Psi sekret

Cóż. Trzeba to sobie w końcu powiedzieć. Mam powodzenie u psów. Żaden absolutnie powód do dumy, prędzej wstyd, ale warto może powiedzieć głośno. Sonię mieliśmy prawie 20 lat, umarła zatem już pełnoletnia i to na moich rękach. Wieźliśmy ją akurat uśpić, kiedy ocknęła się po nocy spazmów, podniosła głowę, popatrzyła na świat, westchnęła i wyzionęła ducha. W dalszej kolejności zesztywniała na kamień. Pojechaliśmy, aby dla pewności stwierdzić zgon faktyczny. Tata nie miał wątpliwości, ja natomiast przyjmowałem, że może ją tylko spauzowało. Znajoma mamy miała kiedyś starego żółwia, który w końcu umarł. Miała go od zawsze, a nawet dłużej, bo jeszcze po swojej mamie. A że kobieta niemłoda, do tego ta mama, to i żółw wyrośnięty. Taki zwierz to w znacznej mierze skorupa, więc aby poniekąd zakpić sobie ze śmierci, oddała gada do wypatroszacza. Ten wziął taki dłutohak, czy bóg wie co, do wypatroszania, wygrzebuje i okazało się, że to jednak śmierć zrobiła wszystkich na szaro, bo z żółwia aż tryskało na ściany. Spauzowało staruszka tylko. U Soni przesądziło stężenie pośmiertne, ale u żółwia ciężej stwierdzić, bo i za życia jest już w dużym stopniu sztywny. Ale powodzenie mam akurat u psów.

 

Mam sobie 6 lat. Jestem w domu tylko z Sonią, kundelką jamnika z wilczurem. Ni stąd, ni z owąd zaczyna prosić o coś rozpaczliwie. Staje na łapach, chwyta za nogę, język wywieszony i patrzy jakoś tak znacząco, tragicznie. Tyle że mi to jej znacząco nic akurat nie mówi. O co na litość boską może chodzić temu psu? Jak mogę pomóc? O co ci chodzi Sonia, o co, ale ona nie odpowiada, nie rozmawia dobrze po polsku, tylko coraz bardziej zniecierpliwiona potrząsa mną znacząco. Michał, Michał. Co?! Jezus Maria, straszliwa presja. Dzwonię do taty. A był to telefon wojskowy, trzeba było żołnierzowi podać nazwisko, stopień ojca i poczekać, a pies w błagalnych konwulsjach, telepie nim już wręcz. W końcu zgłasza się wybawiciel, opowiadam wszystko przez łzy, na co tata, po żołniersku, że swędzi ją kobiecy organ płciowy, ale to akurat moje określenie, nie jego. Och, gdyby tylko był uprzejmy ująć sprawę jakoś inaczej. Ja bowiem, ufny słowom ojca, odczytałem rzecz najzupełniej dosłownie. Po krótkich oględzinach przyznałem, że faktycznie, podrapać się taki pies nie ma jak. Taka już budowa stwora, że nogą nie sięgnie. Patowa sytuacja, tragiczna nawet, swędzi, nie da się podrapać, idzie oszaleć. Znalazła zatem najlepiej nadający się do tego przedmiot, moją nogę i sobie radzi. Niegłupio nawet. Podstawiłem zastępczo nogę od krzesła, ale nie ta grubość, czy inny parametr. To co mi właściwie szkodzi - stwierdziłem ostatecznie. Co komuś będę życie utrudniał. Sonia molestowała mnie tym sposobem przez wiele, wiele lat. Z czasem zaczęło mnie nawet zastanawiać, czemuż to uczulenia dostaje zawsze wtedy, kiedy wychodzą rodzice. Czemu w walentynki zakłada kokardę. Co gorsza raz do roku pies ma cieczkę i już pół biedy, że łazi się czasem w spodniach, jakby skopało się kogoś na śmierć. Inne psy, samce, zwabione zapachem, ściągają z okolicy i mimo że mają oczy i jakiś tam rozum, mylą człowiek a z psem, jest im wszystko jedno. No i człowiek sobie 6-cio letni wychodzi rano do szkoły, a przed klatką czeka na niego tuzin psów, z czego jeden wilczur wielkości dorosłego człowieka. I to jak na arabskim bazarze, najpierw wszyscy mili, ale w miarę odrzucania zalotów atmosfera się zagęszcza. Fajny plecak mały. A jak masz na imię. A gdzie się tak spieszysz, nie lubisz psów? Chodź, powiem ci coś na ucho. Psi sekret. I trzeba wiać. Najlepiej na drabinki. Wilczur skacze i o zgrozo, niemal sięga zębami. W końcu Sonia wzdycha, odchodzi w niebyt, a z nią zdawałoby się rzeczony problem. W jej miejsce pojawia się Dina, Jorczyca. Kiedy i ona dostaje wiadomego uczulenia, dochodzę do wniosku, że to raczej ze mną coś jest nie tak. W końcu dwa psy, jeden ja i to samo. Niewesoła konkluzja, ale to jeszcze nie tak źle, pociesza mnie w myślach wielki wilczur. Dużo gorzej jest mieć, szepcze, powodzenie u ludzi.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania