Purpurowe oczy
Idziesz spokojnie do szkoły. Tak jak co dzień, ciężki od nieużywanych podręczników plecak i czerwcowe słońce sprawiają, że obficie pocisz się na cienką podkoszulkę, w telefonie słyszysz ulubionego wykonawcę, a lekko już za ciasne buty uwierają cię w stopy. Po raz kolejny notujesz w pamięci, aby po szkole pójść kupić nowe, i po raz kolejny wymazujesz to chwilę potem, nawet o tym nie wiedząc. Nigdy się nie nauczysz. Po głowie chodzą ci wyniki ostatnich meczów i wczorajszy film, przez co nagły odgłos szczekania rozchodzący się tuż obok ciebie kompletnie cię zaskakuje. Na ten dźwięk podskakujesz w miejscu z przestrachem, a z twoich ust prawie wyrywa się w porę zduszony krzyk. Gdy orientujesz się co się stało, dusisz przekleństwo i próbujesz iść dalej, gdy nagle wyrasta przed tobą wysoka, ciemna postać. Tym razem już krzyczysz krótko, i znów skaczesz, tym razem do tyłu, w uszach mając jej szyderczy śmiech. Dopiero dzięki niemu uświadamiasz sobie, że to Daniel, twój przyjaciel ze szkoły. Przez chwilę nie możesz jeszcze wydusić słowa, po czym uspokajasz się i mówisz:
-Cześć stary. Ja pierdolę, nie mógłbyś czegoś mówić, zanim podejdziesz? "Cześć" raczej by cię nie zabiło.
Ten tylko wzrusza ramionami.
-Tak jest zabawniej. Przecież gdybym się przywitał, to nie zobaczyłbym twojej miny. A wierz mi, była bezcenna.
Czujesz się tym lekko urażony. Wiesz, że to nic złego, ale nic nie poradzisz. Po prostu łatwo się urażasz. Chcesz się jakoś żartobliwie odciąć, ale nim w ogóle zdążasz coś powiedzieć, zauważasz swoją sąsiadkę, sędziwą już kobietę, która jakby nigdy nic przechodzi obok tego samego psa, a ten nawet nie podnosi pyska. To tym dziwniejsze, że o ile znasz tę kobietę (a znasz trochę), to nigdy nie słyszałeś, by znała kogoś z tego domu, czy chociaż z jego okolic. Przecież ona niemal nie ruszała się już z bloku, ze względu na swój wiek.
-Co jest z tym psem? - mówisz, gdy twoja sąsiadka już odchodzi. - Mnie obszczekał, a na nią nawet nie spojrzał. Dziwne zwierze.
-Nie takie dziwne. - Odpowiada Daniel. Widzisz, jak jego twarz przybiera wyraz profesorskiej wyższości, i już wiesz, że ma zamiar walnąć ci jakiś wykład o demologii. Wzdychasz w duchu, ale nie oponujesz. Wiesz, że gdy on próbuje popisać się wiedzą o duchach, to powstrzymanie go jest jak odbicie wystrzału z karabinu. Nawet nie ma co próbować.
Twój przyjaciel nachyla się więc razem z tobą nad ogrodzeniem, i patrzy na psa, która pobudzony waszą obecnością znów biegnie, szczekając jak oszalały. Daniel spogląda na niego chwilę, a potem mówi:
-Widzisz jego oczy? Ma na nich takie purpurowe plamki. Niezbyt widoczne, ale jak się dobrze przyjrzysz, to możesz je zobaczyć. Czytałem wczoraj wieczorem na jakiejś stronie, że takie plamki pojawiają się czasem u istot, które już niedługo opuszczą nasz świat. On pewnie nawet nie wie, że jego życie już się kończy, ale percepcja powoli mu się rozmywa. Nie czuje już osób, którym tak jak jemu zostało już niewiele czasu, bo życie emanuje z nich już bardzo słabo. My mamy go jeszcze dużo, ale tamta kobieta ma co najwyżej miesiąc, skoro pies jej nie zauważył. Bardzo możliwe, że za jakieś trzy tygodnie sama będzie już miała taką plamkę.
Przewracasz oczami. Lubisz Daniela, ale czasem gdy słyszysz jakie głupoty wygaduje, to krew cię zalewa. Byłoby to jeszcze w porządku, gdyby wiedział, jakie brednie opowiada, on jednak traktuje to emanowanie życia całkowicie poważnie. Pukasz się więc w czoło i mówisz:
-Słuchaj stary, nie wiem co ty bierzesz, ale lepiej to odstaw. Te twoje creepypasty piorą ci mózg.
O dziwo Daniel wcale nie przejmuje się tą uwagą. Uśmiecha się tylko i wzrusza ramionami. Bezstresowy człowiek.
Jako, że żaden z was nie ma już nic do dodania, wstajecie i idziecie dalej, aż natrafiacie na kolejną osobę. Tym razem to Kinga, dziewczyna, którą obaj znacie ze szkoły, ale i z nią żaden z was nie chodzi do jednej klasy. Podbiega do was i wita się, po czym zaczyna trajkotać coś o swojej znajomej. Wzdychasz w duchu i idziesz dalej, nie słuchając jej, ani nawet się nie witając. Wiesz, że ona cię lubi, i to głównie, (jeżeli nie tylko) za twój wygląd, ale ty za nią nie przepadasz. Nie macie wspólnych tematów, nigdy nie daje ci dojść do słowa, a sama jest równie ciekawa co ten kilogram tapety na jej twarzy. Ot, kolejny pustak, jakich wiele. Niestety, ona tego nie rozumie, i gada jakieś głupoty, a ty musisz ją znosić. Próbowałeś jej przemówić do rozumu już wielokrotnie, ale to nigdy nie działa. Nie ważne czy jesteś dla niej uprzejmy, czy chamski, tłumaczyć jej cokolwiek to jak gadać do ściany. Pozostaje ci więc przeć przed siebie, myśląc o czymkolwiek innym.
Po jakiś trzech minutach słyszysz, jak głos Kingi miesza się z innym, należącym do Daniela, który wyraźnie chce wyciągnąć cię z opresji, uparcie dodając swoje trzy grosze do jej wypowiedzi. Wchodzi jej w słowo, puka w ramię, przerywa, ale to na nic. Baba gada jak zaklęta, nawet nie udając, że obchodzi ją to, co mówi twój przyjaciel. Mimo to doceniasz jego starania. Próbować porozumieć się z kimś takim to nie byle co.
Po kilku minutach twój kolega się poddaje, a wy dochodzicie do szkoły, wciąż słuchając bredni waszej znajomej. Gdy jesteście już na miejscu, ta nareszcie odchodzi, dając wam choć chwilę ciszy. Twój kolega ma szatnię trochę bliżej twojej niż Kinga, więc wy możecie porozmawiać jeszcze chwilę. Pierwszy odzywa się Daniel:
-Boże, co za idiotka. – wzdycha - Gadasz do takiej 10 minut, pukasz w ramię, krzyczysz nad uchem, a ta nawet się nie odwróci. Nosz kurwa! Jakim cudem coś takiego w ogóle żyje? Aż dziw bierze, że jeszcze nie zabił jej żaden samochód, skoro nawet się nie odwraca, gdy krzyczysz do niej tuż nad uchem
Rozumiesz zdenerwowanie Daniela, nic nie mówisz. Po prostu żegnasz się z kolegą i idziesz do szatni. Po prostu masz teraz większe problemy na głowie, niż inteligencja waszej znajomej. Na przykład to, czy powiedzieć mu, o oczach Kingi, na których widziałeś dwie dziwne, purpurowe plamki. A jesteś pewien, że wcześniej ich tam nie było.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania