Nie umiem być krytykiem, więc tylko napiszę młodzieżowo, że sponio. Kojarzy mi się z moim dziadkiem, kiedy umierał. Nawsadzali mu róznych rurek. owineli kabelkami z płynami. więc przez ostatnie godziny zycia, choć był świadomy, w bardzo ograniczony sposób mógł się komunikować ze światem. Właściwie wyglądało to tak, że mama nad nim płakała na klęczkach, obiecywała , że się z wujkiem nie pokłócą o mieszkanie, a dziadek wtedy łzy po policzku swoim spuszczał i tak sie porozumiewali. Ja nie zdążyłem go zobaczyć. Byłem 100 km od szpitala, w którym leżał i dojechałem po prostu za późno. Znam to jedynie z opowieści mamy. Natomiast w kłótni o mieszkanie brałem już udział osobiście. Przekleństw było co niemiara i emocji wielkich moc. Teraz kasa z mieszkania już dawno wydana. Minęło ponad 12 lat. Może pozostał niesmak, a może zwyczajnie "komedia nie skrzypce" jak mawiał mój dziadek? Nie wiem i nie wiem też jak lepiej, świadomie czy nieświadomie tak sobie odchodzić. Ciekawa propozycja tematu do poczytania w każdym razie. Kiedyś trzeba będzie się z tym zmierzyć.
Komentarze (5)
nikt Cię nie zmuszał.
wyrazy współczucia
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania