Puchacz
Zaczęto budowę drogi ekspresowej, która przebiegać miała przez gospodarstwo rolne moich kuzynów. Budynek mieszkalny, warsztat z garażem stały na przyszłym pasie ruchu i miały być wyburzone. Pozostała część obora i stodoła, były poza pasem drogowym, przylegały do zbocza góry. Zostali wywłaszczeni i poprosili mnie o przewiezienie ich dobytku do przydzielonego mieszkania socjalnego. Tylko część mebli byli w stanie umieścić w nowym mieszkaniu, co pozostało zabrałem na przechowanie do siebie. Odszkodowanie otrzymać mieli za dom i warsztat z garażem, pozostała część miała być dalej użytkowana. Dokumentacja techniczna drogi nie uwzględniała budowy wiaduktu czy przepustu oraz drogi dojazdowej do pozostawionych budynków gospodarczych i kuzyni w ten sposób zostali pozbawieni środków do życia, pozostałego pola też nie byli w stanie uprawiać. Pracy dla nich nie było i wypłata odszkodowania wydłużała się w czasie. Wszyscy w rodzinie przeżywaliśmy niedolę krewniaków, jak już otrzymali odszkodowanie, to nie starczyło tego nawet na kawalerkę w mieście. Martwiłem się o jedność rodziny i jak okazało miałem powody, jak grom z jasnego nieba spadła wiadomość. Przez moje obejście przebiegać będzie autostrada. Zastanawiałem się nad swoją przyszłością i właśnie wtedy usłyszałem reportaż radiowy.
-Zaprzestano zagospodarowywać zbocze góry, ponieważ w wyżej położonym lesie żyje puchacz, który musi mieć ciszę i spokój.
Nie zastanawiając się wsiadłem do samochodu, pojechałem do wskazanego lasu. Dojechałem na miejsce, las piękny, chodzę szukam puchacza. Czas mija zbliża się wieczór, ja tracę nadzieję i zastanawiam się, co dalej robić. Słyszę pohukiwanie sowy, rozglądam się za źródłem dźwięku. Spoglądam i widzę, na gałęzi drzewa siedzi puchacz i patrzy się na mnie. Kłaniam się pięknie w pas i mówię.
-Drogi puchaczu przyszedłem zaprosić ciebie do swojego gospodarstwa na kwaterę. Gwarantuje wygody, jakie będziesz sobie życzył. Zlituj się na de mną i moją rodziną, pomóż w niedoli nieborakowi, bo złupią mnie doszczętnie.
Moje namowy trwały dość długo, a prośby słychać było w całym lesie, na odchodne podałem jeszcze adres domowy i wróciłem do siebie. Rano jak wstałem słyszę głos puchacza, wybiegam z domu i widzę siedzi sobie na dachu chlewika i spogląda na mnie. Szybko ustaliśmy szczegóły wspólnego sąsiadowania i po zrobieniu zdjęć zawiozłem je do prasy.
Tygodnik przyrodniczy podał, jak to puchacz mieszka w gospodarstwie rolnym, ekologowie poparli, budowa autostrady zakłóci jego miejsce lęgowe.
Budowę przesunięto i to w miejsce niespodziewane na tereny prywatne krajowego VIP-a.
Teraz już wszyscy wiedzą co może mądry mały ptaszek.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania