Pułkownik

Wszystko to, co chcę opowiedzieć rozpoczęło się w 1991 roku początkiem lata, do naszej wioski wprowadził się nowy mieszkaniec. Zamieszkał w byłym domu służbowym kierownika Państwowego Gospodarstwa Rolnego, zlikwidowano PGR w 1990 roku i zwolniono wszystkich pracowników z kierownikiem na czele. Ziemię i budynki przejęła nowo powołana agencja rolna. Wszystko zaczęli sprzedawać w taki sposób, że niczego nikomu z wioski nie udało się kupić.

Wczesną wiosną przyjechała ekipa budowlana z miasta i zaczęli remont, to już było wiadomo swojemu o pchnęli. Nowy mieszkaniec przyjechał pięknym golfem, był wysoki, dobrze zbudowany, w wieku około trzydziestki. Takim to sposobem staliśmy się najbliższymi sąsiadami. Baby dostały świra na punkcie tego chłopa, mówiły między sobą kawaler, wykształcony, przystojny, bogaty, idealna partia dla naszych panien. Starały się na wszystkie sposoby nawiązać znajomość z nowym, ale ciężko było on do gospody nie chodził, nawet kościół omijał, widać jakiś komuch. Wkurzyło okropnie to chłopów, jeszcze bardziej te babskie gadanie i jego zachowanie. Naszym na remoncie nie dał zarobić tylko tym z miasta. Wszyscy trzymali się na uboczu aż do dożynek, na zabawie zjawił się mój nowy sąsiad i Józek największy u nas rozrabiaka dał mu po ryju. Ta oferma nawet się nie broniła, choć powód był lipny niby podrywał jego Marynę. Cała wieś naśmiewała się z niego aż do kwietnia, wtedy to zjawił się komornik z policją u wdowy po Staśku Piszczałce zabierać inwentarz, płody i sprzęt gospodarski. Była to kara za niespłacony kredyt, a że takiego wydarzenia we wsi nie było o czterdziestego czwartego roku to wszyscy tam byli. Baba z dzieciakami płacze i przysięga na wszystkie świętości, że żadnego kredytu nigdy nie brała. Wieś stoi i patrzy jak władza z pomocnikami rękami ładuje osrane bydło na pakę Stara. Nagle z gromady wychodzi mój sąsiad, podchodzi do komornika i mówi.

- Proszę pana nie przystoi człowiekowi zabierać całego dobytku samotnej kobiety, która ma na utrzymaniu pięcioro dzieci. Moim zdaniem ta pani nic od nikogo nie pożyczyła, bo nie ma zdolności kredytowej.

Komornik zrobił się czerwony ze złości i zaczął krzyczeć.

=Utrudniacie pracę urzędnikowi państwowemu.

Nakazał policjantom usunąć chama z obejścia, wyrzucić go na zbity pysk, a ta oferma stoi i prosi.

-Zostawcie dobytek dzieci głodne będą.

Mundurowi z pałkami doskoczyli i nagle wszyscy widzą, aż gęby pootwierali, było jak w filmie. Sam jeden obronił wdowę, w błoto wprasował siepaczy i jeszcze komornika w dupę kopnął. Uciekała ta cała władza, aż błoto z pod kół radiowozów pryskało. Wszyscy komentowali zachowanie obrońcy, Józek z obawy przed zemstą za swój dożynkowy wyczyn schował się do stodoły kumotra.Stara Piszczałka matka świętej pamięci Staśka jak to teściowa tak powiedziała, jakby była ładna baba to pomyślałam bym, że to jest jej gach.

Mój synuś ożenił się z nią, bo dobrze go wychowałam. Jak po pijaku zrobił jej brzuch to wziął ją za żonę, choć była brzydka jak noc.

Gadaniu ludzkiemu nie było końca, każdy z gromady miał własne zdanie co do przebiegu doniosłego wydarzenia, tylko sam bohater spokojnie odszedł do domu.

Nazajutrz ciąg dalszy sensacji. Wojtaszko co miał kuzyna sierżanta w wojsku, który dobrze znał naszego nowego mieszkańca wioski, wszystkiego się od niego dowiedział. Jędrek powiedział mi, on nazywa się Tadeusz Reytan był najmłodszym podpułkownikiem jaki kiedykolwiek był w ludowym wojsku polskim. Ukończył nawet akademię sztabu generalnego w Moskwie, po zmianie ustroju proponowali mu pozostanie w wojsku i awans na pułkownika, lecz odmówił. Teraz pewnie byłby generałem, a tak odszedł bez prawa do emerytury. Taka wiadomość wywołała burzliwą dyskusję jedni mówili to komuch, inni żaden komuch. Pytali się mnie, co wiem o moim sąsiedzie, co miałem powiedzieć, pracuje na ogrodzie, kosi trawnik. Na początku jak się wprowadził, to różne baby próbowały zwrócić na siebie jego uwagę. Przynosiły ciasto i inne smakołyki, a on dziękował, przyjmował i zapraszał na kawę lub herbatę na werandę. Jak nie zainteresował się naszymi pięknościami Elizą i Patrycją, to powiedziałem mojej, że to pewnie pedał. Ta podeszła do mnie, pocałowała i powiedziała on jest już zakochany i nie podzieli swoich uczuć. Jak powiedziałem, kogo masz na myśli siebie, uśmiechnęła się i powiedziała nie, lecz kiedyś to zrozumiesz.

Wymiana zdań trwała do późnych godzin nocnych. W nocy nie mogłem spać, bo pomimo wszystkich tych nowinek w wiosce to martwiłem się skąd wziąć pieniądze na życie. Dalej nie zapłacili za rzepak i zboże, które odstawiłem po żniwach do skupu. Zasnąłem nad ranem i obudziłem się, usłyszałem warkot kilku pojazdów. Szybko wstałem podchodzę do okna i widzę trzy samochody żandarmerii wojskowej. Ostatnim samochodem jechał pluton żołnierzy i ci na rozkaz wyskoczyli szybko z wozu i otoczyli dom sąsiada. Gazikiem przyjechali podoficerowie i porucznik, a polonezem major. Porucznik podszedł do drzwi wejściowych i zapukał oraz powiedział żandarmeria wojskowa proszę otworzyć drzwi. Po chwili drzwi otworzyły się i sąsiad wyszedł przed dom. Major jak i inni stanął na baczność przedstawił się i powiedział.

- Panie pułkowniku w wyniku przedwczorajszego incydentu jest pan aresztowany. Zostanie panu wytoczony proces za pobicie funkcjonariuszy państwowych, w przypadku stawiania oporu zostanie pan zakuty w kajdanki.

Sąsiad odpowiedział, proszę zwracać się do mnie obywatelu bo do takiej formy jestem przyzwyczajony, ani panie, ani towarzyszu. Czy mogę spakować swoje rzeczy, major wyraził zgodę, poszedł z porucznikiem do domu, a ja w tym czasie już ubrany wyszedłem przed dom. Zobaczyłem jak wychodzą, pułkownik zamknął drzwi od swojego domu i po uzyskaniu zgody podszedł do mnie. Powiedział mam prośbę panie sąsiedzie, czy zaopiekuje się pan moim domem w czasie mojej nieobecności. Zgodziłem się wziąłem klucze i patrzyłem jak odjeżdżają. Pomyślałem sobie taką szychę szybko wypuszczą, stało się jednak inaczej. Błyskawicznie zapadł wyrok sąsiad dostał łącznie dwadzieścia lat więzienia. Proces i wyrok zmienił nie tylko życie naszego sąsiada, lecz i nas mieszkańców wioski. Napisaliśmy list zbiorowy do sprawy dla reportera w obronie wdowy. Telewizja przyjechała, wyemitowano program, który udowodnił niewinność wdowy. Ona sama w tym czasie przebywała w szpitalu trzysta kilometrów od miejsca podpisania kredytu. Nieustalona osoba posługując się jej dokumentami, otrzymała wyjątkowo wysoki kredyt i ratami obciążono biedną kobietę. Wyrokiem pułkownika nie zainteresowała się telewizja ani prasa był w tym czasie niemedialny. Chłop siedział w kryminale, a we wsi rósł jego kult, zaczęto wszystko nazywać na jego cześć. Ławkę pod sklepem zaczęto nazywać ławeczką obrońcy, skwerek pod kościołem nazwano placem bojownika. Zbiornik przeciw pożarowy nazwano staw łez bohatera, świetlica stała się sztabem oporu. Drogę przez wieś nazwano aleją pułkownika, byłem przeciwny tej nazwie bo dziury w niej były straszne. Mijały lata kobiety z całej wsi kolejno chodziły w odwiedziny i ja też byłem częstym gościem jako opiekun jego majątku. Dowiedzieliśmy się, że mają kłaść nowy asfalt na alei pułkownika w 2009 roku jesienią i dotrzymano terminu. Po rozpoczęci roku szkolnego pojawili się drogowcy, radość nasza trwała krótko, bo Waldek od Gąsków co mieszał masę bitumiczną dla tej firmy powiedział nam, że ma w niej być mało asfaltu jak w innych drogach i góra po trzech latach się rozsypie. Cała wieś się wkurzyła na takie potraktowanie alei pułkownika i po zebraniu w sztabie oporu. Uzgodniono, że asfalt ma być najwyższej jakości. Rano jak przyjechali, kłaść asfalt, wszystkie chłopy zablokowali sprzętem gospodarskim ich maszyny. Wywiązała się wielka awantura, kierownictwo drogowców nie chciało kłaść dobrego asfaltu tylko wezwali Policję. Sporo tego się najechało i zaczęli nas rozganiać, a my baliśmy się im przeciwstawić, żeby nie skończyć jak pułkownik. Wszystko uległo zmianie jak nasze baby wyskoczyły z chałup, gołymi rękami natarły na mundurowych. Takiej furii nikt z nas nie widział u swoich żon, moja tłukła dwóch mundurowych, choć dostała kilka razy pałką i gazem po oczach. Największe wrażenie zrobiła Maryna żona Józka sama jedna spuściła lanie pięciu mundurowym, choć wcześniej w domu brała cięgi, dziś była jak demon. Jej Józek dał rady tylko czterem robotnikom, my chłopy zaczęliśmy prać drogowców za to, że od nich wszystko się zaczęło. Teściowa moja lała inspektora nadzoru i po każdym razie przypominała mu o jego obowiązkach. Bitwa trwała w najlepsze jak przyjechał prokurator i zaczął grozić wysokimi wyrokami. Strach pad na całą wieś i wtedy babka Kaśka mając prawie sto lat. Odstawiła balkonik, który służył jej do chodzenia i z okrzykiem mój ci on jest, rzuciła się na prokuratora. Tłukła go jak jakaś młódka, garnitur mu porwała, oko podbiła, włosów ze dwie garście wyrwała i krawatem pewnie by udusiła. Tylko ksiądz proboszcz wybieg z plebani i zaczął wołać chrześcijanie odstąpcie ulitujcie się. Pewnie i zdusiłby te nasze powstanie tylko wtedy nasze trzy dziewczynki z zeszłorocznej pierwszej komunii, dopadły proboszcza jak małe upiory. Stłukły księdza tak, że leżał trzy dni na intensywnej terapii. Pojedynek wygraliśmy i drogowców zmusiliśmy do położenia najlepszego asfaltu. Największą zwyciężczynią okazała się babka Kaśka, prokurator próbował ją skazać i powołał konsylium składające się z trzech profesorów medycznych, że jest to osoba zdrowa i może stanąć przed sądem. Wcześniej ona sama próbowała dostać się do lekarza specjalisty i termin wyznaczono jej na grudzień 2015 roku. Eksperci orzekli, badana kobieta jest w podeszłym wieku i wszystkie badania specjalistyczne wykazały niezbicie, że jest to ewenement na skale światową, że jeszcze żyje. Zabieg wszczepienia protezy biodra przyśpieszono i zanim zakończono wszystkie badania babka Kaśka chodziła już bez balkonika. Tylko wszyscy zastanawialiśmy się, co ksiądz proboszcz zrobił naszym pociechom, że tak mu wlały, do naszej parafii już nie wrócił i teraz mamy nowego proboszcza co wszystkie opłaty kościelne obniżył o połowę. Policja pobicie przez kobiety zatuszowała, by bardziej niż teraz z nich się nie naśmiewano, do prasy i telewizji nic się nie przedostało. Jeszcze nastąpiła jedna zmiana we wsi głupi Jasiek od Nosidłów otworzył kwiaciarnię, wszyscy się śmiali z idioty, a po trzech latach okazało się, że to bardzo mądry chłop. Żaden chłop we wsi już nie zapomniał o urodzinach i imieninach swojej żony i matki oraz teściowej, a także o rocznicy ślubu. Jasiek za te kwiaty wybudował nowy dom i jeździ całkiem nowym BMW. Stary sołtys podał się do dymisji, bo w dzisiejszych czasach nawet diabeł nie może to baby od razu posyła. Nasze dziewczyny i kobiety w całym regionie mają taką sławę, że wszystkie chłopy boją się nawet krzywo spojrzeć. Dlatego dzięki takiej reputacji mamy nową remizę OSP nazwaną imieniem Rejtana oraz nowy wóz strażacki. Największym wydarzeniem w czerwcu 2012 roku w naszej wsi było nie Euro, tylko wyjście z więzienia naszego pułkownika. Wybrana delegacja pojechała do więzienia, bo wszyscy chcieli, pozostali czekali na boisku. Wieś udekorowana jak nigdy, ludzie ubrani odświętnie. Brakowało tylko rodziny Piszczałków, wszyscy wyjechali zagranicę i matkę zabrali ze sobą, lecz o pułkowniku nie zapomnieli. Zamówili najpiękniejsze kwiaty w kwiaciarni Janka Nosidły, opłacili przyjazd najsławniejszego zespołu orkiestry wojskowej. Wszystko to w podzięce, że nie głodowali jak inni, którzy się znaleźli w podobnej sytuacji, a było takich wielu, co nie mieli takiego obrońcy. Orkiestra grała jak przywieźli naszego bohatera, pierwsza przywitała go nasza pani sołtys i ksiądz proboszcz. Był bardzo zaskoczony tak gorącym przyjęciem, jeszcze bardziej się zdziwił jak usłyszał, że czekamy tu na niego całą wsią. Rozglądnął się i zapytał gdzie jest młodzież, dzieci i jak widzę to brakuje sporo osób co wcześniej poznałem. Pani sołtys pierwsza odpowiedziała, nie urodziło się u nas przez ostatnie dwa lata żadne dziecko, dużo osób wyjechało za pracą. Wieś wyludnia się i dzieje się tak w całym kraju, później już wszyscy zaczęli opowiadać gdzie od nich wyjechali był to prawie cały świat. Zabawa długo trwała, nikt nie oglądał meczu polskiej reprezentacji, bo wiedzieli, że jak zwykle przegrają. Świtało już jak razem z sąsiadem wracaliśmy do domów. Była duża różnica w tym powrocie ja wyszedłem wczoraj, a on dwadzieścia lat temu. Czas obu nas fizycznie zmienił, postarzał i jak pułkownik zobaczył swój dom to odmłodniał na moich oczach jak by tych minionych lat nie było. Dumny byłem, że dbam o jego mienie, a doglądałem lepiej niż swoje. Dom jego odnowiłem, a samochód dalej wyglądał i był sprawny jak nowy. Wszystko to sfinansowałem z dochodu tych trzydziestu hektarów, które nabył wraz z domem. Stał na swoim podwórku długo rozglądał się, potem odwrócił się do mnie i powiedział.

-Panie sąsiedzie ile jestem panu winny za tyle pracy i dbałości o mój dobytek. =Wystarczy słowo dziękuje bo pan wtedy w gospodarstwie Piszczałków mi i innym pokazał co to jest sprawiedliwość, prawo, honor.

-Z delikatnym uśmiechem powiedział, nazwano mnie po moim dalekim przodku Tadeuszu Reytanie urodzonym 20.08.1742 roku w Hruszówce i tragicznie on zakończył życie 08.08.1780roku on to powiedział przed rozbiorami (zaklinając na rany boskie, aby takiej zbrodni nie popełniać). To po nim przechodzili jak starał się ocalić Polskę. Przejąłem dużo z tym imieniem i powiem panu tak, po odzyskaniu niepodległości po pierwszej wojnie światowej, a szczególnie po przewrocie majowym. Polska decydowała o sobie, nasze prawo było spójne, stabilne, decyzje Rządu gwarantowały rozwój kraju. Po wojnie byliśmy pod nadzorem sowietów i nikt nie starał się przekonywać, że jest inaczej. Robiliśmy to, co nam kazano i zawsze staraliśmy się uzyskać coś dla siebie. Wiedziałem dawno, że sytuacja polityczna ulegnie zmianie i zrobiłem co uważałem za najlepsze dla ojczyzny. Stałem się jej obrońcą, uczyłem się pilnie, wiedziałem, że zmiany się zbliżają. Awansowałem i w po zmianie ustroju byłem już podpułkownikiem. Szybko spostrzegłem, że naszym nowym przyjaciołom nie zależy na dobru Polski tylko na ich własnych korzyściach. Zaproponowano mi awans i pozostanie w wojsku tylko, że ta armia w przyszłości będzie podlegała całkowicie innym krajom. Miałem swoją wiedzę wykorzystywać do ich celów, tylko sama nazwa miała pozostać Wojsko Polskie. Gospodarka została podporządkowana kapitałowi obcemu, zyski skierowane na konta zagraniczne. Staliśmy się zakładnikami we własnym kraju, wszystko co kupujemy, jest elektroniczne rejestrowane. Korporacje i Konsorcja, Holdingi wszystko o nas wiedzą, tylko wmawia się nam, że jesteśmy wolnym krajem, a w rzeczywistości robimy co nam każą. Musimy po uzyskaniu dofinansowania stawiać postumenty lub tablice informacyjne, że zawdzięczamy to Unii, a nie swoim podatkom. Samo wykonanie dokumentacji na te dofinansowania kosztuje grube tysiące. Takich dokumentacji wykonuje się w kraju dziesiątki tysięcy, a urzędnicy z Unii stwierdzają co możemy zrobić. Nasze ustawy i ich realizacja to wielka porażka, wszystkie reformy niszczą tylko ten kraj. Budowa autostrad w każdym innym kraju powoduje rozwój gospodarczy, a stało u nas się tak, że firmy realizujące te inwestycje bankrutowały, a pieniądze komuś innemu zostały wypłacone. Przy stadionach na Euro podobnie postąpiono.Wiedziałem początkiem lat dziewięćdziesiątych, że tak będzie jak wejdziemy do Unii i będzie jeszcze gorzej jak jest dzisiaj. Ostatnią ustawą w Polsce będzie reforma Straży Pożarnej po niej to już wszystko spłonie i ludzie w wypadkach zginą bo straż na czas nie dojedzie.

- Jak pan wiedział, że tak będzie dlaczego pan nie wyjechał, zna pan języki i jest pan wykształconym mądrym człowiekiem, na zachodzie doskonale by pan sobie poradził.

-Nie mogłem wyjechać jestem Polakiem, kocham tą ziemię i przyjdzie dzień jak ojczyzna mnie wezwie do jej obrony, moja wiedza, umiejętności bardzo się przydadzą, lecz ta informacja jest tylko dla pana. Sam pan zauważył jak ludzie we wsi się zmienili i w kraju będą również się zmieniać.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • NataliaO 11.11.2014
    treść sama w sobie bogata i ciekawa, nie ma żadnych zbędnych ozdobinków; 5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania