Przestrzennik
odziedziczyłem po mamie zamiłowanie do czytania
kryminałów. bywają prawdziwie maniakalne tygodnie,
gdy pochłaniam jeden dziennie.
czasami bawią mnie (łamane na: żenują)
grube nici, jakimi w akcję wplątywany jest
główny bohater/bohaterka.
jak autorzy doszywają tymi dratwami
przypadkowych ludzi, żadnych tam detektywów
czy policjantów, do zagadki popełnionej zbrodni,
a ci, z sobie tylko znanych powodów, postanawiają
ją rozwikłać, pomścić kompletnie obcą osobę, ot,
tak sobie stać się zamieszanymi w kryminalną aferę.
a może... zróbmy tak samo? zabiorę cię
w rejony, gdzie nawet sumienie nie dociera.
aby badać, czyja była ta amfa, kastet,
kto pchnął nożem, zastrzelił, próbował wymusić.
będziemy podsłuchiwać konferujących gangusów,
śledzić agresywnych karków,
nagrywać dilujących gówniarzy.
przylepimy się do morderstwa jakiegoś Wasyla
czy Jewgienija. aby przegrać. chcę tego. bo jeśli
miałbym głupio zatracić się w czymkolwiek
(a wbrew temu, co podpowiada hedonizm – każda
zatrata jest równie durna) – to jedynie z tobą.
nie pragnę, oczywiście, leżeć razem w dole,
zastrzelony i obsypany wapnem, wżerać się trupio
głębiej i głębiej w twoje ciało.
ale marzą mi się punkty kulminacyjne, te zjazdy
na linie. te runięcia w bezkres.
Komentarze (3)
Całość rewelacyjna, ale te cztery wersy/mówiąc slangiem młodych/ WyMiAtAjĄ na MaXa.
"a może... zróbmy tak samo? zabiorę cię
w rejony, gdzie nawet sumienie nie dociera."
"ale marzą mi się punkty kulminacyjne, te zjazdy
na linie. te runięcia w bezkres."
Znając siebie... nie miałabym problemów na takie zatracenie.
Utrzymując się w kryminalnym klimacie/z dozą wybornego humoru... poleciłabym książkę Chmielewskiej pt. Wszystko czerwone/ale pewnie już ją czytałeś.
Serdeczności. Miłego dnia.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania