Przychodnia

7.05.2025

 

Środa, siódmego maja dwa tysiące dwudziestego piątego roku przywitała mnie piękną pogodą bezchmurnym niebem słoneczkiem, które uśmiecha się z wysoka, i małymi czarnymi samolocikami latającymi po niebie.

Choć jest trochę chłodno, ale to mi nie przeszkadza. Chodząc po mieszkaniu, radośnie podskakuję, klaszcząc w dłonie.

Okolo piętnastej poszłam odebrać z przychodni całoroczne zlecenie na wkłady higieniczne dla mamy.

W drodze powrotnej w Dino zrobiłam małe zakupy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (11)

  • zsrrknight pół roku temu
    fascynujące
  • Namietny dotyk pół roku temu
    Dzięki
  • o nim pseud pół roku temu
    W drodze powrotnej w Dino zrobiłam małe zakupy...
    Zanim weszłam do domu, spojrzałam jeszcze raz w niebo. Samoloty robiły się coraz większe, poczułem gwałtowne wibracje, obniżały lot, to były rosyjskie bombowce. Oszołomiona nie mogłam się ruszyć. Jak zahipnotyzowana stałam i patrzyłam na bombę spadająca mi na łeb.
  • o nim pseud pół roku temu
    To właśnie wtedy pojawił się on, piękny Fernando de Bull Shito
  • o nim pseud pół roku temu
    Ocalił mi życie... wojna się rozpętała, on był najemnikiem z Brazylii ja zostałam sanitariuszką... itd. itp.
  • o nim pseud pół roku temu
    Można też dodać, dla pobudzenia żeńskiej wyobraźni, ze Fernando był na pół murzynem — od pasa w dół
  • Namietny dotyk pół roku temu
    o nim pseud ja na jaskółki mówię małe samolociki
  • o nim pseud pół roku temu
    Niemyty dotyk a no tak, jedna jaskółka wojny nie czyni
  • ZielonoMi pół roku temu
    Ojej!🤯
  • Namietny dotyk pół roku temu
    A czemu ojej?
  • ZielonoMi pół roku temu
    Namietny dotyk Dużo się dzieje.😁

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania