„Przeklęty los”
W mej dłoni pierścień z blaskiem kryształu,
Zaklęty, jak los co ludzi z duszonych pcha do upału.
Nosiłam go dumnie, z nadzieją na szczęście,
Lecz przyniósł mi tylko nieszczęść nadejście.
Każdy dzień ciemniejszy, jak noc bez gwiazd w mroku,
W sercu czułam ciężar, rozkojarzona nie potrafiłam dotrzymać mu kroku.
Gdy spojrzałam w lustro, zobaczyłam cień miażdżący,
To pierścień przeklęty, na życie rzucił sztorm jak titanic tonący.
Miłość odeszła, jak mgła o świcie,
Zostawiając mi przykrości i nieszczęść odbicie.
Dni pełne smutku, łez nie po wstrzymanych,
Życie moje w ruinach, snów porzucanych.
Próbowałam zdjąć z niego czar nieczysty,
Lecz każdy wysiłek na nic, bez opłat jak praca w dzień promienisty.
Przeklęty krąg w który przez los zostałam wplątana,
Czuje jakbym w grobowym pechu była pogrzebana.
Gdziekolwiek pójdę, wszędzie nieszczęście mnie prześciguje,
Jak samochód sportowy, me sumienie szybkością uderzenia pruje.
Pierścień ten czarny, jak nocne koszmary,
Na każdy dzień mojego życia nałożone tragiczne kary.
Marzę o wolności, o dniu bez wiecznej klątwy,
Lecz przez mój pech tonę, chwytając się mątwy.
Nie wiem, czy kiedykolwiek znajdę wytchnienie,
Czy los się odmieni, czy pierścień zdejmie swój czar i ukoi me pragnienie.
Czuje na sobie wzrok mrocznego i najwyższego tytana,
Gdy ślizgam się na swym pechu jak skórka od banana.
Los pewnego dnia znów schwyta mnie w swe sidła,
Może kiedyś puści, a ja rozwinę skrzydła.
Komentarze (5)
Tu słowa tną wersy jak siekiera... niesamowite!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania