Przestań na mnie łypać

Przestań na mnie łypać! Bezczelnie wpatrujesz się we mnie. Nawet nie udajesz, że zerkasz zalotnie. Gały twoje utknęły martwo w moim odłogu. Oczekujesz i śmiejesz się głupio. Gdybyś chociaż kusiła, trzepotała zalotnie rzęsami, wydymała swoje poduchy. Ale nie. Ty wiesz, że nawet wysilać się nie musisz. Ty wiesz, że ja i tak przyturlam się do Ciebie z uśmiechem dzieciaka, które język wtyka we wszelkie zakamarki swojego pierwszego loda. Choćbym musiała tytłać się po dywanie, cała kurzem się wysmolić; choćbym musiała się ocierać o Twoją zimną skórę i błagalnie pocierać nosem Twoje szwy; choćbym musiała wygrzać każdą mikrofibrę pojedynczym centymetrem kwadratowym swojego oziębłego, osłabionego cielska o temperaturze 35,7 st. C; choćbym… Co? Co mówisz, moja piękna, moja słodka, moja najkochańsza? Że to nie wystarczy?

 

Ale ja… Dla Ciebie wskoczę w Twoje ekskrementy, które osadziły się w zasyfionym pojemniku na wodę odkurzacza Rainbow! Chcesz tego? Mówisz, że tak mam zrobić? Że dzięki temu pozwolisz mi zakosztować rozkoszy Twojego domowego łona? Że będę mogła błogo wpatrywać się w Twoje wspaniałości i reanimować się dzielonym z Tobą powietrzem, które wszystko przewierca, odkręca i wywraca? Że nic nie będzie już takie samo, a wszystko będzie lepsze, lepsze, a nawet lepsze niż najlepsze?

 

Nie waham się już dłużej. Pędzę w Twoim kierunku z wywalonym jęzorem, żeby tylko zatrzymać się w połowie drogi, wiedząc, że to nie tu, ale tam jest odku-, tfu, że jak to coś się nazywało? Ten sprzęt; nie – maszyna, chyba, nie wiem, mówiłaś coś? Nie myślę już dłużej trzeźwo, zapominam myśleć w ogóle. Szybciej, szybciej, zaraz wskoczę, chcę wskoczyć w tę kupę kupy, żeby tylko być blisko, żeby tylko być przy Tobie. Ty mnie tak rozumiesz, zawsze pogłaszczesz po głowie, zawsze przytulisz, nakryjesz jeszcze kocykiem. Z Tobą wiecznie jest ciepło. A kiedy już nasze połączone w nikczemnej orgii ciała splączą się ze sobą węzłem nierozerwalnym, jeszcze dzięki swej lśniącej mądrości zauważysz, że należy położyć koło nas pilota, by otworzyć bramy postkoitalnej radości.

 

Upajam się samym wyobrażeniem tej sceny. Odrzucam głowę do tyłu i szepczę Twe imię. Kanapo, moja najdroższa kanapo… Tylko z Tobą chcę spędzać dni, wieczory. Stoję w korytarzu, w przejściu do innego świata, oddycham ciężko, starając się nie pokazać Ci, jak bardzo mi zależy. Że wcale o Tobie nie myślę. Wcale. Nie śnisz mi się podczas samotnych nocy. Że właściwie uważam, że fotel jest przystojniejszy i lepiej odrzuca czuprynę. I nawet ma wbudowany podnóżek, więc nie myśli tylko, by wysłużyć się moim biustem, moim pośladkiem jednym czy drugim. Nie myśli tylko o sobie, jak Ty, pieprzona egoistka.

 

Narcyzem też jesteś strasznym! Tylko byś całe noce spędzała nucąc melodie o tym, jaka jesteś piękna. Sama słyszałam, nie wypieraj się!

 

Kiedy byłam młoda, ach, młoda

Zalecał się do mnie sam wojewoda!

Moim urokom nie oprze się nikt

Uśmiechem przyciągnę każdego w mig!

Moja skóra jest tak delikatna,

Że zazdrościła jej Kleopatra!

 

I tak całą noc wypuszczałaś z siebie szaleńczym wydechem swoje egzorcyzmy. Jesteś jak te syreny, które swoim głosem przywołują zrozpaczonych marynarzy, którzy dla nich porzucają wszystko, co kiedykolwiek mieli. Tylko po to, by później zostać zjedzonym. Pochłoniętym przez ich zimne wyobrażenie o tym, że mogą wszystko. Że mogą igrać z życiem innych ludzi, pełne impertynencji i grubiaństwa, bo im się tak właśnie należy.

 

A Ty? A Ty, biedny mały człowieczku? Jeśli nie możesz się przeciwstawić, bo jakoś tak strzyka, trochę się rzęzi, i przecież tylko minutkę, to poddaj się.

 

Tylko nie zdradzaj jej z fotelem. To pamiętliwe bydlę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania