przegadane
Rozdzieram serce na dwa, na trzy, na czterysta
Rozdziobują mnie, a ja daję się rozdziobywać
Trwamy tak w zawieszeniu
Zawieszamy się w niedopowiedzeniu
Zatapiamy się w słowach
Zapatrujemy się w milczeniu
Gdy nauczyłam się patrzeć
Ty oddwracasz wzrok
I jesteśmy utkwieni
W niepatrzeniu
Ty drufujesz, ja dryfuje
Wokół naszych wysp
Moja wyspa: wulkanicza,
Niespokojna, targana wichurą
Ozdobna w deszcze
Twoja wyspa: równina
Skąpane w słońcu
Połacie zieleni
W tych sprzeczności zwichrzeniu
Odnajduje ukojenie
Lecz przeszywa mnie nić rozpaczy
Na myśl, że moje szalone uniesienia
To za dużo dla Ciebie.
Nie chcę porzucać tańców w tęczy
Wtedy jestem tylko cieniem
Nie chce milczeć o nich
Nie chce udawać innych przestrzeni
Komentarze (2)
Zdaję sobię sprawę z oklepania wysp, to był celowy zabieg - miał zadziałać czysto emocjonalnie, w oderwaniu od treści, miał imitować emocje jakie targają nami w odurzeniu drugą osobą, gdy już jesteśmy na tyle świadomi siebie i rzeczywistości, że nie odurzamy się zbyt pochopnie, miał w tym odurzeniu sprowadzić czytelnika na ziemię, zwrócić uwagę na to, że w takim emocjonalnym zapatrzeniu w kogoś trzeba wyrwać się z ekstazy wzniosłych emocji i popatrzeć na sens tego patrzenia z boku, ale też na to, że to co codzienne, prozaiczne i oklepane niesie w sobie wiele rzeczy, których w codziennym pędzie nie zauważamy. Pozdrawiam serdecznie.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania