Przerażenie (całość 1)

Obudziłam się w jakimś starym domu (albo zamku-sama nie wiem). Ściany były starą, "gołą" cegłą. Żadnej farby, tynku - NIC! Bolała mnie głowa, nie wiedziałam, gdzie jestem ani co tu robię! Pościel była bardzo delikatna. Chyba z jedwabiu. Jak się tu znalazłam?! I gdzie ja właściwie jestem?! Wyjrzałam przez okno, był tam nieznany mi widok. Znajdowałam się gdzieś daleko od domu, ale jak do tego doszło? Stare drzwi zaskrzypiały, do pokoju weszła kobieta. Z wyglądu mała góra 30 lat.

-Dobrze się czujesz, kochanie?- zagadała.

-Lepiej, dziękuję. Przepraszam, co ja tu robię?

-Spadłaś z konia, uderzyłaś się w głowę. Mój mąż cię znalazł i przyniósł.

W jej głosie było coś, co nie pozwalało mi ufać tej, z pozoru miłej, pani.

-Piękny dom, choć pewnie bardzo stary- starałam się być uprzejma.

-To gotycki dworek z 18 wieku. Wykupiliśmy go z moim mężem i wyremontowaliśmy. Nie wprowadzaliśmy zbyt wielu unowocześnień. Jest tu tak niezwykły klimat, to by go tylko zepsuło!

-Tak, zapewne. To niezwykły dom.

-Przebierz się i chodź na kolację, kochanie. Długo spałaś. Na pewno jesteś głodna- stwierdziła.

-Ale proszę pani. Ja posiadam tylko to, co mam na sobie!

-W szafie są ubrania mojej zmarłej córki. Powinny na ciebie pasować- powiedziała bezceremonialnie.

No to nieźle! Mam założyć coś po trupie - pomyślałam z obrzydzeniem! Otworzyłam szafę. Wisiały w niej piękne, wyprane i poprasowane sukienki. Pani domu miała rację, były na mnie idealne. Było to dość niezwykłe.

Przebrana zeszłam na dół. Stół był oczywiście gotycki. Prostokątny, wielki, z ciemnego drewna. U szczytu siedziała moja gospodyni. Wyglądała jak przygotowana do wigilii, co było dość nietypowe jak na te czasy i o tej letniej porze roku. Cały ten dom i ta sytuacja była dziwna, niezwykła, niemal niewspółczesna! Wydawało mi się, że śnię. Byłam jakby w jakimś transie!

Posłusznie usiadłam przy stole na przeciwko gospodyni.

-Mam nadzieję, że będzie ci smakować, moja droga. Nasz kucharz na wieść, że mamy gościa, starał się bardziej niż zwykle. Rzadko nas ktoś odwiedza. Nasza farma znajduje się zbyt daleko od miasta.

Więc byłam na farmie. Ale gdzie? I jak się stąd wydostać?! Ani trochę nie zwiodła mnie uprzejmość tej kobiety! Czułam, że coś ukrywa! Musiałam wydostać się z tego domu!

-A gdzie jest pani mąż? - spytałam trochę nieuprzejmie.

-Niedługo do nas dołączy- odrzekła sucho.

Do jadalni (jak mniemam) wszedł mały Chińczyk w czepku z garnkiem w rękach.

-Panienka je, panienka je! Lin Czu ugotować specjalnie dla panienki- odparł wesoło. Na ustach pani domu pojawił się dziwnie satysfakcjonujący uśmieszek. Przestraszyłam się.

Zadźwięczał dzwonek wejściowych drzwi i mały Chińczyk wybiegł.

-To pewnie mój mąż- stwierdziła gospodyni.

Ale w wejściu nie pojawił się mężczyzna! Stał tam wielki, przeogromny tygrys! Krzyknęłam rzucając się do ucieczki w bliżej nieokreślonym kierunku! Na ramieniu poczułam zimny uścisk gospodyni.

-Nie bój się dziecko! To jest właśnie mój mąż! Kochanie, przemień się, bo straszysz naszego gościa!- powiedziała.

Niemal czułam , jak oczy rozszerzają mi się z przerażenia. Jak to?! Jest żoną tygrysa?! Ale zaraz, coś tu się nie zgadza! Przecież kazała mu się "przemienić", ale jak to "przemienić"?!

W tejże chwili tygrys stał na dwóch łapach i zamienił się w człowieka! Na moich oczach zwierzę zamieniło się w męża właścicielki dworku! Wysoki, postawy mężczyzna. O przystojnej urodzie. Miał ciemne włosy i oczy jak dwa węgielki.

-Witaj, córko!- rzekł tygrys-mężczyzna całując mnie w rękę.

-Moja żona ma rację, nie bój się mnie! Jestem animagiem, człowiekiem-tygrysem.

Chciałam uciekać, chciałam krzyczeć! Ale nie pozwalało mi przerażenie! A uścisk gospodyni nie zależał!

-Dlaczego mówisz do mnie „córko”?!-wycharczałam z przerażeniem.

-Bo jesteś naszą córką. Naszą zmarłą Sofi -odparł spokojnie animag.

-Nie jestem żadną Sofi, jestem Brenda! Niech mnie pani natychmiast puści!- krzyknęłam.

-Nie, dziecko, zostaniesz z nami! Zastąpisz Sofiję.

-Ale ja nie chcę! Proszę mnie zostawić! Ja chcę wrócić do domu!

-Nie wrócisz już, kochanie! Zostaniesz z nami! -nieustępliwie odrzekł pan domu.

Wyrywałam się i krzyczałam, ale bez efektu. A potem zdarzyło się coś jeszcze gorszego! Gospodyni doskoczyła do mnie i przegryzła mi szyję. Poczułam potworny ból i zemdlałam.

***

Obudziłam się z bardzo bolącą głową. Miałam opatrzonom szyj. Myślałam, że śniłam koszmar. Ale w głębi siebie wiedziałam, że to się wydarzyło, i że nie śniłam! Rozpłakałam się. Z moich oczu pociekły krwawe łzy. Boże! Czym ja jestem?!

Do pokoju weszła pani domu.

-Witaj, kochanie!

-Co mi zrobiłaś?!-wykrzyczałam.

-Przemieniłam cię. Jesteś teraz jedną z nas. Jesteś córką animaga i wampirzycy-odpowiedziała (jak to ona) spokojnie.

Poczułam jak moje dawne życie dobiega końca.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • krajew34 15.10.2019
    Dosyć specyficzny tekst. Jak dla mnie trochę za dużo i zbyt szybko się dzieje. Można by to bardziej rozbudować, zarówno opisy, jak i fabułę, ponieważ pomysł jest ciekawy.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania