Przetrwanie
Wspinam się na bursztynową skalę
Pot z czoła, ciężki jak ołów
Wybuch żywiczej lawy
Zsuwa mnie na sam środek
Jeziora, gdzie cienka tafla
Lodu powoli pęka
Nie umiem pływać
Wieczna udręka strachu
Posuwam się delikatnie do brzegu
Wycieńczona łapię gałąź wierzby
Za giętkiej aby mnie uratować.
Komentarze (35)
:
Jedzie dziadek na rowerze, a babcia też ma sandały.
To też fajne
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania