Przed obiadem

Roczniki po wspólnej asymptocie niektórych funkcji, pewnie przewinięte,

słońce na corocznym cyklu kwasoty lirykobrania.

W solarium poprawki ze wzdychania nowalijek do ogonka w nowiu.

 

Byłem poniżej paznokci pod worki ziemi kwiatowej,

do podkaszania trawy i odrostów niedosytu. Sezonujesz na balkoniku,

przypinko od zapowietrzonego czasu i nominałów pamięciowych.

 

Jest dobrze. Bywa, że wiosna rodzi do zapomnienia jeden żal więcej,

liście niewykształcone do prześciółki.

Nie było rzezi, a my doprowadzeni do nadmiaru znieczuleń.

 

(Odrzutom z wytrzeźwiałek, Tworek, mentalnym odrzutowcom, dziękuję, niczego nie

wymóżdzą)

Następne częściPrzed zaduszkami - dyptyk

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania