,,Psychiatra''
Psychiatrzy to idioci. Oni nie rozumieją czemu to robię, czemu się krzywdzę...tłumaczyłam już 10 razy, ale oni nadal się zastanawiają i patrzą na mnie jak na chorą psychicznie.
- Ja nie jestem chora, ja po prostu nienawidzę swojego ciała, czemu jest w nim tak wiele tłuszczu ? Czemu moje nogi są tak krótkie i mam zdarte kolana ? Czemu moja twarz wygląda jak świnia ? Pytam każdego z napotkanych ludzi w szpitalu, ale każdy zaprzecza, mówią że moja twarz jest piękna, że mój brzuch jest płaski a moje nogi są jak u modelki. Nie wierzę im. Czemu ludzie widzą tylko moje ciało ? Moje brzydkie, okropne ciało ? Nie widzą mojego pokaleczonego wnętrza. Dlatego chcę by ludzie widzieli jak cierpię i jak ich słowa ranią. - tłumaczyłam po raz kolejny.
***
Spojrzałam na kobietę notującą coś w zeszycie.
- Czy masz myśli samobójcze ? - spytała.
I w tym momencie tak naprawdę pomyślałam, że zaprzeczę by nie wyjść na chorą, jednak dobrze wiedziałam, że myślę o śmierci codziennie, o każdej porze nocy i dnia.
- Tak - przypomniał mi się moment, kiedy zadzwoniłam do swojej mamy o 3 w nocy, żegnając się z nią i mówiąc że jestem na torach - Ale jestem tchórzem - dodałam - nie umiałam odebrać sobie życia.
Psychiatra spojrzał na mnie,a w jego oczach było przerażenie.
- Skąd taka pewność u 14 - letniej dziewczynki ? - spytała i znów spojrzała w zeszyt.
- Zawsze jestem taka pewna - odburknęłam - chcę iść do domu - oświadczyłam.
Miałam na sobie krótką bluzkę sięgającą do pępka.
***
Wstałam. Lekarka spojrzała na mój brzuch, był cały w ranach.
- Mam jeszcze parę pytań - nie ściągała wzroku z moich blizn.
Usiadłam, ale oznajmiłam że chcę wracać do domu.
- Od dawna się okaleczasz ?
- Czy muszę odpowiadać na wasze głupie pytania ? - spytałam zdenerwowana.
- Nie musisz, jednakże chcemy ci pomóc.
- Psychiatrzy to idioci ! - wykrzyknęłam i wstałam, znów podwinęła mi się koszulka.
Idące dziecko korytarzem, zawołało :
- Mamo ! Ta Pani jest chora psychicznie ?
Chłopczyk miał zaledwie 6 lat, jednak wiedział co to znaczy. Jego mama złapała synka za rękę i uciszyła chłopca.
- Nie jestem! - wybiegłam z gabinetu, zostawiając psychiatrę w oszołomieniu.
Pobiegłam po torbę i ruszyłam w stronę łazienki. Musiałam znów poczuć ulgę na mojej ręce. Sięgnęłam po ostrzę i szybkim ruchem wycięłam znaki...

Komentarze (3)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania