Przegrana – Wygrana
Przypadkiem słuchałem radia w pracy, rzadko to się zdarza, bo przeważnie nie mam czasu i stale jestem zajęty. Właśnie zapowiadali finał konkursu sms-owego i nawet w tej chwili organizatorzy reklamowali swoje produkty. Przed zapowiedzianym telefonicznym finałem, zostały przypomniane zasady gry. Prowadzący poinformował o telefonie do wylosowanego przez komputer uczestnika gry, wtedy usłyszałem sygnał telefonu. Prawdopodobnie tysiące osób słuchających w tej chwili tej rozgłośni słyszało to samo, minęło pięć sygnałów, nikt nie odebrał połączenia. Kolejna próba do innego wysyłającego sms-a, mija podobnie pięć sygnałów i dalej nic, nikt nie podniósł słuchawki. Napięcie wśród radiosłuchaczy rośnie, cztery następujące po sobie próby, też nie przynoszą finału zabawy. Prowadzący umiejętnie potęguje napięcie, prosi wszystkich grających o sprawdzenie swojego telefonu, akurat mnie to nie dotyczy. Dawno już przestałem wysyłać płatne sms-y i nie szkoda mi jest tych dwóch złotych plus VAT, tylko ja już nie wierzę w uczciwość takich konkursów. Kiedyś brałem aktywny udział w takich zabawach i tylko poniosłem koszty, a organizator dostał spore zyski. Musiał uświadomić mi to kolega z pracy, który był świadkiem moich częstych zgłoszeń poprzez płatne sms-y. Pewnego dnia przyniósł mi ksero starego jedynego, jaki się ukazał artykułu z prasy, w którym redaktor opisywał jak i ile można na takim konkursie zarobić.
Nagle nastąpiło podniesienie słuchawki i słychać właściciela telefonu.
- Słucham.
Głos ten wydał mi się jakiś taki znajomy, najciekawsze w tym było miejsce zamieszkania finalisty i podobnie jak mój kuzyn mieszkający w tym mieście ma na imię.
Rozpoczyna się etap prezentacji, przypomnienie przez redaktora prowadzącego o zasadach samego finału i po słowie start, radio słuchacze słyszą toczącą się kule i pikanie podczas odmierzania czasu, słuchacz mówi:
- Stop.
Poprzez głośniki radioodbiornika słyszmy fanfary.
- Radosław z Poznania wygrał samochód – krzyczy prowadzący i po chwili dodaje.
- Auto jest bogato wyposażone.
Zaczyna wyliczać podniesionym głosem, jakie nowinki techniczne posiada wygrany pojazd, czekam, kiedy padnie słowo kabina prysznicowa. Dalej już nie słucham, wracam do swoich czynności i szybko zapominam o konkursie radiowym.
Wieczorem wracam z pracy i szczęście w nieszczęściu jakieś dwieście metrów od domu psuje mi się samochód. Pozostało mi tylko zepchnięcie go na wolne miejsce do zatoczki parkingowej, z pomocą przychodzi mi przypadkowy przechodzeń. Razem pchanie auta idzie nam lżej. Dziękuję mu za pomoc i pozostaje mi tylko zabezpieczyć pojazd zaciągając hamulec ręczny. Zabierając rzeczy z samochodu rozmyślam o czekających mnie wydatkach, naprawa samochodu zawsze sporo kosztuje. Zmartwiony, zmęczony po całym dniu pracy wchodzę do domu, jak tylko przekroczyłem próg, wita mnie mama i mówi.
- Dzisiaj, Radosław ciotki Reginy, wygrał samochód w konkursie radiowym.
Pozostało mi tylko powiedzieć.
- Cieszę się, jak będziecie do niego dzwonić to pogratulujcie mu ode mnie.
Nic innego w tym momencie nie chciało przejść mi przez gardło, a myślami do tej wygranej powróciłem następnego dnia. Spowodowała to rozmowa z mechanikiem, który sprawdził mój zepsuty samochód. Jego kiepska mina w czasie kontroli, podczas wykrywania kolejnych defektów w aucie, już wskazywała na niepomyślną dla mnie opinię.
- Nie opłaca się naprawiać pana samochodu, koszty usunięcia usterek są za wysokie, przekraczają wartość pojazdu. Musi się pan rozglądnąć za innym autem, a ten złomować. Nie ma w nim niczego wartego wymontowania, w mojej opinii to szmelc.
Koniecznie musiałem mieć jakiś środek transportu na dojazd do pracy, tylko nie zarabiałem w niej dużo i przez to nie miałem szansy na nabycie pojazdu w kredycie. Dzięki temu, że mieszkałem z rodzicami, przez rok mojej pracy odłożyłem dwie pensje. Tylko na zakup używanego samochód w dobrym stanie nie wystarczyły te moje cztery tysiące i należało jeszcze pamiętać o wnoszonych opłatach przy przerejestrowaniu. Na dzisiejszą nockę pojadę samochodem ojca, a co czeka mnie później to wielka niewiadoma.
Załatwiłem złomowanie mojego auta i wracałem do domu, na podwórku przed budynkiem spotkałem rodziców.
- Jedziemy do Radosława, ciotka dzwoniła, że już przyprowadził ten nowy samochód. Musimy z tatą zobaczyć te jego auto, jesteśmy tacy ciekawi, jedź z nami – powiedziała.
Właściwie do wieczora nie miałem nic do roboty, dlatego chętnie skorzystałem z propozycji, chciałem zobaczyć te nowe cacko. Jeszcze dobrze nie wjechaliśmy na plac przed domem kuzyna, a już zobaczyliśmy sporą część naszej rodziny pochylającą się nad nowym samochodem. Kuzyn dumny stał przed autem i opowiadał o jego bogatym wyposażeniu. Tak wiele nowinek technicznych poupychali w tej karoserii, że naprawdę było, co oglądać. Wszyscy patrzyli na wskaźniki, przyciski i zegary, a prawie nikt nie znał zasad ich funkcjonowania. Stary samochód kuzyna stał obok i oprócz mnie nie wzbudził niczyjego zainteresowania. Pojazd prezentował się znakomicie pomimo swej pełnoletniości, znałem kuzyna dobrze i wiedziałem, że jego stan techniczny też jest wyjątkowo dobry. Musiałem wykorzystać jego zachwyt nowym autem, dlatego brutalnie przerywam wszystkim oględziny nówki propozycją.
-Sprzedaj mi ten twój stary samochód.
Kuzyn, przy rodzinie w tak wyjątkowym dniu pokazał się, jako wspaniałomyślny i sprzedał mi swój stary pojazd. Ucieszony wracałem do domu moim nowym sprawnym autem. Teraz mogłem bez obawy dojechać do pracy i nie będę zmuszony jej zmieniać na jeszcze gorzej płatną, lecz bliżej domu.
Od zakupu minęło pół roku, gdy w samochodzie zaczęło coś stukać, było to normalne zważywszy, jakimi każdego dnia jeżdżę drogami. W moim odczuciu najlepszym mechanikiem do tego auta był kuzyn, dlatego pomyślałem o nim. W sobotnie przedpołudnie pojechałem do niego, zastałem go przy niecodziennym zajęciu. Zaraz przy wjeździe na podwórko zobaczyłem ciekawy widok. Nowy samochód kuzyna był na domowej roboty podnośniku, a on sam siedział na stołeczku i kręcił koło rękami. Podobne było to trochę do czyszczenia opony z błota, tylko ten pojazd był idealnie czysty. Postanowiłem przerwać mu tą monotonną czynność i zapytałem.
- Co robisz.
Bardzo dokładnie wyjaśnił mi, co właściwie przy samochodzie robił. Zgodnie z regulaminem konkursu i umową, jaką podpisał przy odbiorze wygranej, samochód musi być serwisowany u dilera, przez okres gwarancyjny: na części mechaniczne przez trzy lata, jak chce mieć gwarancję na perforację blachy to osiem. Dodatkowo musi przejechać minimum piętnaście tysięcy kilometrów rocznie, a auto jest wyjątkowo awaryjne i serwis bardzo drogi, toteż znalazł takie wyjście z sytuacji. Kręcąc kołem, nadsłuchuję odgłosów wydanych przez elementy napędowe i jak słyszy jakiś zgrzyt to natychmiast sprawdza, co się dzieje.
Miałem problem z samochodem wymagający rozwiązania, więc zaproponowałem, że ja teraz pokręcę kołem, a on popatrzy na moje auto. Musiałem przerywać trzy razy, ponieważ przy obracaniu koła coś stukało i piszczało. Pozostało mi po takim odgłosie wezwać tylko Radosława, ten, jako fachowiec od motoryzacji grzebał i jak kończył z usuwaniem przyczyny pozwalał mi dalej zajmować się jego ulubionym zajęciem, do wieczora w taki sposób przejechałem blisko dziesięć kilometrów. Wspólnie byliśmy zadowoleni on z nabitych kilometrów, ja z bezpłatnego serwisu. Taki układ zachowaliśmy dalej przyjeżdżam do niego w każdą wolną sobotę, a on od kręcenia odpoczywa i zajmuje się w tym czasie domem. Takim sposobem mam sprawne auto i uprawiam aktywny wypoczynek na świeżym powietrzu, oraz pomagam potrzebującym.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania