Przewyższyć
podróżowanie w zimie. chipsy, szron, dworce,
puchowe kurtki, muzyka podszyta watoliną.
zimno, a więc krajobraz się rozszerza. mróz jest
panoramiczny, a każda przestrzeń — nieprzyjazna
(łamane na: skrajnie wroga).
chowam głowę w ramionach. pod pachą.
myślę intensywne. wyrabiam w sobie wiosnę.
jest więcej niż cudownie
gdy skrywam się pod kamieniem, albo
zasypiam po zwierzęcemu, zwinięty w kłębek
(nie da się opisać towarzyszącego temu
uczucia wgniatania się od środka we własne ciało,
ani zliczyć, ile razy trzeba wygiąć kręgosłup).
zaraz przyjdą dziewczyny. przytulę je
i będę kłamać w żywe oczy, że suicydialny
znaczy tyle co przepełniony miłością
albo pełen ciepła.
łąka jest. bezśnieżna. lato wyroiło się we mnie,
w trumnach, na obszytych falbankami wersalkach.
moje łóżko ma kamienne szczyty.
leżę na nim i czuję się obsypywany.
niewidzialny grabarz macha łopatą.
ale to nie ziemia. co innego zakrywa,
przygniata. równie ciężkie.
chmur coraz więcej na mnie. chmur!
Komentarze (5)
Co wers to inna opowieść
Bardzo plastyczna i odczuwalna
Bardzo mi się spodobało u Ciebie :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania