Przedednie

Cisza

I zwiewny świergot ptaków.

A to znać, że zimny oddech idzie.

I że mgły ustępują różom,

Dziecinnym płaczom.

 

A gdy nikną te iskry, te gwiazdy,

Korale nocy...

A gdy ciemna toń przeszywana

Jarzącym promieniem,

To tak musiało być.

 

A czemu to? Nie wiem,

Szepnął wiatr,

Który, gdy przejaśniało,

Ujrzał trzymającą się parę.

Parę zimnych, pomarszczonych rąk.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania