Przed chwilą to napisałam
Chodziła w kółko w kuchni. Nigdy nie wiedziała która czynność jest najważniejsza, bo sama była głodna. Ale pierwsze były psy niech jedzą mięso surowe i soczyste. Później on. Obiadokolacja jak zawsze. Nawoływał z pokoju kilka razy. Obecność jest ważna - tak powtarzała w kółko. Ciemność mogła rozjaśnić wystarczyło kilka słów ale światła nie potrafiła ściemnieć. Musi zapomnieć o sobie. Wszystko zgasło kiedy znów się odezwał. Znów czegoś chciał. Był głodny ale pierwsze psy. Same sobie nie wezmą on też nie podejdzie i nie uśmiechnie się tajemniczo. Zazwyczaj to była ironia. Ironia losu i jej przeznaczenie. Osiem lat. Później weterynarz powiedział że operacja się nie udała i na parapecie okna została pamiątka. Sztuczny staw kolanowy. Metal w bialej otoczce. Nam nie zaproponowano protez dla Ciebie. Deficyt albo brak nadziei. Ta głupia nadzieja rozkładała ramiona i przez jej palce widziała gasnące światło.
Cierpliwość.
Tylko raz się poddała i upadła
Zakryła głowę kołdrą udar albo jakiś brak świadomości. Bez strachu zasnęła.
Nie bała się ciemności pod powiekami raz po raz pojawiała się tęcza i liście tańczące kolorowe liście
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania