Pusty pokój
Twoje buty stoją w kącie jak dwa grobowce,
czekają na stopy, które nigdy nie wrócą.
Twoja cisza wpełza w ściany,
rozsadza je od środka jak rdza.
Niebo ma kolor popiołu,
a ja uczę się oddychać wśród martwych godzin.
Twoje dłonie – pamiętam je ciężkie jak siekiera –
teraz są tylko cieniem pod powieką.
Każde słowo, które wypowiadam,
rozpada się w gardle jak szkło.
Czy słyszysz mnie z miejsca,
gdzie światło jest ostrzejsze od krzyku?
Nie znam cię już.
Został mi tylko zapach twojego płaszcza,
zlepiony z dymu i zimy.
Został mi tylko twój brak –
cięższy niż cała ziemia.
Komentarze (2)
Ta część, definicja bólu... 5. Ocena Max, ale za maska wciąż.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania