Przeddzień.
Jak gałąź, pęknięta kość,
która składa się pokrzywawrzątkiem.
Gra w kwadraty, kiedy piłka wypada za linię,
więc te stają się przerywane, aż w końcu znikają,
a my stoimy na swoich punktach
zadając pytania, choć nie na głos.
Nie dopowiadamy nawet swoich imion,
a nazwiska mają tyle samo sylab.
I twoja siostra, mój brat.
Ty tego samego – ja podobnie.
Choć na przemian.
Więc rozpływamy się, zatracamy w tym drugim,
będąc jednocześnie liczbą pierwszą.
Komentarze (7)
Niemniej, droczę się z tobą i nie ma to nic wspólnego z tekstem :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania