PRZY SZOSIE, NA ROSIE

Dawniej na randkę drogą chodziłem

Wszyscy mnie we wsi widzieli

Albo rowerem z panną na ramie

Na sumę każdej niedzieli

Ojciec z matulą stał przy kieracie

Myślał o biciu świniaka

A ja za rączkę Basię prowadzę

Może mi da dziś buziaka

Ojda, Ojda, Ojda, Oj dana,

Ojda, Ojda, Oj dana, da

Ojda, Ojda, Ojda, Oj dana,

Ojda, Ojda, Oj dana, da

Tak chodziliśmy czasem do nocy

Aż światła zgasły w dąbrowie

Ja napalony, ona jak ogień

Trzeba odsapnąć na rowie

Ojciec z matulą w wyrku już leżą

Braciszek z siostrą śpią w nogach

A ja z Basieńką o gotowaniu

Kiełbasie, kiszce, pierogach

Ojda, Ojda, Ojda, Oj dana

Ojda, Ojda, Oj dana, da

Ojda, Ojda, Ojda, Oj dana

Ojda, Ojda, Oj dana, da

W Kółku Gospodyń się nauczyła

Jak z jajek ubijać pianę

A robić loda śmietankowego

Nauczył ją wujek Janek

Z tej kulinarnej lekcji na rowku

I spoglądania do nieba

Zanim przywdziejem ubrania ślubne

Bliźniaki ochrzcić nam trzeba.

Ojda, Ojda, Ojda, Oj dana

Ojda, Ojda, Oj dana, da

Ojda, Ojda, Ojda, Oj dana

Ojda, Ojda, Oj dana, da

Bogumił Bujak

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania