Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Przywołanie Mroku

Sheila przyglądała się swojemu towarzyszowi, marszcząc brwi. Rodan znowu pił, jakby jutra miało nie być.

„Nigdy bym się nie spodziewała, że żywa legenda Strażników Magii jest tylko starzejącym się, złamanym człowiekiem" – pomyślała z goryczą i przeniosła spojrzenie na trzaskające wesoło ognisko.

Krążące o nim historie zawsze ją inspirowały, sprawiły, że zapragnęła walczyć z Koszmarami i chronić ludzi przed skutkami zakazanej magii. To przez niego wstąpiła w szeregi Straży. Kiedy dowiedziała się, że wyruszą razem na misję, nie mogła uwierzyć we własne szczęście. Teraz czuła jedynie niesmak.

Rodan zauważył jej wzrok, wyciągnął do niej bukłak. Pokręciła głową.

– To jedyna zapłata, jakiej możemy się spodziewać za naszą pracę – powiedział i uśmiechnął się krzywo.

– Nawet tego nie powinieneś im zabierać. Ci ludzie nie mieli ze sobą prawie niczego, uciekli, porzucając swoje domy. I byli przerażeni. A naszym obowiązkiem jest ich chronić!

– Obowiązkiem… Tak.

„Po co ja mu to mówię." Spróbowała zdusić narastający gniew.

– Wspominali o ofiarach z ludzi, o krwawej magii… Powinniśmy przygotować się na najgorsze, a ty tylko, ty wciąż…

Sheila zwiesiła głowę. „A może te wszystkie historie od zawsze były przesadzone?"

Prawie niedostrzegalnie wzruszył ramionami.

– Właśnie przygotowuję się na najgorsze – stwierdził i uniósł bukłak do ust.

Nagle spoważniał, wbił w nią wzrok. Zgarbiła się lekko pod wpływem tego spojrzenia. W ciszy, która zapadła, słychać było jedynie szum wiatru i trzask płonących drew.

Rodan odezwał się dopiero po dłuższej chwili, a smutek, jaki pojawił się w jego głosie, ścisnął jej serce niespodziewanym strachem.

– Czasami, aby ochronić jednych, trzeba zabijać innych.

Silniejszy poryw wiatru potrząsnął gałęziami ogołoconymi z liści, przeszył dziewczynę chłodem. Tego roku zima nadchodziła szybciej.

 

*

 

Sheila usłyszała szmer. Spróbowała się poruszyć, lecz nie była w stanie. Ciało nie reagowało na jej polecenia, zastygłe w nieruchomej pozie.

Kolejny szmer. I jeszcze jeden.

Po chwili dołączył do niego jednostajny pomruk wielu głosów. Dźwięki zbliżały się, stawały wyraźniejsze. Teraz mogła już rozpoznać szuranie stóp i słowa w nieznanym języku, powtarzane monotonnym tonem przez nienawykłe do mowy, zdarte gardła.

Wyłonili się z mroku. Patrzyli na nią pustymi oczodołami, poruszając nieprzerwanie przegniłymi wargami.

Zmarli, całe ich zastępy.

Byli wszędzie. Sheila znów spróbowała się uwolnić. Nie zdołała. Przerażenie zdjęło ją w jednej chwili, ścisnęło gardło zimną, trupią ręką, serce zakłuło w piersi. „To sen, to tylko sen. Muszę się obudzić”.

W tej samej chwili zmarli zniknęli, a wokół znów zapadł mrok; gęsty i lepki jak krzepnąca krew.

W ciemności zapłonęły oczy.

Sheila obudziła się i gwałtownie usiadła. Serce biło w piersi jak oszalałe, czoło zrosił pot. Podniosła do oczu dłoń – drżała.

Rodan, siedzący po przeciwnej stronie dogasającego ogniska, spojrzał na nią pytająco.

– To tylko zły sen – powiedziała.

 

*

 

Wyruszyli, gdy tylko zrobiło się widno. Kopyta chrzęściły na pokrytej szronem trawie, z końskich chrapów buchała para. Sheila obserwowała, jak Rodan, nie zaprzątając sobie głowy śniadaniem, wyciąga z juków bukłak z bimbrem.

– Zastanawiam się, co możemy tam spotkać – powiedziała, przerywając utrzymującą się między nimi ciszę.

Rodan wzruszył ramionami.

– Wszystko. Nie dojrzeliśmy do daru, jakim jest magia. Jedyne, co ją ogranicza, to wyobraźnia. A ludzie mają jej naprawdę sporo.

Pociągnął łyk i wyraźnie się ożywił. Jego oczy zaświeciły niezdrowym blaskiem.

– Tworzenie abstrakcyjnych pojęć jest podstawową funkcją rozumowania. Wypatrywałaś kiedyś w pojęciu cechy istnienia? – zapytał. Uniosła brew, a on kontynuował. – Można by powiedzieć, że nie jest to problem, przed którym stoi analiza pojęciowa, tylko kwestia empiryczna. Albo jesteś w stanie znaleźć coś w świecie, albo nie. Jednak pierwotna energia chaosu zmienia tę postać rzeczy; wystarczy osłabić zasłonę otaczającą materialny świat.

Zamilkł, czekając na jej reakcję, a ona próbowała zrozumieć, co właściwie miał na myśli. „Stary dziwak. To nie czas na filozofię."

– W puszczy znikają ludzie, giną całe wioski.

Nadal patrzył na nią wyczekująco.

„Jakbym znowu słuchała wykładów z teorii" – pomyślała zirytowana. Nagle przypomniała sobie słowa nauczyciela i wiedziała już, co chciał jej powiedzieć. „Magia chaosu reaguje na emocje i intencje. Potrafi stać się wszystkim, co jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Uszkodzenie zasłony sprawia, że możemy z niej zaczerpnąć, kształtować ją według własnej woli. Jednak korzystając z niej, musimy wiedzieć, co pragniemy stworzyć. Bardzo dokładnie. Jeśli nad nią nie zapanujemy, zmaterializujemy Koszmar."

– Myślisz, że zabijają ludzi, żeby doprowadzić do osłabienia zasłony? Żeby coś przywołać?

Rodan parsknął i wykrzywił usta w nieprzyjemnym grymasie.

– Jestem tego pewien.

– Wieśniacy wspominali o krwawym kulcie i jeśli nie przesadzali z liczbą ofiar, możemy spodziewać się czegoś znacznie potężniejszego od zwykłego Koszmaru...

– Razem damy sobie z tym radę – odparł i uniósł bukłak. – Nie mamy wyjścia – dodał, zanim przystawił go do ust.

„Razem? Czy w ogóle mogę polegać na tym chlejusie? Skoro zaczął tak wcześnie, do wieczora nie zdoła utrzymać się w siodle. Równie dobre mogli wysłać tylko mnie."

 

*

 

Wyjechali na osadę zupełnie niespodziewanie; nie zdradziło jej ujadanie psów, ani gdakanie gęsi, z kominów nie unosił się dym. Martwej ciszy nie zakłócał żaden głos. Choć nigdzie wokół nie widać było śladów walki, Sheila poczuła, jak jej mięśnie tężeją. Niespokojnym spojrzeniem obrzuciła zbudowane z bal, kryte strzechą chaty. Nikogo.

Kątem oka zdołała tylko dostrzec wyciągniętą, rozczapierzoną dłoń Rodana, gdy oślepił ją błysk. Kwik spłoszonego konia zlał się z łoskotem upadającego ciała. Sheila zamrugała, pozbywając się powidoków. Ubrane w skórzany kubrak ciało wstrząsały przedśmiertne drgawki, kudłata głowa odtoczyła się na bok. Poszczerbiona siekiera leżała obok zsiniałej ręki.

Sheila spojrzała wstrząśnięta na towarzysza.

– To jeden z drwali. Dlaczego nas zaatakował?

– Dlaczego nie krwawi…

Dziewczyna zeskoczyła z siodła, kucnęła przy zwłokach. Rzeczywiście brakowało krwi. Były za to muchy; czarne i tłuste latały wokół przeciętej szyi, jakby pożywiały się na niej już od dłuższego czasu.

Sheila podniosła wzrok na Rodana.

– Myślisz, że posuną się do przywołania demona? – zapytała.

Kiwnął w milczeniu głową. Zerknęła na wciąż trzymany przez niego bukłak.

– Coś takiego rozerwałoby zasłonę, a nasz świat zalałaby energia chaosu – powiedziała cicho.

 

***

 

Rodan znów pociągnął łyk bimbru, udał, że nie widzi spojrzenia dziewczyny. Kiedyś kochał magię. Z czasem zrozumiał, że była przekleństwem.

Zbliżali się do celu i z każdą chwilą coraz bardziej odczuwał drżenie zasłony. Od zawsze był z nią mocno zestrojony i już kiedyś doświadczył czegoś podobnego – uszkodzenia tak dużego, że przesączała się przez nie energia chaosu.

„Magia. Nie dorośliśmy do wolności, którą ze sobą niesie. Misja Strażników jest z góry skazana na porażkę. Jak można ochronić świat przed skutkami czegoś, co jest ograniczone jedynie ludzką wyobraźnią?"

Powoli zaczynało szumieć mu w głowie. Nie powinni przyjeżdżać tu sami, jednak Strażników zawsze było zbyt mało.

„Co przywołają tym razem? Jaki Koszmar uda im się zmaterializować?"

Zerknął na wyprostowaną dumnie sylwetkę dziewczyny; była tak pełna energii, wiary w sens tego, co robili. Czuł żal, myśląc, że z czasem stanie się taka jak on. Mam nadzieję, że będę w stanie ochronić chociaż ją.

– Zobacz – Sheila ściągnęła wodze, wskazując złamaną gałązkę i ledwo widoczny odcisk buta. W jej oczach błysnęła satysfakcja. – Ktoś tędy przechodził.

Kiwnął głową, uśmiechając się lekko. Miała rację, jednak on nie potrzebował śladów – przyzywała go do siebie rwąca się zasłona. Nie mówił o tym, bo przez ostatnie dni w ogóle mało mówił. Wolał pić.

 

***

 

Jechali do zmroku, lecz tym razem nie rozbili obozowiska. Przywiązali jedynie konie i pieszo zagłębili się w las. Sheila zerknęła na towarzysza. O dziwo szedł prosto, nie zataczając się, bimber zostawił przy siodle.

Noc zapadła już na dobre, gdy doleciał ich jednostajny pomruk wielu głosów. Ostrożnie zbliżyli się do granicy drzew. Dziewczyna rozszerzyła oczy, na moment wstrzymała oddech. Księżycowy blask zalał polanę oraz otoczony tłumem, kamienny ołtarz. Ukazał leżące na nim ciało. Obok stała postać; unosiła wysoko dłonie, demonstrując wciąż jeszcze bijące serce.

Rodan nie zwlekał, ruszył biegiem w jej stronę.

Sheila patrzyła, jak zgromadzeni na polanie kultyści padali, cięci wirującymi wokół nich, świetlistymi ostrzami Rodana; jak czerwień opryskiwała pomalowane na biało twarze, jak plamiła wyszywane dziwnymi znakami kubraki.

Dziewczyna przywołała moc, chcąc dołączyć do niego i… zawahała się. Obiecywała bronić ludzi przed skutkami magii, ale czy potrafiła zabijać? Tuż przed nią upadł człowiek. Jego twarz ściągnęła się w grymasie bólu, z oczu wyzierał strach. Krew lała się z ran, wsiąkała w ziemię. Sheila nie potrafiła oderwać od niego wzroku.

Nagle świat zadrżał, czas stanął w miejscu. Dziewczyna poczuła, jak oblewa ją zimny pot; jak pierwotny, zwierzęcy strach przejmuje nad nią kontrolę, uniemożliwiając myślenie i działanie.

Nad ołtarzem zaczęła zbierać się chmara czarnych, tłustych much. Niewielkie ciała zbiły się razem, tworząc wirujące jądro mroku. W ciszy, która zapadła, słychać było jedynie szum tysięcy małych skrzydeł. Wśród owadów zapłonęły oczy.

Niespodziewany wstrząs, jaki rozszedł się po zasłonie, przeszył ciało Sheili setkami igieł bólu. Muchy pierzchnęły, ukazując sylwetkę utkaną z mroku – czarne łachmany okrywały gnijące ciało, odpadające fragmenty mięśni odsłaniały pożółkłe kości.

To nie demon, to coś nieporównywalnie potężniejszego.

Z chaosu przybył bóg śmierci, przywołany modlitwą swoich wiernych. Jego obecność przytłaczała. Sheila nie mogła się poruszyć ani złapać oddechu.

Do jej umęczonej świadomości dobiegł krzyk, a czas wznowił bieg. Zachwiała się i zachłannie wciągnęła powietrze. Dostrzegła Rodana stojącego naprzeciwko bóstwa. Z jego wyciągniętej dłoni biło światło, powietrze wokół drżało.

– O Panie nasz i władco. Przyjmij ofiarę i zetrzyj w proch twych wrogów – rozległ się potężny, wzmocniony magią głos kapłana.

Rodan odwrócił głowę, jakby wyczuł wzrok Sheili. Jego usta poruszyły się i choć nie dosłyszała słów, zrozumiała ich sens.

– Pomóż mi – mówił. Skóra na jego dłoni zaczęła pękać i ociekać krwią.

Sheila spróbowała się poruszyć, nie była w stanie. Obecność boga miażdżyła jej wolę. Smutek w oczach Rodana uzmysłowił dziewczynie, że on to rozumie.

Wtem wszystko zniknęło. Nie było ani światła ani dźwięku, jedynie pustka. Sheila nie czuła nawet własnego ciała, jakby w jednej chwili przestała istnieć i stała się samą myślą. Czy to śmierć, czy…

Upadła na porośniętą mchem ziemię. Polana z kamiennym ołtarzem zniknęła, nie było też boga śmierci ani jego wyznawców.

„Teleportował nas, walcząc z bóstwem? Jak zdołał tego dokonać?"

Sheila rzucała wokół szybkimi spojrzeniami, aż w końcu go dostrzegła. Podbiegła do nieruchomego, skulonego ciała, zawołała po imieniu. Nie zareagował, nie drgnął nawet. Kiedy pochyliła się nad nim i odwróciła na plecy, zrozumiała dlaczego.

Gorące łzy popłynęły po jej policzkach, skapywały na jego pokrytą krwawymi wybroczynami skórę. Szloch wyrwał się z gardła, przeszedł w krzyk rozpaczy. Poczucie winy przytłaczało równie mocno, jak obecność boga.

„Razem… Razem dalibyśmy radę. To moja wina" – myślała, przyciskając czoło do jego martwego ciała. – „Co teraz z nami będzie? Jak można walczyć z takim potworem?"

Wreszcie szloch ustał, dziewczyna poderwała głowę. W jej duszy zapłonął gniew.

„To nie jest moja wina. Nie ja to przywołałam."

W jednej chwili zrozumiała gorycz, która zatruła Rodana. Magię ograniczała jedynie wyobraźnia – chora, ludzka wyobraźnia. Kolejny wstrząs rozszedł się falą po zasłonie, dotarł aż do Sheili. Przekroczono granicę, która powinna być nieprzekraczalna, a do świata przelała się dzika magia – magia niepodlegającą żadnym ograniczeniom.

Bóg śmierci zaczął zbierać żniwo.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (51)

  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Młoda, cjo tu, spodoba ci się. Nie mój temat do końca, ale jak dla mnie spoko (autorze).
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    Dziękuję, że zajrzałeś. Tym bardziej doceniam, skoro to nie twoje klimaty <3
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    OsMiornicaDave Jestem tak żeńską wersją płomienia. Chętnie poczytam inne kawałki w wolnych chwilach. I Młodą, zwaną tu Vespera, zapraszam. I do niej zapraszam na niewłaściwy a potem właściwy kolor nieba.
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    błękitnypłomień ups, przepraszam xD Kolor Nieba kilka razy rzucił mi się w oczy, może faktycznie czas do niego zajrzeć :)
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    OsMiornicaDave Jak najbardziej, całkiem spoko historia, a gdybyśmy mieli dyskusję kontynuować, to powiedziałabnym, że wykorzystana przeze mnie do stworzenia wspólnego uniwersum z moim tekstem, a plany są jeszczae na dalsze wykorzystanie. W każdym razie, mam nadzieję na zawiązanie kontaktu dalszego, może akurat nadajemy na tej samej fazie? :)
  • Akwadar dwa lata temu
    błękitnypłomień a szwagra nie zaprosiłaś...
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Akwadar Bo ja nie wiem czy Szwagier takie lubi... Znając Szwagra, to bym obstawiała bardziej Camouflage... :)
  • Akwadar dwa lata temu
    błękitnypłomień szwagier sam nie wie, co moze mu się spodobać ;)
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Akwadar To ja w takim razie polecam Szwagrowi zerknąć na inne kawałki Autora, mi pasują, n ie wiem, jak autorytet się zapatrzy...
  • Akwadar dwa lata temu
    błękitnypłomień, który autorytet?
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Akwadar taki bury, a co/
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Dzięki za reklamę, nawet za nią nie zapłaciłam. A tekst sobie przeczytam jutro, tu trzeba usiąść na spokojnie... Na razie jestem jeszcze jedną nogą w innym uniwersum.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera Ale nogą... No właśnie, bo liczyliśmy na inną część ciala...
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    ło matko, cała rodzina :0
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Tak, ale zajebista. Bez spiny, Szwagier bardzo pożądny wbrew nazwie pokrewieństwa :)
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Pani... Rozmawiałyśmy dziś o tym, a tu proszę, wchodzę, czytam i co widzę? To ż nieszczęsne... Robię screena i wysyłam pewnemu kapitanowi starszemu, bo sama tu już nie upierdolę.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera kurwa, że "porządny" napisałam źle... ja nie upierdolę... Żebyś tak mająć wolną chwilę, wzięła i sczezła... Ty nie masz litości dla najebanego stworzenia?
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Litość? A co to takiego?
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera No za sucz...
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Szczekaj sobie, szczekaj, to muzyka dla moich uszu.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera Czekaj, jesszcze cię z chłopakami odwiedzę...
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Se ludzie o nas pomyślo tera...
  • zsrrknight dwa lata temu
    Bardzo ładnie napisane. Interesująca akcja, dobrze poprowadzona narracja. Domyślam się, że jest to powiązane z jakąś większą całością, ale podczas czytania nie czułem się zagubiony - wszystko jest jasne i klarowne, co zdecydowanie jest zaletą przy tego typu opowiadaniach.
    Pozdrawiam
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    zsrrknight dziekuję, że wpadłaś i cieszę się, że się spodobało. Opowiadanie jest bardzo luźno powiązane z większą całością.
  • zsrrknight dwa lata temu
    *wpadłeś :)
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    zsrrknight ups, przepraszam :P
  • Akwadar dwa lata temu
    "Po co ja mu to mówię. Spróbowała zdusić narastający gniew." - troszku nie rozumiem... Dialog wewnętrzny postaci czy narratora?
    To zdanie też z lekka niefortunnie zapisane: "Zmarli, całe ich zastępy."
    Poczytam później, ale na pewno wrócę... chyba ;)
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Cudzysłów ;owinien być , kwestia zapisu, dialog wewnętrzny postaci czyli narracja syskursywne, jakbo to fachowcy zwali.
    Drugie zdanie - z kropką by lepiej brzmiało, aczkolwiek w polskim "zmarli" to zarowno rzeczownik, jak i czasownik.
    Myślę, że wróć, Szwagier, bo jak na ten portal, to moim skromnym, ponad poziom.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    *dyskursywna
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    Akwadar myśli wewnętrzne zapisywałam kursywą. Cały sen też :/ Zaraz dodam cudzysłów.
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    błękitnypłomień <3
  • Vespera dwa lata temu
    Jeżeli to jest tylko jednostrzał, krótkie opko, to (według mnie, oczywiście) jest to jego największa wada. Zawsze wolę dłuższe formy, pozwalają mi lepiej poznać bohaterów i się z nimi utożsamić. Widzę to trochę jako mroczną i krwawą wariację na temat Pamięci Pustkowia (ciągle ją pamiętam). Jeśli masz pomysły na inne kawałki w tym stylu, to ja chętnie przeczytam.
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    Bardzo się cieszę, że ciągle pamiętasz PP :)
    Też lubię się przywiązywać do postaci i jako czytelnika takie krótkie formy bardzo mnie irytują ;) To jeden ze światów osadzonych w Pustkowiu, Stary Świat, który został stracony (przejście do nowego jest pokazane w Grobowcu Królów). W tej chwili kończę dopracowywać plan na powieść z Nowego świata, ale raczej nie puszczę tego w sieci. Na wattpadzie jest jeszcze 2 (w trakcie korekty) i trzecia część Pamięci Pustkowia :)
  • Vespera dwa lata temu
    OsMiornicaDave Muszę więc znaleźć chwilę i wpaść na twój Wattpad.
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    Vespera zapraszam :)
    https://www.wattpad.com/1046737912-ostatni-stra%C5%BCnik-vol-2-korekta-prolog
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Ciekawe czy moje chłopaki by się spodobały Autorce?
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    błękitnypłomień a co polecasz na początek, żeby się przekonac? :P
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    OsMiornicaDave No pierwszą część , w której bardziej jeden z nich występuje, drugi tylko pod koniec epizodycznie, ale pojawia się później. Tego tu nie ma na tym portalu, dodam.
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    błękitnypłomień to ciężko będzie się przekonać :/
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    OsMiornicaDave Mogę Ci wysłać gdzieś plik, jakby co, gdyby kontakt był jakiś.
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    błękitnypłomień może przez wattpada? https://www.wattpad.com/user/osMiornicaDave
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    OsMiornicaDave Ok, to Młoda tam się skontaktuje w moim imieniu, bo ja musiałbym się rejestrować. Zapodam jej temat.
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Widzę, że misję mam. Przyjęłam, wykonam, zamelduję.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera Nawet nie zdążyłam zapodać tematu, a pani komandor już wie co sztab planuje :) Tylko ja ci wersję zrzucę po lekkiej korekcie, gdybyś miała przekazać.
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Ok, to prześlij, a ja przekażę. Oczywiście, że wiem, mam najlepszy wywiad w mieście.
  • błękitnypłomień dwa lata temu
    Vespera Taaa, z wampirem chyba, bo gdyby to był wywiad Alamberta, to...
  • Vespera dwa lata temu
    błękitnypłomień Tak, ci od Alamberta to nie potrafią znaleźć własnego tyłka, nawet jeśli dostaną dokładne wskazówki.
  • Clariosis dwa lata temu
    O, jesteś. ?
    To w takim razie wracam do czytania powieści i komentowania, zawsze mi jakoś łyso gdy ktoś znika, bo nie lubię komentować pustki. ):
    Fajnie, widzę po komentarzach, że mocno inwestujesz w historię, co bardzo szanuję. <3
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    Clariosis miło znów cię widzieć :) Historia cały czas się rozwija. Na opowi jest cały pierwszy tom, pozostałych dwóch już nie wrzucałam, bo strasznie dużo tego. Ograniczyłam się do umieszczania tutaj opowiadań.
  • MKP dwa lata temu
    Bardzo fajne, soczyste i dynamiczne opisy: całkowicie moje klimaty
  • OsMiornicaDave dwa lata temu
    W takim razie cieszę się, że tu trafiłeś :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania