Przecież pada

Wierzę przygnieciona odpowiedzialnością czasu

Że czas czasem lubi odpocząć

Usiąść i zamknąć przekrwione już oczy

Ja wcale nie patrzę

Nie

Może już je zamknąć

 

Czasem choć to chyba właśnie teraz

A adekwatnym stwierdzeniem zawsze

Wschód krótszy jest od zachodu

Pożegnania wschodu pod prymatem zachodu?

 

Ludzkość choruje tak trochę bardziej

Za ścianą z białych nieczystych myśli

Bieli domena wciąż się przemienia

I zmienia

I zmienia

Tak od niechcenia

 

Przewrócę klepsydrę na jeden bok

Tak że już piasek przestanie żyć

O nieprzeźroczyste szkło wciąż sobą bić

 

Mogę podarować coś ponad

Ale i tak z nieba pospada

Bo we mnie na nowo

Powtórnie raz jeszcze

Coś się wkrada

Do mnie się wkrada

 

Krzyczę niezręcznie mi jest bo ręce

Za cicho siedzą gdy brak im wody

A przecież pada

Za oknem pada

Znów deszcz ulewny

W uczuciach wylewny

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania