Puść.
Ciekawe, czy czasem mylisz nas w myślach?
Być może ma taki sam kolor, jak moje
i przeglądając się w nich, zapomnisz się lub uśmiechniesz
na jakieś wspomnienie, które jest tylko nasze.
Albo na odwrót.
Różnimy się tak mocno pod tym względem,
że zdajesz sobie sprawę, że zawsze wolałaś zieleń
i drapiesz się po wewnętrznej stronie dłoni.
Zaciskasz ja tak mocno, że niemal staje się przezroczysta,
żeby tylko prócz koloru - nie zgubić imienia.
Przepraszam.
Chciałbym zajmować mniej miejsca
lub zniknąć na dobre z rozkładu jazdy.
Niechby przystanek, którym jestem
pobazgrali na dobre graffiti lub pozalepiali plakatami,
tak żeby nie było widać spod nich farby,
czy raczej pierwotnej barwy wszystkiego, co jest ci spokojem.
Nie ucieczką, lecz powrotem do domu zza rogu zaledwie,
gdzie wciąż tli się światło, tak tożsame z tym, którym świecisz.
Rozumiesz.
Poświęciłbym to wszystko, bo nie zapomniał przecież.
Pozwolił ci zabłądzić tylko po to, żebym nie okazał się ostatnim.
Z cyklu: Karma.
Październik, 2021.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania