Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

PRZESTROGA - Rozdział I

- Możesz mi powiedzieć, gdzie my jesteśmy!? – krzyknęła jasnowłosa dziewczyna.

- Zamkniesz się czy Ci pomóc? – oburzył się brunet.

- Rozwiązałbyś mnie, wyobraź sobie, że tak siedzieć na tym krześle to jest niewygodnie! – krzyknęła ponownie.

- Ty śmieszna jesteś i stul dziób – warknął i odszedł, zamykając drzwi.

Jasnowłosa dziewczyna została sama w pokoju, przykuta do krzesła, zastanawiając jak się stąd wydostać. Rozglądała się, ale nic nie znalazła takiego, co by mogło jej pomóc.

- Blondi zobaczysz światło dzienne. Wstawaj! – Brunet złapał za rękę i zadrwił.

- Haha, bardzo śmieszne. Dowcipniś. – Odgryzłam się.

- Wyszczekana jesteś, że ta ładna buźka Cię nie boli. – Zapytał wyjątkowo grzecznie.

- Wyobraź sobie, że nie. – Uśmiechnęłam się z pogardą

- Co ja z tobą mam, że trafiła mi się taka zołza. – Uśmiechnął się

- Zmień sobie na lepszy model jak ci taki nie pasuje. Na pewno jakiś twój szef lepszą lale, by Ci znalazł. – Burknęłam

- Nie chce pustej lali, jakoś się już z tobą przemęczę.

Wyszliśmy na zewnątrz tam czekało czarne, luksusowe auto. Z auta wysiadł jakiś typ w średnim wieku, szatyn, ciemne oczy, wysoki, szczupły. Podszedł do mnie, popatrzył na bruneta i kiwnął głową. Chłopak zaprowadził mnie do samochodu, sam usiadł obok mnie a tamten naprzeciwko nas.

- Grzeczna chociaż jest? – Zapytał pogardliwie czarno włosy.

- Tak bardzo grzeczna, a co mam być niegrzeczna? – z pogardą odpowiedziałam

- Ty normalna jesteś!? Nie odzywaj się. – Brunet szepnął mi do ucha rozkazująco

 

Popatrzyłam na niego wzrokiem posłuszeństwa. Zamknęłam buzię na kłódkę, obserwując jak o czymś dyskutują a ja wystawiam oczy jak i na jednego i drugiego. Zaglądając przez okno samochodu, mogłam pooglądać ładne widoki, chociaż tyle mi zostało. Zauważyłam, że brunet również kilka razy spoglądał na mnie. Pewnie zastanawiają się jaką mi krzywdę zrobić, jeśli mnie porwali. Nie wiem nawet z jakiego powodu, moi rodzice nawet nie są milionerami tylko zwykłymi ludźmi a może na organy chcą mnie wywieźć.

Zaczęłam szturchać bruneta.

 

- Co jest? – nachylił się

- Będziesz mnie chronił? – szeptałam mu do ucha

- .... – podniósł głowę i popatrzył na mnie

- Więc!? – zapytałam ponownie ale nadal nie usłyszałam od niego odpowiedzi, chyba przesadziłam i teraz nie będzie już tak powiem miły jak dotychczas mimo, że mi dogryzał.

 

Stanęliśmy w jakimś lesie, wszędzie ciemno. Szatyn z brunetem wyszli, udając się w głąb lasu. Siedziałam sama jakieś pół godziny i przyszedł po mnie czarnowłosy, złapał mnie za rękę tak, że zaczęło mnie boleć, zaczęłam krzyczeć z bólu. Zeszliśmy po schodach znowu do jakiegoś ciemnego pomieszczenia i rzucił mnie na materac.

 

- Wow, jakiś ty delikatny. – burknęłam

- Coś ci nie pasuje!?

- Tak ty mi nie pasujesz! – odpowiedziałam z głupim uśmieszkiem

Trzasnął drzwiami. Dalej mnie nurtowało dlaczego kurwa, dlaczego mnie porwali. Zrozumiałabym, gdybym miała dzianych rodziców albo byli jakimiś szychami ale to zwykli przeciętni ludzie, którzy lojalnie i sumiennie wykonują swoją pracę, oni nawet nie chcą mieć problemów z prawem a co dopiero z mafią. To jest chore i zaczyna już mnie to powoli irytować.

2 dni później

 

Siedziałam w tym ciemnym pomieszczeniu sama dwa dni, bez jedzenia i picie, co za dranie. Kultury brak, jestem wkurwiona, głodna, spragniona. Siedzę skulona na materacu, zmęczona tą całą sytuacją. Nagle uchylają się drzwi, podnoszę lekko głowę, przez nie wchodzi brunet. Podaje mi tacę z naleśnikami polane sosem czekoladowym i z dużą szklanką soku pomarańczowego. Popatrzyłam ze zdziwieniem na niego, potem na ręce, które miałam cały czas w kajdankach i jeszcze raz na niego. Podszedł do mnie, rozkuł mnie i dodał.

 

– Zjedz na spokojnie a ja za jakieś dwie godziny wrócę.

- Mogę o coś prosić? – zapytałam ze strachem w głosie

- Słucham? – odpowiedział z delikatnością w głosie

- Prosiłbym o więcej wody, spragniona jestem. Jeśli to nie jest problem – patrzyłam na niego z błaganiem w oczach.

- Zaraz ci przyniosę – zamknął drzwi za sobą

 

Czekając na bruneta, zabrałam się za jedzenie. To był pierwszy posiłek od tygodnia, rzuciłam się jakbym nigdy na oczy nic nie widziała. Po paru minutach talerz był pusty. Po godzinie wraca chłopak z dwoma butelkami soku pomarańczowego. Popatrzyłam na niego dziękując mu wzrokiem i lekko uśmiechnęłam. Cały czas się zastanawiałam dlaczego tylko chodzi w czarnych ciuchach. Zawsze ma na sobie czarne jeansy, czarną podkoszulkę, czarną skórę i jeden dodatek czerwony a jest to czerwona gumka do włosów na lewej ręce razem z zegarkiem a na prawej srebrna bransoletka, jego szyje ozdabia średniej grubości również srebrny naszyjnik. Włosy zawsze zaczesane do tyłu, oczy koloru zielonego. Lubiłam na niego patrzeć i na to co robi. Moje oczy uwielbiały jego widok. Tak mijały następne dni i noce, ja sama w pokoju czekająca tylko na to kiedy się drzwi otworzą i na to kto wejdzie.

 

- Chodź idziemy się przejść – w drzwiach stanął czarno włosy – wstałam z przerażeniem w oczach, przełknęłam z trudem ślinę, wyszliśmy na zewnątrz.

- Droga, jak masz na imię? Ja jestem Alex – miło się uśmiech podając rękę.

- Ja.... Lara.

- Widzę, że się boisz, prawda?

- Ja... może trochę, bo nie wiem co oczekujecie wszyscy – odpowiedziałam z przerażeniem

- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie – uśmiechnął się

- Ale czego? Nie rozumiem też czemu zostałam porwana!? Moi rodzice nie są bogaci ani nie mają wysokich stanowisk w pracy. Wytłumacz mi dlaczego ja!? A może jestem wam potrzebna na organy albo do burdelu zagranicą – Dociekał

- Ślicznotko ale nie krzycz i po co te nerwy. Powiedziałem wszystko w swoim czasie, w końcu zrozumiesz dlaczego ty. – zrobił się nagle poważny

- To znaczy kiedy!!? – krzyknęłam

- Ej nie pozwalaj sobie jeśli chcesz aby ta ładna buźka była nadal taka ładna – złapał mnie za szyje zdenerwowany

- Grozisz mi? – odszczekałam

- Widzę, że niezła sztuka z ciebie, nie dziwnie się, że Ian tak narzekał na ciebie. – zadrwił

- Ian a kto to jest do cholery!? – zdenerwowałam się

- Domyśl się, jak jesteś taka mądra w mordzie to rusz tą rudą głową to będziesz wiedzieć kto to. – drwił dalej

- Sam masz mordę. A jak ci coś nie pasuje to sobie znajdź inną, bardziej potulnego baranka – odgryzłam się

- Jakbym tylko mógłbym to z chęcią zrobiłbym to – podszedł tak blisko, że wszystkie wypowiedziane słowa czułam na twarzy

- Jesteś beznadziejny – wypluwając ślinę między jego nogi, patrząc na niego dumnym wzrokiem

 

Złapał mnie za rękę szarpiąc z powrotem do budynku ze zdenerwowaniem. Po drodze spotkaliśmy bruneta. Popatrzył na nas obojętnie tak jakby było to dla niego codzienny widok. Alex wepchnął mnie do pokoju tak, że upadłam na kolana. Odwróciłam się w jego stronę z pogardą.

Północ, drzwi się otwierają z przerażeniem w oczach wypatruje kto to. Na szczęście był to brunet.

 

- Co ty powiedziałaś Alexowi, że chodzi taki zdenerwowany. – Brunet krzyczy

- Nic. – zadrżał mi głos

- Jak to kurwa nic!? Mów do cholery!! – Złapał nie tak za szyje jak wcześniej Alex

- Powiedziałam temu palantowi, że sam ma mordę i jak mu coś nie pasuje w mojej osobie to niech sobie znajdzie innego potulnego baranka – tłumaczyłam się ze łzami w oczach

- Ty faktycznie jesteś nienormalna i stąpasz po cienkim lodzie. – Brunet powiedział już spokojniejszym głosem – Bo ty nie potrafisz się zamknąć i trzymać języka za zębami

- Taka już jestem, wybacz! – krzyknęłam

- Nie wrzeszcz – ostrzegł

- Tobie też nie pasuje!? To możesz zrobić to samo co powiedziałam Alexowi. – Powiedziała wzburzona

- A idź ty w cholerę – zacisnął pięści

- To ty idź w cholerę, to nie Ty siedzisz tutaj sam w zimnym, głodna i spragniona w ciemnościach, zakuta w kajdanki, zastanawiając się co takiego ode mnie oczekujecie – wykrzyczałam z płaczem

 

Chłopak patrzył na mnie grobowym wzrokiem i miną. Zaczął chodzić po pokoju ze zdenerwowania. Po przeglądnięciu się jemu, wstałam, podeszłam do bruneta i złapałam za ramię. Przestał chodzić, stojąc za nim zastanawiałam się co ma w głowie, czy coś mi powie. Odwrócił się do mnie a moja ręka zsunęła się do niego nadgarstka. Złapał mnie za policzek, patrząc głęboko w oczy, pokiwał głową na znak ,, nie ", odsunął się, dodając, że jedziemy jutro do Berlina i mam się zachowywać. Byłam zaskoczona, po co tam, chcą mnie tak sprzedać czy jaki chuj. Zamarłam.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania