Przekazać ciszą
Są rzeczy, które nie powinny zostać wypowiedziane krzykiem. Niektóre powinny pozostać ciche, subtelne jak szept w ciemnym pomieszczeniu. To pomaga im zachować pewien rodzaj siły, silniejszy od krzyku.
Jest jednak sposób mówienia o wiele potężniejszy. Niezmącona niczym cisza. Subtelniejsza od szeptu, niesłyszalna, ale użyta we właściwy sposób — zyskuje moc.
Właśnie przez ciszę próbuję, a raczej próbowałam coś przekazać.
Jest źle. Bardzo źle.
Ale już nikogo nie dziwi nastająca z dnia na dzień cisza, już nikogo nie dziwi pusty wzrok, już nikogo nie dziwi brak nadziei na dzień po nocy.
To takie dziwne. Jeszcze kilka minut temu liczyłam na wszystkich. Myślałam, że ktoś zauważy i poprosi, bym tego nie robiła. Zawiodłam się i skończyłam w tak żałosnej pozycji.
Tik-tak, tik-tak. Czas nie zna ciszy, uparcie odlicza sekundy, nieubłaganie zbliżające mnie do kresu. Słyszę jego cichy śmiech, jakby nie uznawał potęgi ciszy.
A może ta potęga naprawdę nie istnieje? Bo gdyby istniała… ktoś by zauważył.
Prawda?
Pociągam nosem i ocieram wierzchem dłoni mokry policzek.
Nie zauważyliście, bo źle to pokazałam? Czy nie zauważyliście, bo nie chcieliście widzieć?
Tak bardzo chciałabym wierzyć w to pierwsze. Ale nie umiem. Już nie.
Moje ciało otacza dodająca otuchy woda. Nad jej powierzchnią unosi się para, przez którą moje włosy skręcają się w krótkie loczki. Napięte mięśnie powoli się rozluźniają.
— Boże, dlaczego nikt nie zauważył? — pytam, już nie płacząc.
Bóg poznał potęgę ciszy. Pokazuje mi, że ona istnieje, jakby sprzeciwiał się śmiejącemu czasowi. Które z nich jest tak naprawdę silniejsze?
Nieważne. Teraz liczy się chłód metalu w dłoni.
— Niech mnie ktoś zatrzyma — proszę.
Nikt nie zatrzymuje.
Komentarze (10)
"Nad jej powierzchnią unosi się para, przez którą moje włosy skręcają się w krótkie loczki. Napięte mięśnie powoli się rozluźniają."
Tutaj podmiot liryczny próbuje coś strasznego zasygnalizować, niestety: musi sam sobie z tym poradzić i nie chcę mówić wprost o co chodzi - bystry czytelnik sam powinien zapalić czerwoną lampkę w lewej półkuli mózgu, drugi fragment:
"Nieważne. Teraz liczy się chłód metalu w dłoni.
— Niech mnie ktoś zatrzyma — proszę.
Nikt nie zatrzymuje."
Czytając bezmyślnie, czytelnik pomyśli, że podmiot liryczny próbuje popełnić samobójstwo, jednakże: jeśli zagłębimy się w sposób refleksyjny i połączymy z pierwszym fragmentem - sens jest całkiem inny i wcale nie chodzi o samobójstwo, wręcz przeciwnie: o coś innego - jeszcze gorszego...
A teraz nie na temat, otóż to: pan Jared sam odszedł - żegnając mnie, oczywiście: nie mam zamiaru uciekać z tego portalu, to: raczej mnie wyrzucają - jestem już starym wygą (mimo młodego wieku), wymienię portale, które mnie wyrzuciły:
- Nieszuflada - z tego portalu wyrzucił mnie Jacek Dehnel - nie mógł on przełknąć porażki w polemice z moją skromną osobą, jasne: bezlitośnie wypunktowałem jegomościa z "Gazety Wyborczej".
- Poezja Polska - tam rządzi komunistyczny Parnas i jak to u komunistów: taka była wola Polskiej Partii Poetyckiej.
- Fabrica Librorum - tutaj akurat nie wiem: kto mnie wyrzucił, więc: głęboko zakonspirowany tchórz - bez żadnego merytorycznego uzasadnienia po prostu mnie wyrzucił i tyle.
Nie wspomnę już, że nie mam żadnych szans na wydawanie tomików w postaci książek ze względu na niepoprawność polityczną (w czarnej teczce posiadam listy od różnych wydawnictw), dodam jeszcze: takich ludzi jak pan Jared należy ignorować lub wykorzystywać, bo: to są zwyczajni głupcy, kiedyś na Poezji Polskiej bardzo dobrze znany poeta publikował własne wiersze pod nickiem i był przez wszystkich non stop w komentarzach orany pługiem, a kiedy ujawnił własną tożsamość - ci wszyscy głupcy nagle zostali lizusami i nie było już orania pługiem, tylko: obrzydliwe "achy" i "ochy - często z tego powodu wymiotowałem.
Za ewentualne literówki z góry proszę o łaskawe wybaczenie.
Łukasz Jasiński
Łukasz Jasiński
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania