Przeciek

Za tysięcznym słowem

stoję w skórze uszytej z niepokoju.

Krzyk – fragment oddechu,

nazywają go nadzieją, choć dusi.

 

Boję się świtu – oka dnia,

boję się zmierzchu – szeptu nocy.

Stąpam na palcach chwil,

które nie mają kierunku.

 

Deszcz głosek połamał stelaże parasoli,

nie uniosę myśli –

są skrzydłami bez lądowiska,

uciekają z ogrodów snów.

 

Z każdą godziną

ciemność kładzie dłoń na moich plecach,

a czas – chłód – sączy się przez pory

jak obcy język przez ciszę.

 

Zgubiłam się między biciem serca

a jego echem,

tam, gdzie milczenie rozmywa znaczenia.

 

Nie ma już głosów – tylko ślady,

których wiatr nie ośmielił się zetrzeć.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • andrew24 pół roku temu
    A obok...warto to sprawdzić.

    Piękno obok nas

    korony kasztanowców
    próbują sięgać nieba
    śliczne kwiatostany
    zwiastują moc owoców
    przyglądają się im niższe
    bzy i jaśminy
    uśmiechają bielą i fioletem
    trochę zazdrosne
    spoglądają na ziemię
    tam królują trawy
    zachwycają róznorodnością
    są piękne lubię je
    zapraszają na
    jedwabiste dywany
    idziemy jak po puchu
    patrząc w górę
    oglądamy zabawę
    chmur na niebie
    ...
    Pozdrawiam serdecznie 5
    Miłego dnia
  • Janka pół roku temu
    Dziękuję za pozytywne "myśli".
    "zabawa chmur na niebie" - jutro im się będę przyglądać.
    Pozdrawiam i serdeczne.
  • Hubert Marianowicz pół roku temu
    Dobry, poruszający wiersz. Pozdrawiam i zostawiam ocenę 5.
  • Janka pół roku temu
    Poruszył - to bardzo duży komplement dla mnie.
    Nie bardzo wiem o co chodzi z tymi ocenami, ale 5 dostać jest się czym pochwalić.
  • LydiaDel 3 miesiące temu
    Wyśmienity wiersz. Piękne metafory. Subtelny, z nutką melancholii. Naturalnie 5. Serdeczności

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania