Przedstawienie

Z tej perspektywy wszystko wygląda inaczej. Jeszcze jakiś czas temu stwierdziłabym, że jest tutaj perfekcyjnie. Dzisiaj mam na to inne spojrzenie. Nie czuć stąd emocji, bicia serca i ciężkiego oddechu stojąc twarzą w twarz z widownią. Nie słychać tutaj zachwianego głosu oraz nie widać łez w oczach. Nie można dostrzec także przenikliwego wzroku reżysera ze scenariuszem w ręku, który pilnuje, by wszystko wyszło tak, jak sobie zaplanował. Czuję tę pustkę jeszcze przed podniesieniem się kurtyny. Cisza. Od czasu do czasu ktoś z fotela obok szepnie słówko o ładnej scenografii. Zero krzyków, zero stresu. Nie można tego zobaczyć zanim samemu nie wstąpiło się za kulisy. Teraz zapewne odbywa się "Wielka Afera". Bo strój się gdzieś zapodział, aktor zachorował, a dubler nie pamięta roli. W rzeczywistości nie wygląda to tak idealnie, jak występ sam w sobie. Siedzenie tutaj w roli obserwatora, a nawet krytyka, jest o wiele wygodniejsze.

Kurtyna podnosi się. Zza czerwonego materiału wysłania się grupka ludzi – kilka kobiet, kilku mężczyzn oraz paru nastolatków. Aktorzy starają się wyglądać na pewnych siebie, ale naprawdę w głowach powtarzają sobie teksty, próbują nie patrzeć nam w oczy. Publiczność się chyba nabrała. Wszyscy wyglądają jak zjawy. Biały puder, tona makijażu. Na początku byłam temu przeciwna. Z bliska nie wygląda to ani ładnie, ani naturalnie. Teraz widzę, że z tej odległości nie robi to różnicy. Myślę, że osoby w pierwszym rzędzie także tego nie zauważyły albo po prostu nie przykuło to ich uwagi. Stroje nie są zbyt interesujące. Zwykłe, czarno-białe, eleganckie. Nie wyróżniają się niczym, to zwykły strój galowy. Każdy z nich wyrecytował kilka tekstów. Jeden o dobrym zachowaniu, drugi o słuchaniu się dorosłych bądź o innej mądrości życiowej. Na scenę zaczęli wchodzić kolejni aktorzy, a tamci stojący wcześniej rozeszli się. Wszyscy już wiedzieli, kto zagra tu pierwsze skrzypce. On – w czarnym, obcisłym stroju oraz ona – w krótkiej spódniczce i długiej, rozlewającej się bluzce. Oboje niemalże błyszczeli. Nie tyle, co od nadmiaru makijażu czy strojów posypanych brokatem. Mieli w sobie coś, co sprawiało, że nie dało się oderwać od nich wzroku. Uśmiech – zauważyłam. Bez przerwy się śmiali, w odróżnieniu od reszty, która sztywno stała na scenie.

Jeden pirouette wykonany przez dziewczynę wystarczył, aby całkowicie kupić moje serce. Nie wiem, dlaczego to zrobiła. Równie dobrze mogła po prostu podejść z brodą podniesioną do góry, dumnym krokiem. Najwyraźniej improwizowała. Ale za to w jakim stylu! Srebrny brokat zsypał się ze spódniczki prosto na ziemię. Lekkość, z jaką stąpała była niesamowita. Roześmiana podeszła do chłopaka, który chwycił jej rękę i przeprowadził przez resztę sceny. Nic nie mówi. Od czasu do czasu porusza wargami tak, jakby opowiadał dowcip. Obserwuję wszystko z zauroczeniem. On łapie ją w pasie i podnosi do góry patrząc prosto w jej oczy. To nie były ich role, to byli oni. To właśnie ci ludzie, którzy zazwyczaj ukrywali się pod maską udając jakąś postać. Wygląda na to, że tym razem zaczęli odgrywać czarne charaktery, chociaż sami tego nie zauważają. Są zbyt szczęśliwi, by o tym myśleć.

Ta sielankowa scena mnie zauroczyła. Publiczność zapewne miała inne odczucia. Niektórzy obserwowali scenę z niesmakiem, inni ziewali i spoglądali na zegarek. Reszta obsady także nie była zachwycona tym, że dwójka występuje dłużej, niż scenariusz to przewidział. Nawet z ostatniego rzędu można wyczuć zdenerwowanie, które panowało za kulisami. Ostatecznie postanowiono wypuścić kolejnych aktorów. Para posunęła się do tyłu. Kolejne osoby recytowały swoje wiersze, podczas gdy chłopak z dziewczyną skocznie tańczyli w tle rozkoszując się tym momentem. Podnosi ją spontanicznie, jakby była lekka niczym piórko. Czasami trochę niezgrabnie. Po każdej pomyłce, każdym upadku podaje jej rękę, aby mogła swobodnie wstać, po czym nie przestają tańczyć. Ona natomiast porusza się dookoła zwinnie. Wygląda tak, jakby nigdy nie zabrakło jej sił. Mam wrażenie, że mogłaby tańczyć tak aż do śmierci, a na jej twarzy wciąż malowałby się uśmiech.

Wszystko wydaje się idealne, a przynajmniej dla mnie, gdy nagle kurtyna opada.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania