Pustynia

Pustynia, w odległości wzroku można zobaczyć tylko piasek. Gdzie się nie spojrzy krajobraz monotematyczny, oprócz jednego miejsca. Małego domku, chociaż tego nawet nie można tak nazwać. Są to 4 kije wbite w ziemię a przez nie przewieszony koc, który osłania przed palącym słońcem. Pod ta konstrukcja siedzi mężczyzna, który na głowie ma czaszkę zwierzęcia, może to jakiś lew, a może inne. Bardzo ładnie zrobiona, gdyż w lekkich prześwitach odbija promienie słoneczne. Ze skroni kapie pot, który później spływa na nagi tors, gdzie można dostrzec masę starych, jaki i świeżych ran. Zdecydowanie są to ślady po cięciu ostrzem. Z najświeższej płynie jeszcze czarna jak smoła, krew. Bohater nie jest wzruszony tym jak krople kapią na jego spódnice, która jest wykonana z długich kości. One nie są tak starannie zrobione, jak czaszka na głowie. Można dostrzec na nich mięso, a one same przypominają kości ramiennej u człowieka. Czasem, gdy wiatr zawieje widać u niego amputowanego członka wraz z jądrami, nic po nich nie zostało nawet blizna. Protagonista całkowicie ignoruje moja obecność, może mnie nie widzi, gdyż jest pochłonięty grą na instrumencie dziwnie przypominającym bębny. Wykonane są z dbałością o szczegóły, brązowe drewno, sznurki przypominające splecione z włosów, a na nich zawieszone uszy i języki ludzi. Oba wykonane są identycznie, tak jak materiał, który został naciągnięty na górę. Jest to biała, wręcz śniada skóra. Szaman grając na swoim bębnie przygrywa kobiecie która nie posiada na sobie jakiegokolwiek ubrania. Jej taniec jest wręcz hipnotyzujący, wraz z ciałem przypominającym najpiękniejsze kobiety połączone w jedno jest idealnym kanonem urody. Kruczoczarne włosy proszą o dotknięcie, chociaż odwrócona tyłem robi wrażenie. Pośladki nie za duże nie za małe, ukazują jak tak naprawdę powinny wyglądać. Jej figura przypomina klepsydrę. Powoli się obraca a ja naiwny jak ona powoli ukazuje mi coraz więcej to ja powoli idę w jej stronę. Jej jeden centymetr w stronę ukazania całej swojej urody, mój jeden ruch ku niej, a szaman zaczyna coraz bardziej energicznie przygrywać. W pewnym momencie jak byliśmy na wyciągnięcie ręki, mężczyzna uderzył mocniej w lewy bęben. Niebo ściemniało a z niego zaczęła płynąc krew, kobieta odwróciła się i odwinęła włosy ukazując swoją twarz. Była zgniła, w miejscu szczęki nie był tylko język, który cały był pokryty białymi larwami. W miejscu na gałki oczne widziałem dziury, gdy spojrzałem w nie przyrzekam widziałem obraz dantejskiego 9 kręgu piekieł. Sam lucyfer do mnie machał. Ona zbliżyła się do mnie i językiem zaczęła lizać moja szyje. Grajek jeszcze mocniej i energicznie uderza w bębny, a ja jak sparaliżowany cały we krwi czekałem na koniec. Kobieta nie wiem jak chyba jakimiś technikami prosto z piekieł przemówiła mi w głowie.

-spotkasz się teraz z wszystkimi, których kochałeś, bo nikt tak ja i ty nie zasługuje na miejsce w niebie.

 

Zemdlałem. Znaleźli mnie po jakimś czasie mieszkańcy wioski, która znajduje się 10 km od mojego spotkania, szli akurat po wodę pitną i mnie spotkali. Gdy opowiedziałem im ta historie uspokoili mnie i powiedzieli z to najprawdopodobniej fatamorgana, lecz ja wiem swoje, uniknąłem śmierci.

 

Pisał nikt istotny dla świata.

Średnia ocena: 3.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • 00.00 27.06.2020
    Zmodyfikowała bym kilka zdań, chodzi mi zwroty gdzie są stwierdzenia, zbyt proste w takim sesnis, że to nie jest rozmowa na ulicy. Nie wiem czy będziesz wiedział o co mi chodzi. Jest też trochę błędów.
    Opisy natomiast są wyraźne. Ja bym się pokusiła jeszcze rozbudować koniec, o takie elementy, gdzie człowiek faktycznie ma te majaki od odwodnienia-sięgnęła bym po wiedzę na ten tema jak to dokładnie przebiega (zamazywała bym zmysły). Zamiast "sparaliżowało mnie". Nie podsumowywała bym ostatnim zdaniem, jest zbędne. Lepiej zostawić czytelnikom osąd, co tam się mogło wydarzyć.
    To są moje spostrzeżenia, nie są wytycznymi na przyszłość.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania