Przygody Szakala (dwojga imion) Ziemniaka
Pewien kojot o imieniu Szakal, albo szakal o imieniu Kojot, dokładnie nie pamiętam, postanowił
zostać Królem Dżungli. Tak jest Królem, a może nawet Carem Dżungli. Tak, raczej chodziło o Cara.
A zatem, nasz Car kojot o imieniu Szakal, albo na odwrót, postanowił zostać Carem.
Niestety, miał liczne kompleksy, gdy przeglądał się w lustrze i porównywał z wyglądem mocarnego
Lwa, widział się marnym chucherkiem i ta nieznośna, wiecznie lejąca się ślina z pyska. Szakal Kojot,
obojga imion aż zawył z wściekłości. Siorbnął śliną i udał się w dżunglę.
Wściekły jak szakal, bieżył żwawo poprzez chaszcze i ostępy, i wypatrywał bystro bystrzyny bo
chciał też zażyć porannych ablucji. W końcu dostrzegł prześwit w przesiece i zoczył zdrój mrawo
płynący. Już miał się rozchędożyć, już sięgał łapą w majtki, gdy nagle, zza oczeretu wychynęła
łania Ania.
Łania, widząc przyszłego Cara spłonęła rumieńcem żywcem. Zatrzepotała rzęsami, aż zerwał
się wiaterek zefirek i zerwał kuse majtasy naszego bohatera.
E nie...Muszę zaprzestać, wyobraźnia mnie sprowadza na jakieś manowce.
Lepiej inaczej. Otóż nasz Szakal Zwycięzca, galopując poprzez knieje, spotkał owce. Albo raczej
owcę. Owca Beata miała tez Barana brata, ale jego akurat wówczas nie było.
Samotna owca Beata skubała samotnie trawę i beczała żałośnie. Beczała marząc o wiośnie, kiedy
to trawa najbujniej rośnie. Szakal, przyhamował z piskiem hamulców na cztery łapy i stanąwszy jak
wryty, popatrzył groźnie na swą przyszłą poddaną. Patrząc groźnie, począł ją instruować, jak ma
przeżuwać i skubać trawę, jak omijać zeschłe łodygi i zeschłe kupy. Począł ją instruować, żeby
chcąc się wypróżnić, odchodziła na stronę i takie tam inne instrukcje, które były dla owcy bardzo
ważkie i stanowiły istotę jej owczego bytu.
Owca to wszystko bardzo dobrze wiedziała, albowiem wiedzę tę wyssała z mlekiem matki, ale kiwała
łbem potakująco, jakby się z naszym szakalem w pełni zgadzała i aprobowała w zupełności jego
tok myślenia.
Dumny z siebie Szakal postanowił, po tej udanej owczej edukacji, że pójdzie w ciemny zwierzostan
z kagankiem oliwnym swego światła intelektu i w ten sposób pokona Króla Lwa - jak nie siłą to
rozumem.
Na swej długiej i znojnej drodze ku oświeceniu maluczkich, napotykał różne zwierzaczki, a to
trzy króliczki puszyste, a to dwa łabędzie srebrzyste, a to stado jelonków płowych, a to klucz
pelikanów kaczodziobych. I wszystkie je pouczał, nauczał, edukował, poziomował i pionował,
jak mają żyć by żyło się im lepiej.
Król Lew, tylko początkowo wzruszał barczystymi ramionami, na dochodzące doń wieści z królestwa
o poczynaniach szakala, ale jak ten zaczął się mianować nowym królem czy też carem, Lew wpadł w
wściekłość.
Zatupotał, załomotał królewskimi, złoconymi ciżmami, ubrał berło, zdjął koronę, a może na odwrót,
rozwiesił na sznurówkach przepocone onuce, poprawił troki, zrobił dwa kroki, jeden w przód, drugi
rakiem i stanął okrakiem.
Marsem zmarszczył srogie czoło, rozejrzał się na struchlałą świtę wokoło i rzekł basem - musimy
coś zrobić z tym kutasem, zmiażdżę go swym kurewskim obcasem, znaczy, królewskim, ale zazna
kurewskiego bólu pod królewskim obcasem złoconej ciżmy pancernej, nitowanej ćwiekiem spiżowym.
To rzekł srogi Król i wydał rozkaz, by pojmać i zadać ból.
Poszły zatem szpiegi na przeszpiegi, rozesłano zbrojnych z wiciami, nakazano odmawiać pacierze,
odmawiać jałmużny, wzięto w dyby wszystkich podróżnych, umajono gilotyny, zaprzestano święceń
w Świątyni i rozkazano trzepać pierzyny.
Dziwne te były polecenia zwierzchności, zwierzostan się dziwował, ale skrupulatnie wypełniano wszelkie
wytyczne, albowiem, tutejszy zwierzyniec nader posłuszny był.
Wiele to jednak nie dało, Szakalus Kojotus jakoby pod ziemię się zapadł - jedni prawili, że widziano go
kątem u łani Ani, inni, że bokiem u owcy Beaty, jeszcze inniejsi, że u brata Barana zażywał wywczasu.
Dopiero, jeden wędrowny pokrowiec, zdradził okrutną tajemnicę Szakala Ziemniaka. Otóż, widząc co się
święci, poszedł był na górę Gołotę, tam znalazł wiekową wierzbę z dziuplą wiewiórczą i po krótkich ale
zaciętych negocjacjach z tamtejszą rezydentką, wydzierżawił wierzbową kryjówkę na czas nieokreślony,
za garść orzeszków arachidowych i tam dożywszy późnej starości dokonał cnie żywota na Wzgórzu
Gołota jak ostatni idiota.
Koniec bajki.
Komentarze (20)
Moim faworytem był król Lew, szczególnie cytat "musimy coś zrobić z tym kutasem, zmiażdżę go swym kurewskim obcasem..." XD
5, Filipie, 5. Chyba nigdy innej oceny ci nie dałam XD
"Poeta pamięta.
Możesz go zabić - narodzi się nowy.
Spisane będą czyny i rozmowy.
Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy.
I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta."
Bezdyskusyjne 5. :D
ale mu dojebałeś need
wiem
beka
Filip zrobiłeś mi dzień kornikami i kojotem! :D
To taki śmiech klauna
Błędy oraz pseudo błędy:
1) [...] Carem Dżungli. ~ Przypomniałeś mi zabawną sytuację z życia. Omawialiśmy w szkole Dziady część III, a konkretnie sen senatora. Była tam mowa o tym, że kogo car lubi, ten ma właściwie wszystko. No i pani powiedziała, że gdyby ona była carzycą i mnie lubiła, to mógłbym robić wszystko co mogę. Potem z racji tego, że ładnie na tamtej lekcji odpowiadałem, to dostałem piątkę. Jednak mój kolega, który równierz ładnie odpowiadał, jej nie dostał, w związku z czym się o nią upomniał. Zanim pani zdołała cokolwiek powiedzieć, jeszcze inna osoba rzuciła "Ale ty nie jesteś w łaskach carzycy". No, ale ja tu prawię o moim życiu, a mamy opowiadanie do ocenienia.
2) [...] nasz Car kojot o imieniu Szakal, albo na odwrót [...] ~ Bez przecinka.
3) Na początku często powtarza się słowo "car". Jeśli to celowe (na pewno celowe), to spoko, jeśli nie, to w sumie też spoko.
4) [...] bieżył żwawo poprzez chaszcze i ostępy, i wypatrywał bystro bystrzyny [...] ~ Wydaje mi się, że bez przecinka, gdyż te "i" mają różną funkcję.
5) [...] bohatera.
E nie [...] ~ Pusta linijka.
6) Otóż nasz Szakal Zwycięzca [...] ~ Czemu zwycięzca?
7) [...] po krótkich (przecinek) ale zaciętych negocjacjach [...] ~ Nie wiem czemu, ale jak przeczytałem to zdanie, to pomyślałem sobie "Aha, zjadłem biedną Baśkę".
8) Zapewnie celowo, ale przewalasz zdania do nowego akapitu w środku zdania. W moim odczuciu nieco psuje to estetykę, ale że to akurat subiektywne, to się nie czepiam.
Drobnostki, drobnostki i jeszcze raz drobnostki.
8/10
Całość:
Jak mówił Jared, aluzje aż kipią. Nie zdziwiłbym się, gdyby nawet car nie był przypadkowy. No mniejsza, było śmiesznie, ale brakło mi jakiejś super puenty, jaką tylko Ty umiesz dać.
9/10
Pomysł:
Tu nawet nie uzasadniam, po prostu geniusz.
10/10
Średniej nie liczę, bo nieważne co wyjdzie, masz piątkę.
Na Allarte, tez tam to wrzuciłem, doczekałem się komentarza, że mam nierówny styl i miejscami czegoś brakuje a miejscami przesadzam, ale nawet niezłe - nie zostałem tam geniuszem ;)
tu jest niziutki poziom i staje się coraz niższy...
ta stronka upada, ale to wina tego chuja admina i niech mnie zbanuje za to! ale taka jest prawda
Dream of Californication ♪♪
Mnie najbardziej podobała się owieczka. Stała jak przysłowiowe cielę, przytakiwała głową jak osioł, ale ona swoje myślała :)
Co do wstawienia na inny portal; tu mamy odnośnik do bohatera, a oni nie, więc tam nie czekaj na oklaski :)
Zostawiam 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania