Przeznaczenie

Kolejną noc z rzędu męczyła go bezsenność. Leżał w łóżku i przewracał się co chwilę z prawego boku na brzuch, potem na lewy bok, następnie na plecy i tak w kółko. Kołdra zdawała się ważyć tonę, przygniatając jego ciało, a poduszka z każdej strony była ciepła, choć chłodny nocny wiatr wdzierał się do pokoju przez otwarte okno.

W końcu nie wytrzymał i z głośnym westchnieniem, wyrażającym głęboką frustrację i zmęczenie, wstał z łóżka i podszedł do komody, na której stało zdjęcie dziadka oprawione w czarną ramkę. Na jego widok, uśmiechniętego starszego mężczyzny, oczy mu się zaszkliły. Ale nie zamierzał płakać, więc odstawił fotografię na swoje miejsce, narzucił na siebie bluzę i zabierając jedynie klucze, wyszedł z domu.

Nawet nie wiedział, która była godzina, ale na pewno zbyt późna, aby samemu przechadzać się po zazwyczaj słonecznych ulicach Warszawy, teraz skąpanych w mroku. Jedynie księżyc w pełni i kilka latarni oświetlały pustą ulicę.

Trzymając ręce w kieszeniach, szedł przed siebie chodnikiem. Dokąd zmierzał? Nie wiedział do tego momentu, w którym jego nogi same nie zaprowadziły go do pewnego miejsca na końcu parku. A konkretnie na plac zabaw. Były tu zjeżdżalnie, piaskownice, huśtawki i inne atrakcje dla najmłodszych. Teraz plac był opustoszały, jednak za dnia wypełniała go zazwyczaj gromada szczęśliwych, roześmianych dzieci, które bawiły się tu tak samo, jak ja przed laty.

Ilekroć odwiedzał dziadka, za każdym razem zabierał go tutaj, a on od razu biegł w stronę huśtawek. Siadał na jednej, wymachując krótkimi nóżkami w przód i w tył, a starszy mężczyzna lekko go bujał, chociaż wtedy wydawało mu się, że może dosięgnąć nieba. To właśnie było jedno z jego najszczęśliwszych wspomnień z nim związanych. Wspomnień, które zostaną nimi już na zawsze, bo powtórzenie ich stało się niemożliwe, odkąd dziadziuś zmarł, a cztery dni temu odbył się jego pogrzeb. To zapewne jest obecnie przyczyną jego bezsenności. Ilekroć zamyka oczy, widzi go dokładnie takiego jak na zdjęciu w jego sypialni i ciężko mu to wytrzymać.

To jest za bardzo bolesne.

Siedząc teraz na jednej z huśtawek i trzymając się rękami łańcucha, odchylił głowę wraz z całym ciałem do tyłu. Wpatrywał się w księżyc i gwiazdy, starając się rozpoznać jakikolwiek gwiazdozbiór, ale na próżno. Dziadek znał wszystkie i mu je pokazywał, ale on, jak na złość, nie zapamiętał żadnego z nich.

Nagle usłyszał za sobą trzask łamanej gałęzi i natychmiast się odwrócił, nieco wystraszony, gdy kilka metrów dalej dostrzegł dziewczynę. Ewidentnie zmierzała w jego kierunku.

- Nie jest za późno, aby siedzieć samemu na placu zabaw? - odezwała się piskliwym głosem.

- Dlaczego? - zapytał, czując adrenalinę i strach.

- Nie oglądałeś nigdy horrorów? - zaśmiała się.

- Tak się składa, że to mój ulubiony gatunek.

Dziewczyna uniosła jeden kącik ust i usiadła na ostatniej huśtawce, tak że pomiędzy nimi pozostało wolne miejsce. Przez chwilę po prostu siedziała, nie odzywając się, więc zaintrygowany, kątem oka obserwował ją, chłonąc każdy cal jej twarzy i ciała.

Po chwili zwróciła twarz w jej stronę, czarnymi oczami przyciągając jego wzrok, i powiedziała:

- W cieniach nocy kryje się wiele potworów, wiedziałeś? Nagle mogą się ujawnić, a ty zdasz sobie sprawę, że otaczają cię jedynie ciemność i pustka. Mógłbyś uciec, ale... dokąd?

- Próbujesz mnie nastraszyć? - szepnął, zatracając się w jej hipnotyzującym spojrzeniu.

- Poznać. - Gdy wstała, pod szerokim dekoltem mógł dostrzec jej falujący biust.

- Skąd... - urwał, myśląc intensywnie. - Kim ty jesteś?

Obserwował ją uważnie i ze wzmożoną czujnością. Dziewczyna stała przed nim w pewnej odległości, a gdy zadał pytanie, spuściła wzrok i się uśmiechnęła.

- Mogłabym ci powiedzieć - zaczęła spokojnie - ale lepiej, jeśli sam się tego dowiesz.

- Jak mam się tego dowiedzieć, skoro nawet nie znam twojego imienia?

- Wiesz, co to przeznaczenie? - Nim jednak zdążył odpowiedzieć, ona kontynuowała: - To zbieg wydarzeń, pojawiający się, gdy najmniej się tego spodziewasz. To wola nieba, zaplanowana znacznie wcześniej, niż mógłbyś to sobie wyobrazić - mówiła, a on słuchał, wstrzymując oddech. - To też większa siła, przed którą nie ma ucieczki, jakby wszechświat chciał, aby los dwójki osób się połączył. Wierzysz w to wszystko?

- Czy wierzę, że to spotkanie było naszym przeznaczeniem? - doprecyzował. - Wątpię. Mnie tu sprowadziła bezsenność...

- Mnie też - przerwała mu, niezrażona jego uszczypliwością. - I o tym właśnie mówię. - Wpatrywała się w niego nieodgadnionym wzrokiem.

- Kim jesteś? - powtórzył swoje wcześniejsze pytanie.

Ale ona nie odpowiedziała. Posłała mu jedynie jeszcze jeden uśmiech, po czym odwróciła się i odeszła, pozostawiając go samego z tysiącem pytań, które chciała mu zadać.

Kim była? Co tu robiła? Skąd go znała? I o co chodziło z tym przeznaczeniem?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania