcz głosek połamał stelaże parasoli,
nie uniosę myśli –
są skrzydłami bez lądowiska,
uciekają z ogrodów snów.
Z każdą godziną
ciemność kładzie dłoń na moich plecach,
a czas – chłód – sączy się przez pory
jak obcy język przez ciszę.
Zgubiłam się między biciem serca
a jego echem,
tam, gdzie milczenie rozmywa znaczenia.
Nie ma już głosów – tylko ślady,
których wiatr nie ośmielił się zetrzeć.

Komentarze (5)
Piękno obok nas
korony kasztanowców
próbują sięgać nieba
śliczne kwiatostany
zwiastują moc owoców
przyglądają się im niższe
bzy i jaśminy
uśmiechają bielą i fioletem
trochę zazdrosne
spoglądają na ziemię
tam królują trawy
zachwycają róznorodnością
są piękne lubię je
zapraszają na
jedwabiste dywany
idziemy jak po puchu
patrząc w górę
oglądamy zabawę
chmur na niebie
...
Pozdrawiam serdecznie 5
Miłego dnia
"zabawa chmur na niebie" - jutro im się będę przyglądać.
Pozdrawiam i serdeczne.
Nie bardzo wiem o co chodzi z tymi ocenami, ale 5 dostać jest się czym pochwalić.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania