Lamentujesz jak stary dziad. Każdy niech sobie robi ze swoimi przekonaniami co chce, wolność wyboru. A Tobie nikt nie zakazuje świętować i wierzyć według własnych zasad.
Nie ma nic gorszego od skrajności i narzucania jej innym.
Zadaję jedynie Zerko pytania, może niewygodne, ale to tylko pytania. Skoro jednym wolno marudzić, moim zdaniem niepotrzebnie, to innym wolno zadawać pytania, nieprawdaż?
Noico1 jest też powód, żeby się spotkać ze starymi dawno niewidzianymi znajomymi, rodziną oraz zjeść tonę jedzenia by później wciągać espumisan nosem...
Poncki kiedyś to wykorzystam, jeśli pozwolisz. W tym roku nie starczyło mi czasu na Krynicę, zresztą już tam byłem, ale wiele lat temu, to pewnie dużo się zmieniło.
Noico1 tam żyją bardzo gościnni ludzie. Otwarci i rozsądni. Zawsze się tam czułem jak w domu.
Również dawno mnie tam nie byłem. Może czas się wybrać...
Ale tych jest już mniejszość. Najgorzej mnie wkurzyło zarzucanie katolikom, że zrobili z tego komercję w połączeniu z jakimiś pogańskimi gusłami, gdy tymczasem działalność zagranicznych marketów doprowadza społeczeństwo do zbydlęcenia nawet na tym polu. Ten przekaz prezentowany w reklamach jest straszny i nie ma nic wspólnego ze znaczeniem Świąt Bożego Narodzenia. Najgorsze, że na chrześcijańskich świętach swoje biznesy wiozą ludzie, którzy chętnie utoplili by chrześcijan w łyżce wody.
Napisałeś prawdę. Nie ma co marudzić. Jak chce się magię świąt, to do tego potrzebna jest wiara. Inaczej się nie da. A tak mamy pogoń w jeszcze jednym temacie.
Pozdr.
Tutaj już nawet nie wolno mówić: Merry Christmas (Wesołych Świąt), tylko: Jolly Season, żeby nie obrażać muzułmanów i osób innych wyznań. ✡️ Tak samo usunięto ze słownika wyrazy: czarny, murzynek, a w szachach grają białe kontra… czerwone.
Co się porobiło na tym świecie… (Where's the Xmas spirit?) ??
No widzisz Narratorze, tak się kończy wpuszczanie ludzie o innej kulturze i tworzenie tygla narodowościowego. Obecnie to wszystko funkcjonuje, bo panuje zamordyzm, ale gdy z jakichś powodów nastąpi rozluźnienie, wtedy różne rzeczy się w takich wielokulturowych, siłą trzymanych w ryzach społeczeństwach dzieją.
Jaka atmosfera z dzieciństwa? W sklepach wszystkiego brakowało, przed świętami sytuacja krótko zmieniała się na lepsze, następował szturm ludu pracującego na sklepy i upierdliwe wystawanie w kolejkach. Potem żmudne i pracochłonne przygotowywanie potraw i utyskiwanie, i zarzekanie się mojej mamy, że ostani raz w kolejkach wystawała. Dziś sobie online mogę zamówić, co mi potrzeba - z gotowymi potrawami włącznie, podczas świąt mam czas na zadumę i chwilę wytchnienia.
Szpilko, dzieciństwo zazwyczaj wspomina się z rozrzewnieniem, jako najpiękniejszy okres w życiu. No chyba, że ktoś ma nieszczęście trafić w dzieciństwie na sadystycznych rodziców, nie kochających własnych dzieci egoistów. Ale chyba takich jest raczej mniejszość.
Napisałam o atmosferze świąt w okresie dzieciństwa i wyjaśniłam, dlaczego nie była taka fajoska. Ano dlatego, że dziewczynki musiały w domu pomagać, zaś chłopcy mogli leżeć do góry brzuchami, tak, chłopcy zazwyczaj byli egoistami i wykorzystywali swój status, który im kościółek nadał, bo co tam baba, z żebra Adama przecież.
Niemal wszystkie rodziny cierpiały przez braki w zaopatrzeniu, nic nie napisałam o sadystycznych rodzinach, jak zwykle odwróciłeś kota ogonem. Za komuny święta były CIULOWE, koniec. KROPKA!
Nie warto wspominać, co się przy stołach działo po kilku głębszych - polityka, rodzinnne niesnaski i znów obżarstwo, opilstwo i skakanie sobie do gardeł.
Szpilka to jakaś patologia tylko mogła obchodzić w ten sposób święta, lepiej żeby nie obchodzili ich wcale, wtedy i dzisiaj. Święta to przede wszystkim czas oczekiwania narodzenia Dzieciątka, przygotowanie się na jego nadejście, robienie WŁASNORĘCZNE gwiazdek, włosów anielskich, łańcuchów na choinkę, przygotowanie sianka, załatwianie opłatka, świeczek, przeżywanie Adwentu, uczestniczenie w rekolekcjach. Wszystko to jako oznaka radości z okazji rocznicy wydarzenia sprzed dwóch tysięcy lat, które zapoczątkowało nową erę w dziejach ludzkości.
W mojej rodzinie atmosfera przy stole była świąteczna, śpiewało się kolędy, chodziło na pasterkę, wzajemnie odwiedzało, jeździło w odwiedziny, nawet czasem daleko. Oczywiście były też rozmowy, miłe, bez agresji, wtedy raczej wszyscy oczekiwali na upadek komuny i modlili się o to, i wreszcie się to stało, nie było żadnych sporów politycznych, o ile ktoś nie miał w rodzinie twardogłowego komucha, milicjanta, albo zomowca. Ale nawet oni potajemnie zawierali śluby, chrzcili dzieci w tajemnicy przed władzami w odległych nieraz parafiach. Nie wszyscy z nich byli tacy źli.
A kolejki zaczęły się w 1976 roku, wtedy po raz pierwszy wprowadzono kartki na cukier, a później były już stopniowo wprowadzane kartki na wszystko, bo nie było prawie niczego, za wyjątkiem octu, musztardy, których były pełne półki. I kolejki były praktycznie do 1989 roku.
Również miło wspominam święta: choinka miała w sobie jakąś magiczną moc, godzinami mogłem się wpatrywać w bombki odbijające światełka lampek, łańcuchy, ozdóbki. Moi rodzice pochodzili z ubogich rodzin, dlatego zawieszali na gałęziach choinki cukierki, orzeszki i inne smakołyki. Wyrastałem w szczęśliwej atmosferze, byłem naiwnym chłopcem i długo wierzyłem w Mikołaja. Żałowałem jedynie tego karpia, którego ojciec wpuszczał do wanny, aby później go zabić młotkiem.
Kiedy przyjechałem w roku 1989 do Nowej Zelandii byłem zszokowany komercjalizacją świąt: wszystko na sprzedaż, na wszystkim można zarobić. Później się do tego przyzwyczaiłem, ale dziś jest o wiele gorzej — trzeba być politycznie poprawnym, a do czego to doprowadzi, bóg jeden wie.
Pozdrawiam świątecznie (u mnie choinka stoi od przedwczoraj, bo tutaj dekorują nią dom na początku grudnia, a rozbierają zaraz po Nowym Roku). ??
Co Ty powiesz? Na przykładzie własnej rodziny sklasyfikowałeś całą Polskę? A społeczeństwo za komuny nie było rozpite? Wytrzeźwiałek nie było? Szpitali leczących alkoholizm nie było? Powiedzenie - pijany jak Polak to skąd się wzięło? Z celebry świąt w trzeźwości?
Święta to była świetna okazja, żeby sobie popić i pojeść do wiwatu, pamiętam do dziś świąteczne hulanki sąsiadów.
Szpilko, patologia to pije z i bez okazji. Wóda dostępna była za komuny na melinach lub metach, teraz tzw. melina to już rzadkość, ale patologia zawsze sobie poradzi, żeby nawet spod ziemi wykopać alkohol. No niestety, alkoholizm to nie tylko nasz problem, prohibicję wprowadzono w USA z tego powodu, ale także nieoficjalną i w Szwecji.
Narratorze, również pozdrawiam. Tak, karpia było rzeczywiście szkoda. U nas obecnie niektórzy pozbywają się już choinki po świętach, niektórzy rozbierają po Trzech Królach, a jeszcze inni na początku lutego dopiero, na koniec kolędy. Większość oczywiście ma choinkę sztuczną, ale tradycja żywej też trzyma się jeszcze mocno. Ja zazwyczaj mam doniczkową, którą sadzę wiosną w ogrodzie. To moim zdaniem najlepsze rozwiązanie, bo nie niszczy się drzewa, co najwyżej parę tygodni pocierpi ubrana w nienaturalny dla niego strój:)))
A ta komercjalizacja to prawdziwy dramat i wypaczenie istoty samych świąt. Te drapieżne, nachalne, często chamskie reklamy, nie mające nic wspólnego z chrześcijańska tradycją, to próba brutalnej zmiany świadomości i kultury Europejczyków, która jakieś grupie ludzi bardzo jest nie na ręką, że próbują ją zniszczyć.
Też mam sztuczną choinkę, bo świerki, jodły rosną rzadko nawet w górach, a sosna kalifornijska nie ma tyle uroku. Można kupić i wsadzić do kubła z mokrym piaskiem, ale w temperaturze powyżej 25ᵒC gałęzie oklapną po dwóch dniach.
Dlatego marzą mi się święta w Polsce, może w przyszłym roku. ❄️☃️
W Japonii na przykład i zapewne w wielu innych krajach Boże Narodzenie to taka sama okazja do imprezy bez zastanawiania się nad otoczką jak u nas, na przykład, Halloween. Szkoda jedynie, że podobnie robi się u nas, ale taka kolej rzeczy: ludzie odchodzą od religii, ale święta, choćby ze względu na to, że prawie wszyscy mają wolne, w takiej czy innej formie pozostają. Mnie tam komercjalizacja, spłycenie i pozbawienie aspektu religijnego nie przeszkadza - niech każdy sobie świętuje, co chce: czy to narodzenie Jezusa, czy po prostu rodzinne spotkanie przy stole 24 grudnia.
Ważne jest jedynie, by jedna ani druga strona nie próbowała wmówić, że ich racja jest jedyna i najprawdziwsza: bo akurat prawda zazwyczaj jest po środku, a ja osobiście chcę wierzyć, że najlepiej się wszystkim żyje, gdy się nie osądzamy (niepotrzebnie) nawzajem.
Ok, Buczyborze, ja wszystko rozumiem, ale zmienianie chamskie istoty tych świąt przez sklepikarzy zagranicznych głównie i przez marketingowców, którzy o tych świętach mało co wiedzą, to nie fair. Jest tyle żydowskich świąt, muzułmańskich, choćby Ramadan. Czemu siedzą wówczas cicho? Już to było w minionej niechlubnej przeszłości, różnych Dziadków Mrozów próbowano nam aplikować, byle tylko wyrugować ze świadomości ludzkiej św. Mikołaja, postaci historycznej. Mówi się, że kłamstwo obiegnie świat, zanim prawda zdąży założyć buty i oni na tej zasadzie bazują.
Czy ja w Hanuki robią Żydom wodę z mózgu i wciskam ich jakieś kity nie związane z tym świętem? A taki supermarket założony przez angielskiego Żyda jak Tesko z chrześcijańskich świat robi jakąś groteskę, renifery, czerwone grubasy z coca colą, że później biedna Justynka się bulwersuje i posądza o komercjalizację Świąt Bogu ducha winnych, czyli niewinnych ludzi. Dla chrześcijan ważne jest przeżycie duchowe, religijne, przede wszystkim, a nie zakupy, karpie, promocje, czy jakieś czerwone dziady z wielkimi nochalami na reniferach.
Komentarze (42)
Nie ma nic gorszego od skrajności i narzucania jej innym.
Również dawno mnie tam nie byłem. Może czas się wybrać...
Czy pozwolę? Może kiedyś. Zobaczymy.
Niesamowite...?
Pozdr.
Co się porobiło na tym świecie… (Where's the Xmas spirit?) ??
Jaka atmosfera z dzieciństwa? W sklepach wszystkiego brakowało, przed świętami sytuacja krótko zmieniała się na lepsze, następował szturm ludu pracującego na sklepy i upierdliwe wystawanie w kolejkach. Potem żmudne i pracochłonne przygotowywanie potraw i utyskiwanie, i zarzekanie się mojej mamy, że ostani raz w kolejkach wystawała. Dziś sobie online mogę zamówić, co mi potrzeba - z gotowymi potrawami włącznie, podczas świąt mam czas na zadumę i chwilę wytchnienia.
Zobacz, jakie fajne żarełko na Boże Narodzenie:
barszczyk czerwony,
https://primalebensmittel.de/pl/product/profi-jemy-jemy-barszcz-czerwony-1-litr/
a tu pierogi z serem,
https://primalebensmittel.de/pl/product/pierogi-z-serem-400-g/
no i śledziki ?
https://primalebensmittel.de/pl/product/seko-koreczki-sledziowe-w-oleju-220g/
Napisałam o atmosferze świąt w okresie dzieciństwa i wyjaśniłam, dlaczego nie była taka fajoska. Ano dlatego, że dziewczynki musiały w domu pomagać, zaś chłopcy mogli leżeć do góry brzuchami, tak, chłopcy zazwyczaj byli egoistami i wykorzystywali swój status, który im kościółek nadał, bo co tam baba, z żebra Adama przecież.
Niemal wszystkie rodziny cierpiały przez braki w zaopatrzeniu, nic nie napisałam o sadystycznych rodzinach, jak zwykle odwróciłeś kota ogonem. Za komuny święta były CIULOWE, koniec. KROPKA!
Nie warto wspominać, co się przy stołach działo po kilku głębszych - polityka, rodzinnne niesnaski i znów obżarstwo, opilstwo i skakanie sobie do gardeł.
W mojej rodzinie atmosfera przy stole była świąteczna, śpiewało się kolędy, chodziło na pasterkę, wzajemnie odwiedzało, jeździło w odwiedziny, nawet czasem daleko. Oczywiście były też rozmowy, miłe, bez agresji, wtedy raczej wszyscy oczekiwali na upadek komuny i modlili się o to, i wreszcie się to stało, nie było żadnych sporów politycznych, o ile ktoś nie miał w rodzinie twardogłowego komucha, milicjanta, albo zomowca. Ale nawet oni potajemnie zawierali śluby, chrzcili dzieci w tajemnicy przed władzami w odległych nieraz parafiach. Nie wszyscy z nich byli tacy źli.
A kolejki zaczęły się w 1976 roku, wtedy po raz pierwszy wprowadzono kartki na cukier, a później były już stopniowo wprowadzane kartki na wszystko, bo nie było prawie niczego, za wyjątkiem octu, musztardy, których były pełne półki. I kolejki były praktycznie do 1989 roku.
Również miło wspominam święta: choinka miała w sobie jakąś magiczną moc, godzinami mogłem się wpatrywać w bombki odbijające światełka lampek, łańcuchy, ozdóbki. Moi rodzice pochodzili z ubogich rodzin, dlatego zawieszali na gałęziach choinki cukierki, orzeszki i inne smakołyki. Wyrastałem w szczęśliwej atmosferze, byłem naiwnym chłopcem i długo wierzyłem w Mikołaja. Żałowałem jedynie tego karpia, którego ojciec wpuszczał do wanny, aby później go zabić młotkiem.
Kiedy przyjechałem w roku 1989 do Nowej Zelandii byłem zszokowany komercjalizacją świąt: wszystko na sprzedaż, na wszystkim można zarobić. Później się do tego przyzwyczaiłem, ale dziś jest o wiele gorzej — trzeba być politycznie poprawnym, a do czego to doprowadzi, bóg jeden wie.
Pozdrawiam świątecznie (u mnie choinka stoi od przedwczoraj, bo tutaj dekorują nią dom na początku grudnia, a rozbierają zaraz po Nowym Roku). ??
Co Ty powiesz? Na przykładzie własnej rodziny sklasyfikowałeś całą Polskę? A społeczeństwo za komuny nie było rozpite? Wytrzeźwiałek nie było? Szpitali leczących alkoholizm nie było? Powiedzenie - pijany jak Polak to skąd się wzięło? Z celebry świąt w trzeźwości?
Święta to była świetna okazja, żeby sobie popić i pojeść do wiwatu, pamiętam do dziś świąteczne hulanki sąsiadów.
A ta komercjalizacja to prawdziwy dramat i wypaczenie istoty samych świąt. Te drapieżne, nachalne, często chamskie reklamy, nie mające nic wspólnego z chrześcijańska tradycją, to próba brutalnej zmiany świadomości i kultury Europejczyków, która jakieś grupie ludzi bardzo jest nie na ręką, że próbują ją zniszczyć.
Też mam sztuczną choinkę, bo świerki, jodły rosną rzadko nawet w górach, a sosna kalifornijska nie ma tyle uroku. Można kupić i wsadzić do kubła z mokrym piaskiem, ale w temperaturze powyżej 25ᵒC gałęzie oklapną po dwóch dniach.
Dlatego marzą mi się święta w Polsce, może w przyszłym roku. ❄️☃️
Ważne jest jedynie, by jedna ani druga strona nie próbowała wmówić, że ich racja jest jedyna i najprawdziwsza: bo akurat prawda zazwyczaj jest po środku, a ja osobiście chcę wierzyć, że najlepiej się wszystkim żyje, gdy się nie osądzamy (niepotrzebnie) nawzajem.
Czy ja w Hanuki robią Żydom wodę z mózgu i wciskam ich jakieś kity nie związane z tym świętem? A taki supermarket założony przez angielskiego Żyda jak Tesko z chrześcijańskich świat robi jakąś groteskę, renifery, czerwone grubasy z coca colą, że później biedna Justynka się bulwersuje i posądza o komercjalizację Świąt Bogu ducha winnych, czyli niewinnych ludzi. Dla chrześcijan ważne jest przeżycie duchowe, religijne, przede wszystkim, a nie zakupy, karpie, promocje, czy jakieś czerwone dziady z wielkimi nochalami na reniferach.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania