Przeprowadzka cz. I

Od roku pracuję dla korporacji Verge. Właściwie to oni mnie znaleźli i zaproponowali podjęcie pracy dla nich. Mają dobre metody analizy mediów społecznościowych i łatwo do mnie dotarli. Pracuję dla nich całkowicie zdalnie, mam dostęp do zasobów symulacyjnych i automatycznego zdalnego laboratorium, oraz asystenta AI z dostępem do bazy wiedzy korporacji. W państwowym mieście gdzie mamy mieszkanie w abonamencie, korporacja nie ma tu swojego laboratorium stacjonarnego. Kiedyś ludzie byli silnie związani ze swoimi miejscami pracy, musieli się tam codziennie pojawiać w określonych godzinach. Obecnie praca dla Verge to raczej kolejne zadania, swobodne kontakty z zespołem. Czas pracy i czas wolny wymieszał się przez ostanie stulecia. To dziwne ale w moim przypadku brak swobodnego fizycznego dostępu do laboratorium Verge zaczyna mnie ograniczać.

 

Ola pracuje dla korporacji medycznej. Dla niej praca zdalna to norma. Jako inżynier czasami rozumiem jej pracę dotyczącą zaawansowanych protez. W państwowym mieście żyje się dobrze, mamy niedaleko do naszych rodzinnych stron. Nie spodziewałem się, że praca przyczyni się do zmiany miejsca zamieszkania, prędzej zmiana klimatu, lub inne atrakcje dnia codziennego oferowane przez miasta. Verge z mediów społecznościowych wie, że jestem w związku z Olą, oraz czym ona się zajmuje. Wiedzą, że mamy córkę i chcemy zmienić abonament mieszkaniowy, oraz zmienić abonament na samochód. Oferta przeprowadzki i awansu obejmuje też stanowisko w Verge dla Oli. Media społecznościowe i to że wszystko jest połączone wiele ułatwia. Są ludzie, którzy nie korzystają z mediów i asystentów opartych o sztuczną inteligencję, są oni nieco poza systemem. Fanatycznie bronią swojej prywatności, ich kalendarz dnia i ustawienia budzika są offline, cóż kiedyś byli ludzie którzy nie chcieli korzystać z elektryczności…

 

To co teraz czytacie w swoim ojczystym języku to również część mediów społecznościowych. Mój dziennik podzielony jest na część publiczną, rodzinną i prywatną. Część publiczna widoczna jest dla wszystkich, część rodzinna dla określonych osób, część prywatna jest widoczna tylko dla mnie. Już zadecydowałem, że część prywatna będzie dostępna dla wszystkich po mojej śmierci. Jeżeli czytasz to zdanie to część prywatna stała się już publiczna.

 

W państwowym mieście mamy wiele znajomych fizycznych, których widujemy osobiście. Pracują dla wielu różnych korporacji, miejsce w które się udajemy jest inne. Będziemy mieszkali w mieście korporacji. Jest to miasto na terenie państwa, jednak jest w całości własnością korporacji Verge. Panuje tam prawo państwowe, jednak istnieją też regulacje korporacyjne. W mieście mieszkają wyłącznie pracownicy Verge. To trochę mnie niepokoi, teraz praca i życie prywatne dość swobodnie się przenikają, trochę obawiam się do powrotu do zamierzchłych czasów pracoholizmu. Zobaczymy jak się żyje w takim mieście, gdzie mniej pracuje się zdalnie i czasami widzi się swoich współpracowników na własne oczy, bez pośrednictwa wyświetlaczy. Nasi obecni znajomi fizyczni zmienią swój status, w większości będziemy się z nimi kontaktowali przez media społecznościowe. Na nowym miejscu zamiast abonamentu na określony pojazd, mamy do dyspozycji abonament komunikacyjny obejmujący podziemny transport szynowy i naziemne autonomiczne pojazdy zwykle wykorzystywane jako krótkodystansowe.

 

Kończymy właśnie dwa tygodnie urlopu. W tym czasie nasze rzeczy z mieszkania w państwowym mieście zostały przewiezione do mieszkania w mieście korporacji Verge. Stare abonamenty zostały wygaszone, nowe zostały aktywowane. Abonament opiekuńczo-edukacyjny dla naszej córki już jest od Verge więc nie musimy nic zmieniać. Do miasta korporacji najwygodniej dostaniemy się super szybką koleją.

 

Aklimatyzacja

 

Verge posiada wiele miast w kilku państwach, korporacyjną stację orbitalną, oraz habitaty badawcze na Księżycu i Marsie. Niestety mimo, że od pierwszych lotów w kosmos minęło kilkaset lat, nadal zasada działania podróży kosmicznych jest podobna. Nie latamy z prędkością światła, oraz nie zaginamy czasoprzestrzeni… Nie spotkaliśmy także cywilizacji innych niż ludzkie, więc nie doszło do między galaktycznego transferu wiedzy. Wprawdzie doszło do kilku ciekawych odkryć, oraz odebrania bardzo kontrowersyjnych sygnałów, jednak były to jednostkowe przypadki, sygnały nie niosły zrozumiałej treści i mogły być kosmicznym lub lokalnym zakłóceniem…

AI nie próbowało przejąć kontroli nad ludźmi… Codziennie w pracy i życiu korzystam z asysty sztucznej inteligencji. AI jest lepsza w wielu aspektach od człowieka, lepiej prowadzi pojazdy, lepiej tłumaczy z języka na język, dobrze analizuje duże zbiory danych, ułatwia żmudne czynności, jednak to nadal narzędzie i robi to co dane narzędzie umie najlepiej, narzędzie kierowane przez człowieka.

 

W mieście Verge żyje się wygodniej niż w mieście państwowym, obecność korporacji widoczna jest w wielu miejscach lecz nie jest przytłaczająca. Verge zajmuje się genetyką, medycyną, zaawansowanymi protezami, ale także AI oraz technologiami kosmicznymi. Do tej pory pracowałem dla nich przy projekcie sond planetarnych i międzygalaktycznych, a także przy utrzymaniu łączności z obecnymi misjami.

Ola wdraża się w program Verge dotyczący zaawansowanych protez medycznych, wymiana doświadczeń jest korzystna dla niej i dla zespołu. Mamy więcej czasu dla Weroniki. Dużo pracujemy zdalnie tak jak do tej pory, jednak dostęp do laboratoriów fizycznych dużo daje. Spotkania fizyczne z członkami zespołu są początkowo dziwne, lecz teraz widzę, że kontakt twarzą w twarz daje większe zaangażowanie i zrozumienie.

 

Awans

 

Dzisiaj miałem rozmowę z kierującym pracą zespołu. Finał jest taki, że mamy być z Olą przydzieleni do nowego projektu. To ciekawa zmiana i zaufanie ze strony korporacji. Sam przebieg rozmowy był bardzo inspirujący, jednak pozostawił wiele pytań.

 

-Zbyszku pracujemy już wspólnie od dłuższego czasu, co myślisz o swojej pracy przy naszych autonomicznych sondach kosmicznych?

 

Odpowiedziałem, że projektowanie niezawodnych urządzeń, oraz utrzymanie kontaktu podczas misji, a także zbieranie nowych danych to coś bardzo ekscytującego. Misja wielu tych urządzeń będzie trwała dłużej niż nasze życie.

 

-Tak, to prawda, AI w sondach doskonale wypełnia zlecone zadania, człowiek jeszcze długo nie dotrze tam gdzie nasze urządzenia. Jednak czy uważasz, że komputer pokładowy kiedykolwiek zachwycił się widokiem powierzchni planety, nad którą przelatywał, albo wystraszył się gdy nie mógł nawiązać połączenia z Ziemią?

 

Zaśmiałem się, komputerowi sondy to raczej obojętne czy robi zdjęcia pustki, czy planety, ma konkretne zadania i nie jest mu zimno, czy też smutno.

 

-Widzisz, były próby z AI na pokładzie, którego zadaniem było samodzielne wytyczanie misji, analiza danych i wnioskowanie, następnie wysyłanie skondensowanych raportów na Ziemię. Efekty były różne, lecz mocno odbiegały od założeń. AI bez nadzoru i wytycznych stawały się bezużyteczne. Zdarzały się przypadki, że z szumu czujników AI głodne danych prognozowały całkowicie błędne informacje i zalewały nas bezużytecznymi raportami. Inne urządzenia tego typu zamilkły i raczej nie była to awaria systemu nadawczego, z nieznanych przyczyn nie podejmowały formowania i przesyłania raportów.

Podobna rozmowa dotycząca szczegółów waszej pracy prowadzona jest teraz z Olą, pora aby porozmawiać wspólnie, chodźmy.

 

-Olu jak oceniasz możliwość podróży ludzi w misję jaką wykonują sondy Zbyszka.

 

Ola odpowiedziała, że człowiek nie jest przystosowany do długotrwałego lotu międzygwiezdnego. Nawet zaawansowane protezy, nie pozwolą mu na przetrwanie długotrwałego lotu. Dodatkowo misje badawcze jakie realizują autonomiczne urządzenia to podróż w jedną stronę, nikt się nie zgodzi na wysłanie człowieka w misję bez powrotu. Nawet przy obecnym postępie protetyki i genetyki największą przeszkodą jest czas trwania misji i warunki poza Ziemią.

 

To prawda, poczyniliśmy znaczne postępy, człowiek w wieku 100 lat zachowuje wygląd i sprawność przeciętnego trzydziesto może czterdziestolatka. Jednak nadal silnie jesteśmy związani z Ziemią. Olu czy wiesz co jest problemem obecnych stulatków?

 

Ola odpowiedziała, że zna tą przypadłość mimo że nie jest to jej specjalizacja. Fizycznie organy funkcjonują poprawnie, jednak umysł przytłoczony jest świadomością przemijania i trudnością pogodzenia się z ograniczoną długością życia, mimo braku utraty sprawności i braku zmiany wyglądu ciała. Osoby takie często inaczej postrzegają upływ czasu, często słabo adaptują się w nowych zespołach i trudniej zmieniają strategie działania.

 

-Masz rację, natomiast to o czym mniej się wspomina, to problemy psychiczne prowadzące do autodestrukcji, słabo radzimy sobie z naprawą umysłu, podobnie z mechaniką mózgu. Wprawdzie wykonujemy różne implanty poprawiające jakość życia, jednak mózg to jeden z niewielu organów, którego starzeniu ciężko nam zapobiegać.

 

Na koniec rozmowy podpisaliśmy dokumenty o zachowaniu w tajemnicy informacji dotyczących nowego projektu. Jeżeli czytasz ten fragment w swoim ojczystym języku to znaczy, że klauzula utajnienia została już zdjęta i systemy mediów społecznościowych udostępniły już te fragmenty mojego dziennika.

 

Nowy projekt

 

Rozpoczęła się odprawa dotycząca nowego projektu. Znów było to spotkanie osobiste zamiast pracy zdalnej.

 

-Nasz projekt dotyczy długofalowego działania, dzięki któremu człowiek będzie mógł brać udział w wieloletnich misjach międzygwiezdnych. Jak się domyślacie mówimy tutaj o zaawansowanych modyfikacjach genetycznych. W konsekwencji będziemy mogli swobodnie żyć poza Ziemią, nawet jeżeli nasza planeta w bardzo odległej przyszłości przestanie istnieć. Jak widzicie podobnie jak w przypadku sond Zbyszka, nasz projekt będzie trwał dłużej niż życie kogokolwiek z nas. Mamy zgodę na badania, zmiany genetyczne nie spowodują utraty człowieczeństwa, osoby poddane modyfikacji będą miały prawa takie jak my. Jeżeli podczas naszych badań dojdziecie do wniosku, że nie możecie nadal brać w nich udziału możecie zrezygnować, z zachowaniem poufności informacji. Projekt jest zgodny z prawem państwowym i regulacjami korporacji.

 

Zabrzmiało dość poważnie, ale to był jedynie wstęp. Okazało się, że miałem pracować z dzieckiem adoptowanym przez mieszkańców miast korporacji. Nie wiedziałem czego spodziewać się po trzylatku, którego pula genetyczna została silnie zmodyfikowana przez korporację. Nie wiedziałem co o tym sądzić i czy nie zrezygnować, oraz czy Verge powinna to robić. Przed pierwszym spotkaniem otrzymałem informację, że poziom intelektualny dziecka będzie na poziomie pozwalającym na uczenie go zagadnień dotyczących misji sond, które projektowałem. Natomiast rozwój emocjonalny będzie na poziomie dziecka, około pięcio-sześciolatka. Z punktu widzenia prawa, dzieci z programu będą musiały poczekać na dorosłość jeszcze wiele lat, jednak pojawi się trudny okres gdzie emocjonalnie znacząco wyprzedzą tą prawną barierę wiekową. Natomiast intelektualnie znacząco wyprzedzą każdego z nas. Nie jest pewne czy będziemy potrafili im pomóc w tych trudnych chwilach.

 

Do laboratorium w asyście rodziców wszedł Kajtek, nie wiem czego się spodziewałem ale to był zwykły trzylatek… Po przedstawieniu się zostaliśmy sami. Kajtek był bardzo zainteresowany systemami sond, a jako trzylatek naturalnie bawił się modelami kolejnych generacji urządzeń. To był dla mnie trudny moment gdy widzę dziecko bawiące się modelem mojej sondy tak jak to robi trzylatek, a z drugiej strony rozmawiam tak jak z członkiem zespołu o systemach zapewniających niezawodność urządzenia.

 

Ola pracowała z Oliwią rówieśniczką Kajtka. Podzielała moje uprzedzenia i obawy. Z czasem to się zmieniło i miło było obserwować rozwój dzieci. Spędziłem kilka zajęć z Oliwią, była zainteresowana moją pracą podobnie jak Kajtek, jednak wyraźnie interesowały ją inne aspekty techniczne. Przez pewien czas wstyd mi było przyznać przed samym sobą, że te dzieci podsunęły mi kilka pomysłów, które wykorzystałem w projektach. Niestety moja Weronika nie miałaby o czym rozmawiać z Kajtkiem i Oliwią…

 

Dzień rodzinny

 

Korporacja zorganizowała dzień rodzinny, mieliśmy przyjść do pracy ze swoimi dziećmi. W naszym przypadku oznaczało to coś na co nie miałem zupełnie ochoty. Spotkanie naszej córki z Kajtkiem i Oliwią oraz bliższe zapoznanie się z rodzicami, którzy ich adoptowali. Do tej pory nie było wiele takich okazji i byłem z tego powodu zadowolony. O czym mamy rozmawiać? Powiedzą mi, że ich dzieci testują układ ze splątanymi fotonami, a ja powiem, że moja Weronika narysowała piękny dla mnie rysunek naszego domu i rodziny? Z kolei o czym nasze dzieci mają rozmawiać i jak się ma bawić prawdziwy kilkulatek z kilkulatkiem mającym wiedzę specjalisty takiego jak ja i Ola?

 

Okazało się, że martwiłem się zupełnie niepotrzebne. Dzieci „ulepszone” i „normalne” bawiły się ze sobą z radością, bawiły się jak kilkulatki. Nie rozumiem jak można było pogodzić posiadanie w swoim umyśle wiedzy uniwersyteckiej i jednocześnie doskonałą zabawę podczas, biegania, rzucania krążkami do celu i wzajemnego malowania sobie twarzy.

 

Incydent

 

Dzisiaj z Oliwią i Kajtkiem testujemy łącze transmisji danych. To niesamowite jak z jednej strony są zafascynowani szczegółami technicznymi, a z drugiej strony z dziecięcą radością rozmawiają przez interkom między pokojami. W pewnym momencie usłyszałem jak Kajtek woła Oliwię ale ona nie odpowiada i jej obraz znieruchomiał na wyświetlaczu. Dziwne poprosiłem aby Kajtek pozostał w pomieszczeniu i poszedłem sprawdzić co się stało. Gdy wszedłem do pomieszczenia Oliwia nieruchomo siedziała przed kamerą patrząc przed siebie. Wyłączyłem interkom i zaśmiałem się, masz rację wystarczy na dzisiaj tej pracy, chodźmy na zewnątrz. Wyciągnąłem rękę, lecz Oliwia nadal nie reagowała. Przestraszyłem się nie na żarty, chwyciłem ją za dłoń a ona zacisnęła ją na moim kciuku, lecz nadal nie zmieniła wyrazu twarzy. W tym momencie do pomieszczenia wpadły trzy osoby i odpychając mnie położyli dziewczynkę na nosze. Ciało Oliwii ogarnęły skurcze, gdy nosze opuszczały pomieszczenie widziałem jak zmarszczyła brwi i ze zdziwieniem spojrzała na mnie. Jedna z osób powstrzymywała mnie i uspokajała. Kajtek wpadł do pomieszczenia z płaczem, przyczepił się do mnie i krzyczał, że chce do mamy. Okazało się, że wyłączyłem wyświetlacz, ale kamera nadal przekazywała wideo do jego interkomu. Starałem się go uspokoić, usiedliśmy i widziałem jak emocje dziecka ustępują umysłowi, którym dysponował. Łzy jeszcze ciekły po jego policzkach, ale już zupełnie spokojnie powiedział do mnie, że to prawdopodobnie atak padaczki. Później dodał, że widzi różnice między Weroniką a Oliwią i że on jest taki sam jak Oliwia. Jeżeli również dostanie ataku to nigdy nie weźmie udziału w misji kosmicznej. Po chwili dodał, że prawdopodobnie ze względów bezpieczeństwa nikt taki jak on nie weźmie udziału w projekcie. Czuje się uwięziony i ograniczony w swoim ciele, które prawdopodobnie zostało źle zaprojektowane. Wolałby nie mieć tej świadomości. Uspokoiłem go mówiąc jakieś banały o metodach naukowych, o tym że korelacja nie musi oznaczać przyczynowości, nie jestem pewien czy udawał czy naprawdę to do niego trafiło. Przyszli po niego rodzice, ponownie jak kilkulatek rzucił się do nich.

 

Oświecenie

 

Mieliśmy przerwę w zajęciach z dziećmi od momentu incydentu. Rozmawiałem z Olą o tej sprawie, podzielała obawy Kajtka. Są implanty przeciw padaczkowe, które mogą pomóc. W tym momencie byłem szczęśliwy, że nasza córka nie ma takiego daru, a jak się może okazać obciążenia. Bardzo szkoda było mi dzieci, z którymi nie tylko pracowałem ale bardzo się zżyliśmy.

 

Powróciliśmy do zajęć. Oliwia czuła się dobrze. W pewnym momencie powiedziała mi, że jest zmęczona a w laboratorium jest duszno, dość mocno się przestraszyłem, jednak nie działo się nic złego i wyszliśmy na zewnątrz budynku. Oliwia usiadła na ławce i siedzieliśmy w promieniach słońca. Zapytała czy czuję ciepło słońca na skórze. Następnie zasłoniła dłonią promienie padające na moją rękę i zapytała czy teraz czuję chłód. Powiedziała mi, że podczas ataku gdy patrzyła przez interkom na Kajtka poczuła, że może odłączyć swoją świadomość od ciała. Nie zrozumiałem tego. Jednak powiedziała mi, że teraz siedzi na ławce i czuje słońce na skórze, oraz wiele innych bodźców, ale może się skupić tak, że oderwie się od tych wrażeń. Nauczyła się to kontrolować. Zapytałem co jej to daje, podejrzewając że to objawy jakiejś choroby. Odpowiedziała, że gdy oderwie się od ciała może znacznie szybciej myśleć, moment oderwania jest nieprzyjemny i traci poczucie czasu jednak może wtedy szybciej coś obliczyć. Pomyślałem, że to jakaś forma autyzmu. Zaproponowałem, że możemy to zbadać metodami naukowymi. Wymyśliliśmy zadanie wymagające iteracyjnego podejścia do problemu. Zrobiliśmy kilka prób i wspólnie wykonywaliśmy obliczenia przez czas 30 sekund. Oliwia wykonała więcej obliczeń niż ja, ale mi się trochę nie chciało a jej wynik był w granicach możliwości człowieka. Później zrobiliśmy próbę z jej wymyślonym oderwaniem się od ciała. Dość mocno mnie zatkało, gdyż w ciągu transu trwającego 5 sekund wynik różnił się o rzędy wielkości! Powtórzyliśmy to kilkakrotnie, jednak wyniki były spójne. Chciałem jej udowodnić, że to jej dziecięca fantazja, tymczasem przekonałem się, że to rzeczywistość. Wygląda na to, że Oliwia wykształciła w sobie jakiś mechanizm uruchamiania w sobie zdolności savanta uruchamiane na zawołanie. Zbadaliśmy, że w stanie takiego transu jej ciało zachowuje proste odruchy np. cofniecie ręki przed ostrym ołówkiem. Na koniec Oliwa zapytała czy teraz jej wierzę. Odparłem, że tak. Chyba potrzebowała potwierdzenia, że jej wnioski są słuszne.

 

Po kilku tygodniach Kajtek powiedział mi, że Oliwia nauczyła go sztuczki z szybkim liczeniem. Skończyło się na zawodach kto liczy szybciej. Wyniki były podobne, ale jak to dzieci miały zabawę z rywalizacji. W pewnym momencie Kajtek wybuchł złością i powiedział, że Oliwia od niego ściąga. Zaśmiałem się, jak może to robić, przecież liczycie w myślach. Oliwia odparła, że Kajtek pewnie też słyszy jak ona liczy gdy oboje są w transie więc ten test jest źle zaprojektowany. Dotarło do mnie, że mam do czynienia dziećmi i mają one dużą wyobraźnię. Zaproponowałem im metodę naukową, podobnie jak z ustaleniem szybkości liczenia. Złość Kajtka wyparowała, dzieci zawzięcie rzuciły się do ustalania reguł eksperymentu. Wykorzystaliśmy karty Zenera, oraz kontrolowane warunki. Dzieci uzyskały ponad 90% skuteczności odczytywania swoich myśli. Wyniki wbiły mnie w fotel, nie było sensu powtarzać eksperymentu. Wytłumaczyłem im, że to wykracza poza możliwości człowieka. Musimy natychmiast to przerwać i zgłosić sprawę do kierującego zespołem. Zgodzili się pod warunkiem, że ja i Ola będziemy im towarzyszyć. Prawdopodobnie w tym momencie dzieci już dawno przerosły na swoimi możliwościami, jednak nadal potrzebowały potwierdzenia, pomostu ze światem dorosłych.

 

Za kurtyną

 

Wyjaśniliśmy wynik doświadczenia kierownikowi projektu, oraz zaproponowaliśmy przeprowadzenie kolejnej próby. Kierownik uśmiechnął się i powiedział.

 

-Zbyszek dobrze ich poprowadziliście z Olą. AI prognozowało znacznie dłuższy okres. Myśleliśmy nawet, że sami będziemy musieli zainicjować tą trudną rozmowę po osiągnięciu przez Oliwię i Kajtka pełnoletności. Usiądźcie, wyjaśnimy to teraz, ale decyzję co dalej będziecie mogli podjąć zgodnie z prawem po osiągnięciu pełnoletności.

-Dzieci posłuchajcie, jesteście ludźmi, Oliwka to ty pierwsza zauważyłaś, że może odłączyć się od swojego ciała. Nauczyłaś tego Kajtka. To możliwe gdyż wasz umysł nie znajduje się waszym ciele. Spójrzcie na ten wyświetlacz, te dwa urządzenia wielkości lodówki to odtworzenie biologicznego mózgu. Natura lepiej zminiaturyzowała mózg człowieka, my postawiliśmy na długowieczność. Obudowy zamknięte są w bezpiecznym miejscu w mieście. Od dawna na potrzeby AI posiadamy komputery przewyższające pojemnością i szybkością ludzki umysł. Jednak nie potrafimy ich „zaprogramować” tak aby działały tak jak człowiek. Wy jesteście ludźmi, jednak wasz umysł jest poza ciałem, wasze ciało da się naprawiać tak jak ciała innych ludzi, jednak wasz umysł znajduje się w mózgu o znacznie większej trwałości, prawdopodobnie sami znajdziecie sposoby jak zwiększyć jego trwałość i wydajność. W prezencie i jako rekompensatę bycia pionierem otrzymaliście mózgi o znacznie większych możliwościach niż przeciętny człowiek. Jednak potencjał to nie wszytko, liczy się ukształtowanie umysłu. Chcemy abyście pozostali ludźmi.

 

Siedzieliśmy z Olą wbici w fotele, dzieci miały czerwone policzki. Kajtek i Oliwka zgodnie odparli: kontynuuj.

 

-Zgodnie z prawem każde z was musi mieć odrębny fizycznie mózg, dlatego na wyświetlaczu widzicie dwie obudowy. Aby ułatwić wam rozwój w przyszłości dodaliśmy jeden kanał połączeniowy między wami. Możecie go wyłączyć, ale jego utrzymanie da wam możliwość nauczenia się otwierania takich kanałów do innych celów, aby komunikować się szybciej niż z wykorzystaniem ciała.

 

Oliwia odparła, jestem jakimś mózgiem w słoiku, na który patrzę oczami podłączonej do niego marionetki?

 

-Jesteś człowiekiem podobnie jak ja. Podobnie możesz powiedzieć, że moje ciało jest marionetką mojego mózgu. W tym jak to nazwałaś słoiku znajduje się bardzo trwały mózg będący nośnikiem twojego umysłu. Twoje ciało nie jest marionetką, to dzięki niemu się rozwinęłaś, dzięki niemu jesteś człowiekiem i wchodzisz w interakcję z innymi ludźmi. Jeżeli będziecie chcieli wy i wasi potomkowie możecie swobodnie opuścić Ziemię, lub pozostać na niej rozwijając naszą technologię.

 

Kajtek zapytał jak realizowane jest połączenie z jego ciałem oraz czy gdy dorośnie może opuścić miasto?

 

-Abyś zrozumiał mechanizm połączenia musimy jeszcze trochę wspólnie popracować. Po uzyskaniu dorosłości możesz zrezygnować z podjęcia pracy w Verge, pokryjemy wszelkie dodatkowe koszty życia. To kim jesteś może pozostać w tajemnicy. Gdy ciało przestanie funkcjonować, możesz wybrać też bezbolesną śmierć mózgu, a co za tym idzie śmierć umysłu.

 

Kajtek zapytał co się stanie gdy ktoś uszkodzi jego mózg.

 

-To samo gdy biologiczny odpowiednik dostanie udaru lub innego uszkodzenia, jeżeli będziesz chciał podejmiemy próbę uratowania, jednak pod tym względem tak jak każdy inny człowiek jesteś narażony na ryzyko.

 

Oliwia zapytała, czy może żyć po śmierci ciała.

 

-Zgodnie z prawem możesz, jednak bez ciała dość szybko możesz zatracić człowieczeństwo, wybór należy do ciebie.

 

Oliwia zapytała czy może połączyć się z nowym ciałem po uszkodzeniu obecnego, lub mieć dwa ciała.

 

-Na Ziemi prawo tego zakazuje, jednak jeżeli wyruszycie w podróż państwem statkiem kosmicznym to będą to wasze decyzje i stanowienie swojego prawa. Połączenie nowego ciała może być trudne i długotrwałe. To ciało rosło wraz z twoim umysłem przez kilka lat, to dlatego tak dobrze się rozwijasz. Chcielibyśmy aby Ziemię opuścili ludzie, abyście zachowali człowieczeństwo. Czy posiadanie kilku ciał jest nadal człowieczeństwem, tego nie wiem. Na te pytania będziecie musieli odpowiedzieć sami.

 

Kajtek zapytał: czy taki trwały mózg mogą otrzymać jego rodzice i znajomi.

 

-Niestety nie potrafimy skopiować biologicznego mózgu, wasze umysły rosły wraz z waszymi ciałami, to temu zawdzięczamy sukces. Może kiedyś odkryjecie jak skopiować biologiczny umysł, jednak uważam, że łatwiej będzie wam skopiować swój umysł do np. nowego trwalszego mózgu.

 

Oliwia na koniec zapytała nas: czy jesteście pewni, że wasze biologiczne mózgi to rzeczywiście miejsce gdzie znajduje się wasz umysł?

 

Zapadło milczenie.

 

Przeprowadzka

 

Serafin czytał oczami swojego biologicznego ciała tekst dzienników Zbyszka. Takie powolne przeglądanie kartki elektronicznego papieru było przyjemnie relaksujące. Mógł wprawdzie w ciągu sekund przeczytać bezpośrednim łączem wszystkie archiwalne dzienniki mieszkańców miasta Verge, jednak to było jego dziedzictwo i tak lubił czytać tego typu teksty. Tekst zapisany wiele tysięcy lat zanim jego statek państwo wyruszył w międzygwiezdną podróż. Miał teraz trochę czasu gdyż czekała go przeprowadzka do nowego biologicznego ciała. To będzie jego trzecie wcielenie. Za każdym razem jest trochę inaczej, wcielenie zmienia człowieka, rozwija inne cechy. Po przyjęciu awansu wziął sobie urlop, trzeba odpocząć w mieście turystycznym, zaadaptować się do nowego ciała przed pozyskaniem surowców z planetoidy, do której się zbliżali. Serafin odłożył tekst dzienników ziemskiego inżyniera Zbyszka, zapisał kilka zdań w swoim dzienniku, ustawił przypomnienia w elektronicznych asystentach i wyszedł pospacerować po okolicy. Aktywność fizyczna była dla niego ważna, dawała odpoczynek i dobry nastrój.

 

Koniec.

 

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób i zdarzeń jest przypadkowe. Przedstawione postaci i zdarzenia są fikcyjne.

Następne częściPrzeprowadzka cz. II

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania