przepowiednia

kolejny dzień rozpłakał deszczem

koszmarny sen najgorszych myśli

i trudno rzec czy jeszcze jestem

a może czas mnie smutno przyśnił

 

nad życie w sidłach z rąk szaleństwa

przedkładam miłość nieistnienia

na więcej chyba mnie już nie stać

do powiedzenia też nic nie mam

 

gdy każdy napotkany człowiek

tak bez skrupułów i świadomie

chce dla mnie być jednym bogiem

i jak złowróżbny czarny omen

 

przynosi same smutne wieści

i chłepce łzy z przelanej czary

rozpamiętując każdy przeszły

wewnętrzny kryzys kruchej wiary

 

już nie mam siły znów markotnieć

w tych ciasnych od bezsensu klatkach

więc kiedy noc ich prętów dotknie

w mroku rozpłynie się wariatka

 

na oczach bóstw tych samozwańczych

ku ich uciesze i zdumieniu

jak śmierć na ścianie cień zatańczy

a ja rozpłynę się w tym cieniu

 

kolejny dzień może ostatni

nie dzwoni w uszach jak poprzednio

tu w czterech ścianach szarej matni

jest mi naprawdę wszystko jedno

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania