Przecież pada
Wierzę przygnieciona odpowiedzialnością czasu
Że czas czasem lubi odpocząć
Usiąść i zamknąć przekrwione już oczy
Ja wcale nie patrzę
Nie
Może już je zamknąć
Czasem choć to chyba właśnie teraz
A adekwatnym stwierdzeniem zawsze
Wschód krótszy jest od zachodu
Pożegnania wschodu pod prymatem zachodu?
Ludzkość choruje tak trochę bardziej
Za ścianą z białych nieczystych myśli
Bieli domena wciąż się przemienia
I zmienia
I zmienia
Tak od niechcenia
Przewrócę klepsydrę na jeden bok
Tak że już piasek przestanie żyć
O nieprzeźroczyste szkło wciąż sobą bić
Mogę podarować coś ponad
Ale i tak z nieba pospada
Bo we mnie na nowo
Powtórnie raz jeszcze
Coś się wkrada
Do mnie się wkrada
Krzyczę niezręcznie mi jest bo ręce
Za cicho siedzą gdy brak im wody
A przecież pada
Za oknem pada
Znów deszcz ulewny
W uczuciach wylewny
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania