Przyjaciel
Sto lat to temu
A może i dwieście
Gdym Muzy swoje spotkała
Tyś siedział przy mnie
W wielkiej rozterce
Gdym rymy koślawie składała
Takie to były
Czasy młodzieńcze
Serca wciąż głupie i płoche
Tyś oko mrużył
I śmiał się pod nosem
Na myśli owe niezłote
Ten czas zbyt szybko
Uciekł przez palce
Pokory nie miałam, a szkoda
Tyś serce mi oddał
A ja je zdeptałam
Taką ma była nagroda
Przeźrocza oglądam
Z tych lat co minęły
Przesuwam slajdy powoli
Tyś był jak ptaszek ufny i drogi
Zbyt płochy dla mojej swawoli
Komentarze (4)
HA! ZADNYCH merytorycznych uwag ode mnie nie uświadczysz, niestety, ale mogę Ci napisać, że takie utwory czyta się ze szczerą przyjemnością.
Niewymuszone, proste historie o życiu, przemijaniu i błędach. Bez rozdrapywania ran, czy szarpania włosów z głowy.
Bez sztucznego dramatyzmu, bez grafomanii - tylko prostota i pogoda ducha. I takie jakieś pogodzenie z przeszłością, bez goryczy. Piękny wiersz. 5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania