Prześladowana przez Sen
Było ciemno. Nie wiedziałam co się stało. Skąd dobiegał płacz dziecka. Zawadzałam się o własne nogi. Szłam w stronę skąd wcześniej dobiegał mnie płacz. W pewnym momencie potknęłam się o coś ogromnego leżącego na ziemi. Upadłam. Moje ręce wpadły w coś gęstego i zimnego. Nie wiedziałam co to jest. Byłam przerażona. Po omacku zaczęłam macać miejsce. Na ziemi coś leżało. Widziałam tylko ciemne obrazy, nie potrafiłam się dopatrzeć o co się potknęłam. Zbliżyłam się do tego. Rękoma delikatnie zaczęłam to dotykać. To był człowiek ! Strach ogarnął mnie jeszcze bardziej, nie wyczułam tętna tej osoby. Nie żyła. Ktoś ją zabił. Na pewno ! To nie mógł byś nieszczęśliwy wypadek ! Usłyszałam krzyk dziewczyny. Bardzo głośno krzyczała. Nie zdałam sobie sprawy że to ja krzyczę.
-Lisa obudź się ! Wstawaj ! - usłyszałam nad sobą głoś Eleny. - Co się stało ?
-Miałam zły sen. O boże. Tam był trup ! - zaczęłam drżeć - To było straszne !
- Lisa ! Uspokój się do cholery ! To był tylko zły sen ! To nie działo się naprawdę ! To tylko zły sen. Nic się nie stało. Musisz ochłonąć. Przyniosę Ci szklankę wody. Jesteś cała mokra.
- Jak możesz. Muszę się przebrać.
- I to koniecznie.- zaśmiała się w głos _ Idę do kuchni. - Elena wyszła z pokoju a ja siedziałam jeszcze chwilę zastanawiając się nad snem. - Ogarnij się ! - powiedziałam sama do siebie. Wstałam z łóżka i ruszyłam do łazienki. Byłam naprawdę cała mokra. Elena jest moją przyjaciółką od przedszkola. Zawsze sobie wszystko mówimy. Wczoraj było jej smutno, ponieważ jej chłopak ją zostawił i poszedł do tej głupiej sztucznej Pauli. Nie trawie tej laski. Dupek ! Jak on mógł ?! Na pewno poleciał na duże cycki. Tak się nimi chwali. Ale nie zostawię samej Eleny. Będę z nią, w sumie od tego ma się przyjaciół. Postanowiłam sie do niej wprowadzić na tydzień by dotrzymać jej towarzystwa i poprawiać humor. Nie pozwolę by przez takiego dupka płakała.
-Lisa chodź tutaj szybko na chwile ! - usłyszałam z kuchni przerażony glos Eleny. Szybko ubrałam się i pobiegłam na dół.
-Co się stało ?! - zapytałam
-Moja kotka jest chora ! Z dnia na dzień jest gorzej. Nie chce jeść. Jest taka słaba. Martwię się o nią bardzo. Od 3 dni taka jest. A jak umrze ? I zostanę sama ? - Elena rozpłakała się.
-Nie martw sie Słońce. Nie umrze i nie mów że zostaniesz sama głuptasie bo masz mnie i ja Ciebie nie zostawię. Kocham Cię !
-Też Cię kocham. Obiecujesz ze mnie nie zostawisz ?
-Obiecuję. Na zawsze razem. - przytuliłam ją mocno - Chodź ubierzmy się. Zabierzemy Kiarę do weterynarza.
-Chyba zwymiotuje. Blee. - do kuchni wszedł młodszy brat Eleny. - Chyba nie zamierzacie się jeszcze całować ?!
-Wyjdź stąd Adam !
-Ja też tutaj mieszkam i nie masz prawa mnie wygonić. - znowu zaczyna swoje głupie teksty. Pewnie zaraz skończy sie na rodzinnej kłótni. Boże ! Jak on mnie denerwuje. - Temu sierściuchowi co jest ?
-To żaden sierściuch palancie !
- Uspokójcie się oboje! Mam dość wysłuchiwania waszych problemów. Ile można. Boże co za dzieci - do kuchni weszła również mama Eleny.
-Dzień dobry! - uśmiechnęłam się do niej.
-Witaj Liso. Jak tam noc minęła? Wyspałyście się ? Mam nadzieje ze długo nie siedziałyście.
-Nie mamo. Nie siedziałyśmy długo.
-To dobrze. - uśmiechnęła się. Mama Eleny jest naprawdę sympatyczną osobą. Lubię ją. - Macie jakieś plany dziewczyny?
-Mamo trzeba zabrać Kiarę do weterynarza.
-Dobrze. Pojechać z wami?
-Damy sobie radę. - powiedziała ze smutkiem Elena. Zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy się ubrać. Pojechałyśmy od razu do weterynarza. Okazało się ze Kiara nie jest chora. Adam dawał jej jeść czekoladę i złapała robaki. Ale lekarz przepisał jej jakieś leki i wyjdzie z tego. Jedna dobra wiadomość tego dnia. Moj sen nie dawał mi spokoju. Ciągle o nim myślałam. Nie wiedziałam co oznacza.
-Lisa. Halo ! Słyszysz co do Ciebie mówię ? - glos Eleny wyrwał mnie z zamyślenia - Wszystko w porządku ?
- Tak tak, przepraszam po prostu zamyśliłam się. Wybacz. Co mówiłaś ?
-O czym myślałaś ? Stało się coś? Wszystko sobie mówimy tak ? Więc mów co jest.
-Nic, przepraszam. Myślałam o tym śnie. Nie chce mi dać jakoś spokoju. Juz nie ważne. Miałaś rację. To tylko zły sen. - odpowiedziałam. Nie miałam ochoty o tym rozmawiać. Ale mimo moich słów to nie dawało mi spokoju nadal.
-Co Cię martwi tak w tym śnie ? Nie rozumiem czemu się nim przejmujesz.
-Sama już nie wiem. Był straszny. Ale nie psujmy sobie dnia. Musimy zrobić dziś wiele szalonych rzeczy. - zmieniłam szybko temat i uśmiechnęłam się. Czułam że dzień nie będzie jednak taki wesoły. Czułam że coś się wydarzy strasznego, ale nie wiedziałam co. Bałam się tego dnia.
Pojechałyśmy na zakupy. Miałam wrażenie, że ktoś nas obserwuje. Rozglądałam się co chwilę. Elena dziwiła mi się co mi jest. Powiedziała mi, że zachowuję sie jakbym miała jakaś obsesje. Zaśmiałam się tylko. Weszłyśmy do naszego ulubionego butiku. Elena kochała tam buty kupować. Rzuciły jej sie w oczy piękne, błyszczące obcasy. Ostatnia para. Podbiegła do nich szybko. Złapała je i w tym samym czasie ktoś jej buty wyrwał z rąk. To była Paula. Dziewczyna Starka. Zmierzyła Elene.
-Nie dziwię się, że zostawił Cie wiesniaro.
-Zamknij sie lafiryndo ! -stanęłam w obronie mojej przyjaciółki. Nie mogłam pozwolić by ta sztuczna lala obrażała Elene.
-Ciebie nikt o zdanie nie pytał dziwolągu.
-Jeszcze raz sie do mnie tak odezwiesz a przywalę Ci tym butem. -nagle Elenie łzy stanęły w oczach ale mimo tego nie chciała pokazać, że zbiera jej się na płacz. Uśmiechnęła sie mówiąc
-Zobacz. Czy to nie On ? Twój chłopak ?
-Co?! O czym Ty mówisz do cholery?! - podążyłam wzrokiem za Eleną. Tam stał Stark ! Rozmawiał z dziewczyną o czarnych włosach ! Paula dostała szału. Rzuciła te buty i biegiem podbiegła do Starka. Krzyczała na niego a on powiedział jej tylko " Ogarnij się dziewczyno! To moja siostra."
-Nie wierze. Ona jest totalną idiotką.
-Przynajmniej buty zostały dla Ciebie. – zaśmiałam się w głos do Eleny. Przyznała mi rację . Stark bardzo obserwował nas. Szczególnie Elenę. Popatrzyli sobie głęboko w oczy. Musiałam ją przywrócić do rzeczywistości. Poszłyśmy do kasy. Kupiła sobie buty i szczęśliwa wyszła ze sklepu. Zaczęłyśmy rozmawiać o Starku. Byli razem 4 lata i tak nagle ją zostawił. Nie do pomyślenia ! Jak tak można! Elena go kocha, bardzo kocha. Musi kogoś poznać by zamknąć rozdział tamtej miłości.
Zagadane szłyśmy na przód i nagle wpadłam na jakiegoś gościa. Miał około 30 lat. Przeprosiłam go a on popatrzył na mnie wrogo. Przeszył mnie dreszcz. Dziwny typ. Jak odchodziłyśmy obejrzałam się. Obserwował nas. Powiedziałam przyjaciółce, że ten gość na którego wpadłam obserwuje nas. Obejrzałyśmy się razem ale jego już nie było. Dziwne. Rozpłynął sie tak nagle.
-Ty naprawdę masz jakąś obsesje. - zaśmiała się Elena. Uśmiechnęłam się i pobiegłyśmy do kolejnych sklepów.
Zakupy skończyłyśmy wieczorem. Czułam się bardzo zmęczona. Wróciłyśmy do domu i od razu zaczęłyśmy przymierzać nowe nabytki. Była taka szczęśliwa, aż nagle zadzwonił telefon. Zobaczyła na wyświetlacz. Dzwonił Stark.
-Nie odbieraj. Rozłącz go.- zasugerowałam przyjaciółce.
-A jak coś się stało i potrzebuje pomocy? -zapytała Elena z smutnym wzrokiem
-Jak chcesz o nim zapomnieć to skasuj jego numer i odrzuć to połączenie. Zobacz jak on Cie potraktował. Tak jak by te lata dla niego nic nie znaczyły.
-Masz rację. - uśmiechnęła się smutno i odrzuciła połączenie. Nie upłynęło wiele czasu gdy przyszła wiadomość. Od Starka. Z zaciekawieniem odczytałyśmy ją. Napisał " Kochanie przepraszam, wybacz mi proszę. Kocham Cię, daj mi ostatnia szansę. Zmienię się. Przysięgam! "
-Ale dupek ! Jak on może po czymś takim co widziałaś. Nie do pomyślenia. Co on sobie wyobraża.
-Ja nie wiem...
-Ty myślisz o powrocie do niego ?!
-Nie wiem. Bardzo go kocham. Popełnił błąd. Może więcej go nie zrobi.
-Słyszysz co Ty mówisz? Faceci nigdy się nie zmieniają. Wiesz o tym dobrze. Daj skasuje jego numer. Zapomnisz o nim. Nie będziesz więcej cierpiała z jego powodu.
-Czy jesteś wstanie mi obiecać, że tak właśnie będzie ?
-Postaram się zrobić wszystko by Ci w tym pomóc.
-Dziękuje. Jesteś taka kochana. Co ja bym bez Ciebie zrobiła. - mimo słów Eleny widziałam rozczarowanie i smutek. Widać chciałaby być znowu ze Starkiem ale skoro tak ją potraktował to na pewno na następny raz zrobiłby to samo. Faceci się nie zmieniają. Nigdy.
Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano. Elena jeszcze spała. Wstałam z łóżka i ubrałam się. Mimo ośmiu godzin snu czułam się bardzo zmęczona i senna. Znowu miałam ten sam sen, tym razem obyło się bez krzyku. Na szczęście. Zerknęłam na telefon. Była 6:58. Boże! Co ja ze sobą zrobię. Poszłam do kuchni i napiłam się wody. Kotka Eleny chyba ma się troszeczkę lepiej. Kiara miauknęła jak mnie zobaczyła. Cóż w końcu obudziłam ją ze snu. Wyszłam przed dom. Powietrze było wilgotne i chłodne. Mam nadzieje że nie zapowiada się na deszcz. Usiadłam na werandzie. Napisałam sms do mojej mamy. "Cześć mamuś. Jak się czujesz? Wszystko w porządku? U mnie ok. Nie martw się o mnie. Tęsknie". Wysłałam. Moja mama na na imię Robi. Wychowuje mnie i moją starszą siostrę sama. Ojciec odszedł od nas jak tylko wkroczyłam w starszy wiek. Nie tęsknie za nim. Nie miał w ogóle szacunku do naszej rodziny. Moja siostra Anna ma 21 lat. Ma przystojnego chłopaka. Ostatnio jej się oświadczył. Pewnie niedługo opuści nas i ja razem z mamą zostaniemy same. Mieszkała z nami też babcia. Ale kilka miesięcy temu umarła. Mama nie umie za bardzo pogodzić się ze śmiercią babci. Widać, że tęskni za nią. Ja też tęsknie tyle, że ja pogodziłam sie z jej odejściem. Każdy kiedyś odejdzie. Na to się nic nie poradzi. Nikt nie może być nieśmiertelny. W sumie dobrze bo wieczne życie na pewno byłoby bardzo męczące. Wiatr się ruszył. Jest troszkę zimno. Chyba jednak będzie padać. Dzień spędzony w domu. Będzie bardzo nudno.
Wróciłam do kuchni. Przy stole siedziała juz Elena ze swoim bratem Adamem. Jak zawsze dokuczali sobie. Czy oni nie mogą choć raz zjeść spokojnie ?
-Lisa gdzie Ty byłaś ?
-Przed domem. Byłam się przewietrzyć.
-Za chwilę jedziemy na tą rozmowę o pracę.
- Rozmowa jest dopiero o ósmej. - są wakacje i z Eleną chcemy zarobić sobie troszkę kasy na imprezę urodzinową.
-No zobacz która godzina - o jej. Już 7:45. Nie wierze że tak zasiedziałam się. Nie poczułam, że tak szybko czas zleciał. Miałam wyjść na 10 minut. Stanowczo za dużo myślę.
Wyszłyśmy z biura. Odpowiedź mają dać nam telefonicznie. Będziemy czekać na telefon. Nasza praca będzie polegała na opiekowaniu się dziećmi w domu dziecka. Nie mają rodziny a troszkę zabawy przyda im się. Bardzo lubię małe dzieci. Postaram się jak potrafię by uszczęśliwić troszkę tych dzieci. Z czasem na pewno będą mieć rodzinę i nie będą czuć się samotnie.
Oczywiście deszcz zaczął padać. Tak jak przewidziałam. Szybko pobiegłyśmy do pociągu i wróciłyśmy do domu. Gdy dotarłyśmy do domu woda kapała nam nawet z końcówek włosów. Musiałyśmy się przebrać by nie zachorować a ja bardzo szybko potrafię łapać choróbska. Odporność mam po mamie. Ona też szybko poddaje się chorobą.
Po południu przestało padać. Ale nie miałyśmy żadnej ochoty wychodzić już z domu. Zrobiłyśmy sobie gorącej czekolady i włączyłyśmy film. Na oglądaniu filmów spędziliśmy całe popołudnie. Ciszę przerwało pukanie do drzwi. To był Adam.
-Elena. Mama Cię woła.
-Powiedz że zaraz przyjdę.
-Mamo ! Elena powiedziała że jej się nie chcę! - Elena wstała szybko i wybiegła z pokoju szturchając brata łokciem.
-Dupek - powiedziała. Adam uśmiechnął się do mnie i wyszedł. Jak on mi działa na nerwy. Boże ! Mam ochotę nieraz udusić go poduszką. Elena wróciła niosąc nam kanapki.
-Mama zrobiła nam kanapki. Powiedziała że mamy zjeść wszystko to ma dla nas niespodziankę. - ciekawe co to może być. Szczerze nie czułam się głodna ale wmusiłam i zjadłam 3 kanapki. Za niecała godzinę mama Eleny weszła do pokoju.
-Mam nadzieje dziewczynki że zjadłyście.
-Ależ oczywiście mamo - uśmiechnęła się - zjedzone wszystko.
-To dobrze. Mam dla was bilety na koncert !
-Co?! Na prawdę ! Mamo jak ja Cię kocham ! - Elena rzuciła się jej w ramiona. Jutro w mieście ma być ulubiony zespół Eleny. Szaleje za nim. Jeżeli to ma poprawić jej humor to może i mi poprawi. Teraz najważniejsza jest Elena. Mnie moja mama na sms nie odpisała. Martwię się co się stało. Dlaczego. Zawsze odpisywała. Zadzwonię do niej rano. Mam nadzieję że wszystko w porządku. Anna na pewno by mi powiedziała. Poczekam do jutra.
Gdy mama Eleny wyszła z pokoju. Poczułam się bardzo senna. Położyłyśmy się spać.
Znowu miałam ten sen. Teraz był wyraźniejszy. Płacz dziewczynki. Widziałam ją. Dziś w śnie ją widziałam. Miała czarne gumiaczki i różowy płaszcz przeciwdeszczowy. I parasolkę. Ta parasolka jest mi znana. Ale nie wiem skąd. Nie pierwszy raz ją widzę. Nie potrafię powiedzieć skąd ją znam. Zielona w stokrotki. Tak bardzo jest mi znana. Tylko ciągle mnie zastanawia skąd .Nie rozumiem tego snu. Coś na pewno oznacza ale nie wiem co. Niepokoi mnie to.
Elena dziś wstała pierwsze w znakomitym humorze. Od rana śpiewa piosenki Linky Park. W sumie dziś idziemy na koncert. Ubrałam się i wyszłam na werandę. Wykręciłam numer do mamy.
-Halo?
-Mamo ! Co się stało? Nie odpisałaś mi. Martwię się
-Tu ja Anna. - w słuchawce usłyszałam nie głos mamy tylko siostry.
-Co się stało ?! Dlaczego mama nie odebrała tylko Ty ?
-Posłuchaj Lisa. Mama jest w szpitalu. Źle się wczoraj poczuła ale to nic poważnego. Nie martw się niepotrzebnie. Jestem z nią. Jutro będzie z powrotem w domu.
-Na pewno wszystko w porządku.? Wiesz, że i tak będę się martwić.
-Tak na pewno. Lisa ja muszę kończyć. Odezwę się później - połączenie zostało przerwane.
-Pa. - nie czułam się ani trochę spokojniejsza po tej rozmowie. Martwiłam się bardzo, szczególnie ze mama ostatnio nie była w dobrej kondycji. Nie rozumiem czemu Anna tak szybko skończyła rozmowę. Chyba że zajęta była Peterem. Peter to przyszły jej mąż. Nic do niego nie mam. Jest nawet sympatyczny ale czasami zachowuje się dziwnie. No cóż, ważne, że Anna jest z nim szczęśliwa.
Wieczorem razem z przyjaciółką ubrałyśmy się najlepiej jak umiemy. Makijaże zrobiłyśmy wieczorowe. W końcu jakoś musimy wyglądać na koncercie, w szczególności, że to Eleny ulubiony zespól. Później mama Eleny zawiozła nas na miejsce. Ludzi już było sporo. Zapłaciłyśmy za bilety i ochroniarze nas wpuścili, jeden był taki przystojny. Starałyśmy sie zająć miejsca przy scenie. Niestety wyszło to niepowodzeniem, wiec zajęłyśmy czwarty rząd. Elena juz nie mogła się doczekać aż wyjdą na scenę, aż piszczała z radości. Zaczęłyśmy rozmawiać. Nie wiem co ona w nich takiego lubi, ich piosenki są okropne, tak wrzeszczą w nich aż uszy bolą. Ale dla przyjaciółki zrobię ten wyjątek. Nie przepadam za nimi tak prawdę mówiąc. Odruchowo obejrzałam się na prawo. Zobaczyłam tam faceta który mi sie przyglądał. O nie ! To ten sam gość na którego wpadłam w galerii, ale co on tu robi? Dlaczego mnie obserwuje.
-Elena, pamiętasz tego gościa co na niego w galerii wpadłam? - zapytałam przyjaciółkę.
-Tak, pamiętam a co ? - uśmiechnęła się.
-On tu jest i mnie obserwuje. - szepnęłam jej tak cicho by tylko ona to mogła usłyszeć. Nie chciałam by ktoś podsłuchiwał naszej rozmowy, wtedy czuję się niezręcznie.
-Gdzie? - zapytała mnie rozglądając sie wzrokiem. Gdy razem z przyjaciółką popatrzyłyśmy na miejsce gdzie stał. Nie było go już. Rozpłynął się. Znowu. Nie było nawet śladu po nim.
-Tam stał ! Naprawdę ! - wykrzyczałam głośno. Niestety za głośno bo większość ludzi popatrzyła na mnie. - Elena uwierz mi. Stał tam i obserwował mnie - powiedziałam nieco ciszej.
-Tam nikogo nie ma. Dlaczego jakiś przypadkowy koleś miał by Cie śledzić, zastanów się. Nie wiem co się z Tobą dzieje ale naprawdę ostatnio zachowujesz się jak wariatka. Popadasz w jakieś paranoje. - powiedziała stanowczo. W tym momencie zrozumiałam ze w tym przypadku nie mogę liczyć na Elenę. Nie wierzy mi. Uważa mnie za wariatkę. Zrobiło mi się przykro ale mimo tego nie chciałam pokazać przyjaciółce, że załamałam się.
Koncert się zaczął. Elena bardzo się cieszyła. Śpiewała razem z nimi, skakała i tańczyła. Ja nie miałam ochoty na takie wygłupy. Cały czas czułam się obserwowana. Ciągle czułam na sobie wzrok, wzrok tego mężczyzny. Wiedziałam, że nie mogłam na niego wpaść przypadkiem. Na pewno tutaj też nie jest przypadkiem. Dlaczego mnie śledził ? Może naprawdę popadam w paranoję. Może zwariowałam. Ale ten obcy mężczyzna, czułam że to nie dzieje się bez powodu. W pewnym momencie się obejrzałam. Zobaczyłam go znowu. Już chciałam pisnąć i pokazać go Elenie. Ale jej nie było obok. Mężczyzna przemieszczał się pomiędzy uczestnikami koncertu nie spuszczając ze mnie wzroku. Przeszył mnie dreszcz. Zaczęłam się bać. Jeszcze moja przyjaciółka nagle mnie zostawiła. Przez głowę przelatywało mi tysiące myśli. Zamknęłam oczy i złapałam głęboki oddech.
-Elena ! - krzyknęłam. Odwróciła się w moją stronę. Miałam ruszyć do niej ale nagle mnie zamurowało. Rozmawiała ze Starkiem. Dlaczego ? Znowu wciska jej jak bardzo żałuje za to co zrobił. A to drań. Stara się ją udobruchać swoimi słodkimi słowami. Szybko wyrwałam się z zamyślenia i podbiegłam do nich.
-Odczep się od niej Ty draniu ! Zostaw ją w spokoju ! Ona jest szczęśliwa bez Ciebie ! - wybuchłam. Nawet nie zdałam sobie sprawy z tego ze to powiedziałam. Ale nie przerywałam - Nie dość ją zraniłeś ?! Ile ona łez wylała przez Ciebie ! Ty pieprzony Palancie! Zostaw ją!
-Lisa ! Uspokój się do cholery ! Co się napadło ?! - Elena złapała mnie za ramiona i szarpnęła mnie mocno
-Może ja sobie pójdę ? Wyjaśnicie sobie wszystko - zasugerował Stark.
-Idź jak najdalej stąd i nie pokazuj mi się więcej na oczy ! A od Eleny trzymaj się z daleka ! Nie masz prawa się do niej zbliżać a jak się zbliżysz pożałujesz! Rozumiesz?! - wykrzyczałam na niego. Czułam, że większość ludzi sie na nas patrzy. Starałam się na to nie zwracać uwagi tylko chciałam obronić przyjaciółkę.
-Lisa ! Kurwa mać ! Co Ty wyprawiasz? Zachowujesz sie jak pieprzona wariatka ! Zbzikowałaś totalnie ! Co się kurwa z Tobą dzieje ? - wycedziła mi w twarz. - Stark zostań. Zaraz dokończymy rozmowę. - zwróciła się do niego. - Posłuchaj Lisa. Nie wiem co się z Tobą dzieje ale proszę Cię uspokój się. My tylko rozmawiamy a Ty zachowujesz się jak psychopatka ! - te słowa mnie bardzo zabolały. Rozpłakałam się, wyrwałam się z rąk Eleny i ruszyłam przed siebie.
-Lisa ! Gdzie idziesz ?!
-Zostawcie mnie w spokoju ! Rozmawiajcie sobie ile chcecie ! I tak mnie nie rozumiesz! Taka z Ciebie przyjaciółka! - wykrzyczałam
-Nie możesz sama wracać ! Mama ma po nas przyjechać ! Lisa ! - usłyszałam gdzieś za sobą oddalający sie głos Eleny.
-Nie obchodzi mnie to. Dla Ciebie jestem wariatką. - powiedziałam sama do siebie. Czyli tak jak zrozumiałam Elena dlatego chciała przyjść na koncert. Wiedziała, że będzie tam Stark i że porozmawia z nim. Chciała bym tego nie widziała. Niestety nie udało jej się. Zrobiłam z siebie idiotkę tylko. Miał to być wspaniały wieczór. Mój i Eleny. A nie Starka i Eleny. Czułam się taka samotna. Nie miałam do kogo zadzwonić. Potrzebowałam z kimś porozmawiać. Nagle zorientowałam się, że idę w całkiem innym kierunku skąd przyjechałam. Nie miałam sił. Usiadłam na trawie i płakałam. W kieszeni dzwonił mój telefon. Tak jak myślałam to Elena. Nacisnęłam "odrzuć połączenie". Położyłam telefon na trawie i dalej płakałam. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Czułam się tak źle, a moja przyjaciółka mnie upokorzyła przed swoim byłym chłopakiem. Zdradziła. Nie ! Nie mogę zachowywać się jak dziecko. Musze zachowywać się jak dorosła kobieta. Wstałam, otarłam oczy i wysmarkałam nos do chusteczki po czym schowałam ja do kieszeni.
-Hej. Wszystko w porządku? - usłyszałam za sobą nieznajomy głos. Obejrzałam się szybko. Stal tam wysoki chłopak o ciemnym blond włosach. Postawione na żelu. Oczy miał niebieskie. Jak morska fala. Miał około 185 cm wzrostu. I był bardzo przystojny.
-Tak tak. - odpowiedziałam krótko.
-Stało się coś? Dlaczego płaczesz? Mogę jakoś pomóc? - zapytał - Odwieść Cię do domu ? Gdzie mieszkasz?
-Nic się nie stało. Po prostu potrzebowałam się wypłakać. Nic poważnego.
-Serio ? Coś mi się nie wydaje, wyglądasz na bardzo smutną. Proszę pozwól sobie pomóc.
-Ale ja Cię nie znam. Dlaczego mam pozwolić sobie pomóc?
-A tak przepraszam. Jestem Daniel.
-Lisa. Miło mi.- uśmiechałem się lekko
-Mi również. A więc już się znamy. - zaśmiał się. Miał piękny uśmiech.Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku. Jego oczy.
-Ejj. Kontaktujesz ? Co się stało? - zaczerwieniłam się. Wstyd mi było przyznać się, że zamarzyłam się o Nim. Był przystojny i bardzo podobał mi sie z wyglądu. Ciekawe jaki miał charakter.
-Przepraszam Danielu. Pokłóciłam się z przyjaciółką. Nie mam z kim pogadać. I mam wrażenie, że ktoś mnie śledzi.
-Opowiesz co się stało ? Może będę mógł jakoś pomóc. - postanowiłam zwierzyć sie nieznajomemu. Rozmowa z Nim dobrze mi zrobiła. Czułam się nieco lepiej. Powiedział że odwiezie mnie do domu. Zgodziłam się. Na telefonie miałam 11 nieodebranych połączeń od Eleny. Może się martwiła. Zresztą nie ważne. Upokorzyła mnie i chciałam by mnie przeprosiła. Z Danielem wymieniliśmy sie numerami telefonów. Powiedział, że jak będę miała jakiś problem bym dzwoniła do niego. A on pomoże mi tak jak potrafi, obiecał że zawsze mnie wysłucha i postara się pomóc. Miałam nadzieje ze i nieznajomy mnie nie zawiedzie. Czułam, że można mu ufać. Chodź bałam się, że mogę sie w tej kwestii mylić.
Wróciłam do domu. Elena ciągle do mnie wydzwaniała, ale ja nie miałam ochoty z nią rozmawiać. Odrzucałam połączenia. Zraniła mnie i przed tym dupkiem ośmieszyła. Źle się z tym czułam. Usiadłam na sofie i rozmyślałam. Sama się zdziwiłam bo ciągle myślałam o Danielu. Miałam ochotę napisać do niego i pogadać z nim, ale postanowiłam, że poczekam aż on pierwszy się odezwie. Z rozmyślań o tym chłopaku wybudziła mnie mama.
-Lisa? Co Ty tutaj robisz? Myślałam, że jesteś u Eleny. - powiedziała. Mama dziś wyglądała lepiej niż zawsze. Ładnie ubrana, wymalowana. Pewnie to robota Anny i stara się mamę zrehabilitować do życia.
-Pokłóciłyśmy się! Nie chce z nią być ! - wycedziłam przez zęby. Mama się skrzywiła. - Mamo ona mnie upokorzyła ! Chciałam jej pomóc a ona co zrobiła ?! - wybuchłam płaczem
-Kochanie nie płacz. Chodź do mnie - przytuliła mnie mama. Brakowało mi jej przez ten czas. Ostatnio się oddaliliśmy od siebie. Przytuliłam się do niej mocniej i płakałam. - Powiedz mi co się stało. - i znowu zaczęłam opowiadać tą historię. Ale ominęłam fakt, że poznałam Daniela. Mama mnie pocieszyła i mówiła bym się niczym nie przejmowała, że to nam minie i to normalne, że w naszym wieku osoby sie kłócą. Jakoś jej słowa nie zmieniły mojego nastawienia, nie chciałam zrobić mamie przykrości dlatego udałam że jest lepiej. Nagle telefon zaczął dzwonić. O mój Boże ! To Daniel ! Złapałam szybko telefon i wybiegłam.
-Halo ? - powiedziałam szybko. Tak bardzo chciałam go usłyszeć. Nie znam go ale czułam się lepiej, wiedząc że mam go.
-Hej Lisa. Jak się czujesz? - powiedział. Otarłam szybko nos i uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Dobrze. Wiesz już mi jest lepiej. Dzięki, że pytasz. A u Ciebie co słychać ?
-Też okej. Cieszę się, że już Ci lepiej i nie płacz więcej bo o wiele Ci lepiej jak nie jesteś zasmarkana. - zaśmiałam się. Chciałam go bliżej poznać.
-Wyglądam wtedy jak nieszczęście.
-Szczerze? Wyglądasz gorzej jak nieszczęście.
- No wiesz co. Miałeś zaprzeczyć! – zaśmiałam się w głos -
-Dobra. Zaprzeczam. Wyglądasz jak tysiąc nieszczęść.
-Wiem. I nie śmiej się ze mnie !
-Wcale się nie śmieje.
-Dziękuje, że mnie podwiozłeś - nasza rozmowa trwała długo. Po kilkunastu minutach Daniel się odezwał.
-Muszę kończyć. odezwę się potem. Narka- Bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. Niestety musiał kończyć rozmowę. Tak szybko się rozłączył. Cieszę się, że zadzwonił. Bardzo potrzebowałam rozmowy z nim. Chciałam się pochwalić Elenie. Wystukałam jej numer i nagle zrezygnowałam. Jutro pierwszy dzień pracy. Muszę się wyspać.
Rano wstałam. Czułam się bardziej zmęczona, niż wczorajszego wieczoru. Nie miałam najlepszego humoru. Znowu męczył mnie ten koszmar. Mimo złego snu starałam się z całych sił jakoś czerpać z ciepłego dnia korzyści. Zobaczyłam na telefon, niestety Daniel nie pisał, Elena za to tak. "Nie zapomniałaś, że dziś idziemy do tego domu dziecka?". Nie miałam ochoty jej odpisać. Ubrałam się i zeszłam do kuchni. Zrobiłam szybkie śniadanie i wyszłam z domu.
*Ciąg dalszy Nastąpi*
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania