Przyjacielowi
Najpierw były doznania słuchowe. To znaczy „na dzień dobry”chrupnęło okropnie.
To chrzęst miażdżonego węglanu wapnia, który jest podstawowym budulcem mojego szkieletu, który brzmi jak zaproszenie do kontredansa „Dance macabre”.
Wyjątkowo mojego.
Potem dochodzi zgrzyt metalu. Jakiś pisk w górnym „C”, czyli odgłos hamulca. Stal trąca o stal.
Ludzki krzyk „Jezus Maria!” towarzyszący tej współczesnej symfonii.
Słucham. Próbuję połączyć w harmoniczną całość kakofonię zjawisk i odchodzę... jeszcze nie.
Później wzrok.
Widzę, jak rozpaczliwie trzymam się uchwytu przy drzwiach wagonu. Poślizgnąłem się i ręce trzymają ciało w dziwnej pozycji, a nogi wiszą pomiędzy brzegiem peronu, a torami.
I wtedy pociąg rusza.
Opisane wcześniej wrażenia słuchowe potęgują doznania wzrokowe. Obserwuję więc moją osobistą nogę, która zaczyna żyć poza mną.
Czyli odchodzi w sposób niekontrolowany z ulubionym adidasem. Wzór tenisowy. Rozpoczyna własną wędrówkę po podkładach, nie przejmując się kałużą krwi, która jest warunkiem naszej separacji.
Bolesny rozwód, bo zaraz zacznie boleć.
Później jaźń.
Widzę to wszystko i słyszę. Szok wbija mnie w nadrealność. Każdy szczegół jest widoczny jak w przybliżonym obrazie o wysokiej rozdzielczości.
Patrzę na mięśnie, przeciętą tętnicę i ludzkie twarze wypełnione obrzydzeniem i niezdrową fascynacją.
Wyciągam jeszcze telefon i dzwonię.
Mówię: Kochanie, sorry, ale nie przyjadę. Właśnie pociąg upierdolił mi nogę.
No to sama rozumiesz, że nie bardzo mam jak przyjechać. Całuję i kocham.
Koniec randki.
Komentarze (4)
Pozdrów od mła.
cichy lot to pansowa? pytam, bo zaintrygowały mnie komentarz panasowy.
Do swoich się oficjalnie nie przyznaje, choć się wielokrotnie wsypał.
Użyłem drugiego nicku, bo pansowa miał czasowego bana, ale już zdjęty.
Historia jest do bólu prawdziwa. Życie niesie i takie treści.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania