Przysiadło Słońce...

Przysiadło Słońce

na horyzontu skraju:

"Gorzkie łzy rońcie,

zamknięta ma droga do raju!"-

-przywołuje duchy i zmory

jako potomkini Melpomene- tak dla nich grała.

I pytają nocne potwory:

"Czegóż ci Matka Natura nie dała?"

Niewiasta złożyła

alabastrowe dłonie,

głowę lekko odchyliła

i wyrzekła, zerkając na wiosenne błonie:

"Ach, ujrzałam

wczoraj szlachcica.

Od razu go pokochałam!

Lecz jakże surowe są jego lica!

Wita co noc gwiezdne panienki,

i choć ignoruje ich uśmiechy,

nie przyjmie ich ręki,

w swej zazdrości nie znajdę uciechy!

Każda panna

ma we mnie wzór wspaniałości!

Nawet Gwiazda Zaranna,

a mimo to nie widzi mej jasności!"

Opuściły ją stworzenia,

wielbiące niegdyś dzień.

Czym są więc marzenia,

gdy pojawia się większy od nich cień?

Co uczyni wnet dusza,

gdy wyśmieje Afrodyta?

I choć minie katusza,

pręga pozostanie w sercu wyryta.

Niczym pieczęć splątała

zamiary i niespełnione czyny:

wpierw dumę odebrała,

by ujrzeć ból dziewczyny.

"Pycha daleka jest miłości,

poklasku nie szuka,

nie zna zazdrości"-

-powiada literatura i sztuka.

Dlatego też Słońce gaśnie,

i nim każdy stwór zaśnie,

zachwyci raz jeszcze wyglądem:

odbierze powody katuszy,

nie licząc ludzi miarą złota,

zawróci w głowie, poruszy...

Zniknie- pojawi się tęsknota...

Czyż nie o to chodzi w miłości?

 

grudzień 2019r.

~A priori

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania