Puzzle

Lubisz układać puzzle?

Znasz to?

 

Robisz z tego cały mini-rytuał. Sprzątasz pokój, żeby nic Cię nie rozpraszało, otwierasz okno, żeby wpuścić świeże powietrze, wycierasz stół ze starych okruchów i paprochów, słowem – robisz wszystko, żeby było miło, ładnie i bez zbędnych zakłóceń. Szykujesz coś lekkiego do przekąszenia, coś dobrego do picia, coś ładnego do posłuchania w tle. I do dzieła.

 

Obrazek z jakiegoś powodu wybrałaś wcześniej, więc albo Ci się podoba, albo czymś Cię zaintrygował. Może jest dla Ciebie wyzwaniem? Trudny, z wieloma nieoczywistymi elementami. A Ty przecież uwielbiasz wyzwania i takie trudne przypadki.

 

Otwierasz pomału. Segregujesz elementy kształtami, kolorami, tak jak czujesz, że powinnaś, żeby było patrz: akapit 1 – miło, ładnie i bez zbędnych zakłóceń.

 

Zaczynasz od ramki – jej ułożenie pozwoli Ci określić rzeczywisty rozmiar całości, ale też da ogólne wyobrażenie o tym, co robisz. Zamkniesz swój projekt w granicach płaskich boków elementów układanki. W środku jest Twoja przestrzeń do budowania, dookoła – reszta świata. Niech się dzieje, niech się wszystko pali i wali, ważne, żeby w ramach tego, co tworzysz było pięknie, konstruktywnie i spokojnie.

 

Potem pewnie wybierzesz najbardziej charakterystyczne fragmenty obrazka – jakiś rzucający się w oczy wzór, kolor. To, co proste i przychodzi od razu. Łatwo znaleźć pojedyncze puzzle, wszystko w zasadzie samo się składa – jest radocha i poczucie lekkości. Idziesz do przodu jak burza. Dookoła tej prostej przestrzeni zaczyna budować się kilka trudniejszych, za nimi jeszcze trudniejsze. Ale co to dla Ciebie? Przecież wszystko sobie wcześniej przygotowałaś, zaplanowałaś, zadbałaś o każdy punkt, który dało się przewidzieć.

 

Robisz się trochę zmęczona, trochę bolą Cię oczy i głowa od ciągłego, choć przyjemnego wysiłku. Mieni Ci się w oczach, bo zostały już naprawdę trudne fragmenty – gwieździste niebo, bezkresne morze, ciemny i tajemniczy las. Bez nich obrazek nie będzie pełny, jeszcze troszkę, uda Ci się wszystko ułożyć. Ogarnia Cię lekka frustracja, ale zaciskasz zęby, rozcierasz bolący kark i szukasz dalej, kawałek po kawałku. W końcu nigdy się nie poddajesz, zawsze doprowadzasz do końca to, co zaczęłaś.

 

Coraz mniej masz w sobie radości, coraz więcej determinacji i uporu. W dodatku dociera do Ciebie, że jesteś w tym sama – fakt, nie prosiłaś nikogo o pomoc, ale miło by było, gdybyś przynajmniej nie musiała doświadczać tych pełnych politowania spojrzeń i słuchać kpiących komentarzy, że robisz coś trywialnego, nieistotnego…

 

Dobra. Dość. Może faktycznie powinnaś teraz zrobić coś innego? Zostawiasz układankę, rozglądasz się dookoła – komu i w czym możesz teraz pomóc? Rękawy zakasane, bierzesz się do niemyślenia o sobie, do czegoś, co w chwilach głębokiej podróży w głąb siebie nazywasz poświęceniem i wyrzeczeniem, a na zewnątrz wszyscy inni już dawno przykleili do tego karteczkę z napisem: „Oczywista oczywistość”.

 

Odkładasz puzzle na kilka dni. Może tygodni? Trochę się zakurzyły, trochę już zapomniałaś, po co to robiłaś. Ale w pewnym momencie wracasz, żeby dokończyć. Zaczynasz rytuał od nowa – otwierasz okno, włączasz muzykę, nastrajasz się w pozytywną tonację. Oglądasz to, co udało już Ci się ułożyć, wraca zadowolenie i radość – nie taka duża, jak na początku, ale dobre i to. Wciąż ją czujesz, to najważniejsze. Jeszcze tylko coś do pochrupania w trakcie rozrywki.

 

Odchodzisz na chwilę i nagle, znikąd na stół wpada z impetem kot – tak zaaferowany pogonią za latającą po domu muchą, że nie sposób go zatrzymać. Trafia dokładnie w sam środek układanki i widzisz tylko, jak przez ułamek sekundy cała Twoja praca rozpada się ponownie na setki małych kawałków, a na stole zostaje mały fragment, który jakimś cudem ocalał z tej mini-katastrofy.

 

Niby wiesz, że da się ułożyć ten obrazek ponownie. Wystarczy wszystko pozbierać, na pewno żaden element się nie zgubił. Sprzątnąć, otworzyć okno, przetrzeć stół, przynieść przekąski i coś do picia, włączyć coś ładnego do posłuchania w tle. Zrobisz to?

 

Czy spakujesz puzzle do pudełka, schowasz na strychu i zapomnisz?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania