Przyszła żona
Pamiętam to szczęście, tą iskierkę w twoich oczach, ten wiatr we włosach, szczyptę nadziei, napędzaną podmuchem powietrza, najwspanialszą i najszczęśliwszą, patrzącą z nadzieją w przyszłość, zapominającą przeszłość, uśmiechniętą, nie tylko ustami, ale również oczami, rozbieganą, szczęśliwą, pochłaniającą życie całą sobą.
Dziś widzę smutną i znerwicowaną, pełną obaw i bez nadziei na lepsze pojutrze, bo jutro już było, było lepsze, ale jest kolejny dzień. Wrak człowieka, sina, blada, jakoś się przytyło, bo płacz zabiera całą energię, pochłania większość życia. I choć jeszcze jakiś czas temu płacz był ze śmiechu, tak teraz jesteś smutna. Widzę, i wiem jedno; że masz dwa wyjścia. Wybrać siebie albo jego.
Masz już dosyć bólu, dosyć cierpienia. Wszystkie marzenia rozprysły się niczym bańkowy sen, który jeszcze moment temu trwał, a teraz go nie ma.
Chcesz żyć! Pełnią życia, bawić się, marzyć, śnić, mieć dla kogo być, być najukochańszą, jedyną i szaloną, szanowaną, nie pogwałconą. Miejscem na ziemi, ostoją spokoju, nie alkoholika żoną.
Usiądź wygodnie, odpocznij, wyluzuj i pomyśl. Wiesz, co masz zrobić.
Jesteś młoda, masz dopiero dwadzieścia lat. Nie marnuj sobie na niego życia.
Tam obok czeka inny. Jest inny. Znajdzie się, za rogiem, o krok. A może już go znasz? Myśli o tobie.
Ty też pomyśl o sobie, przecież on też myśli tylko o sobie.
Komentarze (4)
5
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania