Przypowieść o gołębiu
10 piętro, blokowisko nieopodal hałdy, Rzeczpospolita Polska, XXI wiek
-Ty obsrany gołębiu! - chełpił się Krzyś - Jesteś najniższą formą bytu. Lęgniesz się w smrodzie, w brudzie własnego gówna. Wydziobujesz resztki okruchów z pomiędzy chodnikowych płyt. Wydzierasz resztki godności współtowarzyszom. Gwałcisz swoje samice na środku klepiska, gdzie parkują samochody. Nikt ciebie nie lubi, wszyscy cię przepędzają. Jesteś najobrzydliwszą z możliwych form egzystencji.
- Może i masz rację - odrzekł gołąb - Ale i tak wolę być gołębiem, aniżeli Krzysiem!
- Nie prowokuj mnie kreaturo, bo wyciągnę śrut!
- Wiesz, żal mi Ciebie - gołąb wydłubał ostatni okruszek przylegający prostopadle do betonu - Wiesz, mam coś czego ty nigdy nie będziesz mieć.
- Nie rozśmieszaj mnie padlino...
- Potrafię latać a ty nie Krzysiu. Rozpostrzeć skrzydła i odlecieć tak wysoko jak się tylko da. A ty Krzysiu na zawsze będziesz się babrać w moim gównie. W smrodzie od którego nigdy nie uciekniesz. Ja Ci nie pozwolę Krzysiu. Nikt z nas, nigdy nie pozwoli, abyś wzniósł się wyżej. Zresztą nie będziemy musiały. Przecież ty nie umiesz latać. Jesteś żałosny Krzysiu...
Koniec
Komentarze (8)
Podoba mi się odpowiedź gołębia. To pastwienie się, nawarstwianie, napowtarzanie. Końcówka też.
Tekst bardzo ok.
Wszelkie, strawnie podane formy okrucieństwa są mile widzianymi elementami. Bezwzględność tę, więc, no... jest w porządku.
Fajnie pokazałeś poprzez dialog problem, że każdy jest ważny i ma coś swojego.
Pozdrawiam serdecznie
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania